#675 - Sam się cieszysz!


To fakt, że uwielbiam twórczość Marty Kisiel. Do serii Małe Licho i... mam szczególny sentyment, gdyż to od niej rozpoczęła się przygoda z bohaterami zamieszkującymi ten specyficzny i pełen miłości dom. Ale żeby nie było za normalnie, zaczęłam od drugiego tomu, a dziś zapraszam na recenzję czwartego.
 
Pamiętacie ten szok, gdy po zakończonym nauczaniu początkowym, okrutny los rzucił Was w objęcia czwartej klasy? Gdy nagle namnożyło się zarówno przedmiotów, jak i nauczycieli? Dokładnie w tym miejscu jest Bożydar Antoni Jekiełłek. A żeby było weselej w domu też wszystko staje na głowie. Wszyscy czegoś chcą. Krasnoludki sikać do mleka, Tsadkiel uczyć matematyki, Licho zostać kierownikiem, Konrad pracować, a Szczęsny oczywiście romantycznych zrywów. A na dodatek w rzeczywistość Bożka wkracza Zmyłka. I nikt, zupełnie nikt, nie zauważa czającego się w szkole strasznego cosia wysysającego z uczniów i pracowników ostatnie promyki wakacyjnej radości... I wbrew podejrzeniom, nie jest to matematyka, ani nawet niemiecki!
Niemiecki jest superkalifradalistodekspialityczny!

Marta Kisiel
Małe Licho i babskie sprawki
Wydawnictwo Wilga
Lektor Wojciech Chorąży

Choć tytuł sugeruje, że będzie tu mnóstwo małego anioła, uczulonego na pierze, tym razem Bożydar szuka samodzielnej ścieżki. Co autorka z ciepłem i empatią wyjaśnia — można być osobno a nadal się lubić! 

Po raz kolejny się wzruszyłam i rozczuliłam, gdy w tej cienkiej książeczce znalazłam proste i pełne miłości spojrzenie na samotność, ból, trudności, opuszczenie czy konflikt interesów. Po raz kolejny wyjaśnienie, że nie musimy żyć tak, jak wyobrażają sobie nas inni czy odruchy serca u dużego anioła poruszyły mnie do głębi. A definicja strefy komfortu jako przeźroczystego bąbelka i porównania go do muszli omułki, po prostu mistrzostwo. Z całego serca polecam, jako lekturę dla całej rodziny. 

Jak ciepły jesienny plasterek na słotę przyprawiony dozą śmiechu. Oczywiście, że radości i uśmiechu nie mogło zabraknąć! Słuchając tej książki roześmiałam się w głos, słuchając wyrwanej z głębi duszy ody do matematyki. 

Absolutnie polecam interpretację lektora i zapoznanie się z książką w formie audiobooka. Ale proszę nie zapominać o wersji papierowej lub elektronicznej i podziwiać rysunki Pauliny Wyrt! 

Czy kogoś zdziwi, że czekam na kolejne przygody ekipy skupionej wokół Bożka? Ciekawa jestem, gdzie tym razem zaprowadzi nas wrażliwość autorki. Bo nigdy nie jest za późno, by coś zauważyć, prawda Szczęsny?

1 komentarz