Listopad pod względem czytelniczym wypadł świetnie. Sprawdźcie sami!
Końcówka roku zawsze jest taka ospała. Mimo wszystko byłam zadowolona z tego, jakie powieści udało mi się przeczytać.
- Mała księżniczka — to nie jest kopiuj-wklej i przepisanie klasyka, który swoją drogą wszystkim się przypomniał, bo ilustracje i tytuł są podobne. „Mała Księżniczka” to inna historia, która skłania do refleksji i choć są elementy wspólne, to ja dałabym jej szanse, a nie skreślała.
- Twarz bestii — Bartłomiej Kowaliński to autor, który zadebiutował powieścią „W zmowie z mordercą”. Opowieść była bardzo dobra i trzeba było mieć nadzieję, że Paweł Wolski szybko powróci. Tak też się stało, a „Twarz bestii” to zupełnie nowa sprawa. Przepiękny krajobraz Sądecczyzny, którą czuje się podczas czytania, tak jak to miało miejsce w pierwszej książce autora, gdzie wyruszyliśmy razem z dziennikarzem do Zakopanego.
- Zdradzona — podsumowując seria jak dla mnie na plus i koniec końców, dobrze się przy niej bawiłam. Co ważniejsze — odpoczęłam. Chętnie przeczytałabym coś nowego spod pióra pani Cass, ale niekoniecznie w królewskich klimatach. Czy polecam? Oczywiście. Tylko serio trzeba mieć czysty umysł, aby nie porównywać ze sobą obu tych części.
- Gra Luizy — nie wiem, co bardziej polecić audiobook, aby zapoznać się w ten sposób z bohaterami. Druga opcja może książkę, aby wczytać się w tę chorą grę pozorów. Cóż jeśli o mnie chodzi, to bawiłam się wyśmienicie. Chcę więcej takich historii.
- Dziewczyna z gór. Tropy — po książkę Małgorzaty Wardy sięgnęłam z powodu okładki i opisu, który mnie zaintrygował. Nie spodziewałam się, że historia aż tak bardzo mnie zaskoczy.
- Skowyt wilka — według mojej oceny fabuła była przemyślana i poprowadzona w świadomy sposób. Bohaterowie nie byli płascy, mieli swoją głębię — każdy z nich był inny. Niepowtarzalny. Jeśli chodzi o zakończenie, to może nie było spektakularne, ale dobrze zamykające całą historię. Zdecydowanie czekam na więcej i mam nadzieję, że niedługo pojawi się zapowiedź kolejnej książki autorki.
Recenzje Asi w listopadzie:
- Gra o marzenia — książkę doczytałam do końca, ale nie polecam. Kupcie sobie przewodnik po Bydgoszczy, obejrzyjcie kanał Daniela, poczytajcie ciekawostki o J.D. Salingerze, ale nie sięgajcie po tę książkę. Autor może rozwinie się z dobrym redaktorem, może w innym gatunku, ale nie tym razem. Chyba że naprawdę uwielbiacie humor Strefy Czytacza albo romanse i niestraszne Wam opisane przeze mnie kwiatki. Wtedy życzę udanej lektury.
- Małe licho — czy kogoś zdziwi, że czekam na kolejne przygody ekipy skupionej wokół Bożka? Ciekawa jestem, gdzie tym razem zaprowadzi nas wrażliwość autorki. Bo nigdy nie jest za późno, by coś zauważyć, prawda Szczęsny?
0 comments