#672 - Nikt nie rodzi się bestią…

Bartłomiej Kowaliński to autor, który zadebiutował powieścią „W zmowie z mordercą”. Opowieść była bardzo dobra i trzeba było mieć nadzieję, że Paweł Wolski szybko powróci. Tak też się stało, a Twarz bestii to zupełnie nowa sprawa. Przepiękny krajobraz Sądecczyzny, którą czuje się podczas czytania, tak jak to miało miejsce w pierwszej książce autora, gdzie wyruszyliśmy razem z dziennikarzem do Zakopanego.

Zacznę od klimatu książki, bo 
jest on dla mnie kluczowy dla powieści. Ten, kto zwiedził, choć kawałek Sądecczyzny z pewnością zakochał się w tym miejscu. Uwielbiam wracać w tamte rejony oraz w Beskid Niski. Pamiętam do dziś, jak bardzo urzekły mnie widoki. Tereny opisane są bardzo barwnie, co mogę potwierdzić, bo sama  zwiedziłam sporą część. Byłam również po drugiej stronie granicy — Słowacji i tam też można się zakochać. Polecam Poprad!
 
Tym razem Paweł Wolski dostaje tajemniczą wiadomość, która prowadzi go wprost do Beskidu Sądeckiego. Będąc na miejscu, dziennikarz dowiaduje się, że nadawcą wiadomości jest nieżyjąca od prawie trzech miesięcy młoda dziewczyna. Jej zwłoki zostały odnalezione w sądeckiej rzece, a ostatnią osobą, która ją widziała, był jej chłopak. Niestety z braku niewystarczających dowodów i zeznań światków — śledztwo utknęło w miejscu. Paweł Wolski decyduje się, aby prześledzić jeszcze raz wszystkie poszlaki i wątki. Ma nadzieję, że to pomoże mu odkryć prawdę. Sprawdzając wszystkie wątki dotyczące sprawy, Paweł natrafia na sprawę sprzed roku, która może być powiązana z innym przestępstwem.
 
Bartłomiej Kowaliński
Twarz bestii
Dreams Wydawnictwo
 
Oprócz śledztwa, które jest prowadzone bardzo rzetelnie przez dziennikarza, dowiadujemy się, co zmieniło się w życiu bohatera. Okazuje się, że ożenił się z poznaną w pierwszej książce — Pauliną. Są szczęśliwym małżeństwem, ale dla mnie było bardzo mało tego wątku — a szkoda! Da się zauważyć, że Paweł wyciągnął wnioski ze wcześniejszego śledztwa, ale i tak popełniał te swoje 'małe gafy'. Tak określiłabym jego trochę ciapowaty sposób bycia. Wątek mordercy i poprowadzenie go w ten sposób, to dowód na to, że autor świadomie wodzi czytelnika za nos. Po raz kolejny pozwala, aby to czytający poczuł się jak śledczy. Wątek turysty był intrygujący czy wątek zamordowanej dziewczyny, który łączy się z historią Moniki. Oczywiście jedna i druga historia została dopracowana przez autora a bohaterem, który zwrócił moją uwagę — pozytywną, był młody Ptaszycki. Cieszę się, że Paweł Wolski znalazł osobę, która również chciała rozwiązać tajemniczą śmierć nastolatki.

Jeśli zastanawiacie się, jaki ma styl ta książka — to uważam, że dobry. Czyta się ją szybko i nie ma wielkich przestoi w fabule. To, co jest dobre i warte zaznaczenia odnośnie akcji w książce — to, że zawsze coś się dzieje. Ważny jest najmniejszy szczegół, który może doprowadzić do sprawcy. Wiem, że pewnie to dziwnie zabrzmi, ale podobał mi się wątek mordercy i opisanie tego, z jakich pobudek to zrobił. Autor nie zapomniał o psychologicznym rysie tego bohatera, zaznaczając, od czego się to zaczęło. Nie będę tego zdradzać! To byłby za duży spoiler!

Podsumowując — klimat książki, przedstawienie akcji, zakończenie, to kim okazał się morderca i Paweł Wolski — to w głównej mierze charakteryzuje nową powieść Bartłomieja Kowalińskiego, który miejsca akcji swoich powieści wybiera urokliwe miejsca. Te znane i te mniej znane, ale warte uwagi. A jeśli nie znacie jeszcze twórczości autora, to polecam koniecznie i zacznijcie od jego pierwszej powieści!

0 comments