#668 - Wiara jest silniejsza od jakiejkolwiek niewiary [PREMIEROWO]

Z pewnością pamiętacie moje styczniowe zachwyty nad mitologią słowiańską. Głodna wrażeń i obeznana z historią wierzeń naszych przodków, z niecierpliwością czekałam na zbiór opowiadań osnutych na przedchrześcijańskich tradycjach i bóstwach.

Tematykę zbioru dokładnie dookreśla podtytuł. Czytelnik spotka szamanki, szeptuchy i demony. Każde z opowiadań stawia w centrum silną kobiecą postać powiązaną w przedziwny sposób ze słowiańskimi wierzeniami. Zaskoczyło mnie, że większość opowiadań rozgrywa się w czasach bliższych współczesności, gdzie bohaterowie natykają się na echa duchowości Słowian – czasami bardziej rzeczywiste, niż mogłoby się wydawać. Bo według przesłania zbioru Nawia nie potrzebuje wiary do istnienia. Ona po prostu jest.

Opracowanie zbiorowe
Nawia 
Szamanki, szeptuchy, demony
Wydawnictwo Uroboros

Zacznę od minusów i przestrogi. Nie polecam czytać opowiadań jednego za drugim, bo niestety bohaterki zleją się nam w jedną postać rozwiązującą problemy zesłane im przez los za pomocą wiedzy i ziół. A każda z nich, mimo podobieństw, zasługuje na uwagę i ma do zaoferowania coś wyjątkowego. Czy to będzie sarkazm, mądrość, rozmowy z duchami, moc uzdrawiania, nadzieja czy niezłomność. W niektórych opowiadaniach miałam nieodparte wrażenie, że forma opowiadania nie do końca odpowiada osobie piszącej. Czasem wątki  urywały się w niespodziewanym momencie (chyba że taki był zamysł autora, wtedy przepraszam za niedomyślność i chcę rozwinięcia w dłuższej wersji!) lub powstawały zapchajdziury, które nie do końca wiedziały, po co istnieją.

Jeśli osoby, które wiedzą cokolwiek o wierzeniach Słowian, liczą, że dowiedzą się czegoś nowego – muszę Was rozczarować. Opowiadania korzystają ze znanych motywów i skupiają się na wpleceniu ich w rzeczywistość mniej lub bardziej duchową. Choć w opowiadaniu o jeziorze ujęły mnie imiona bohaterów – niespotykane i dźwięczne. Autorzy mocniej skupili się na nieoczywistych rzeczach, luźniej powiązanych ze słowiańską wiarą. Wiecie czym jest fulguryt, lub jak radzić sobie z lasowikiem? Podziwiam autorów, że mimo korzystania z podobnym motywów, w każdym z opowiadań widać kreatywność i charakterystyczny rys autorskiego warsztatu. Z wypiekami na twarzy czekałam, kogo spotka szamanka, trzymałam kciuki za szeptuchowe plany czy śledziłam poczynania dziewczyny będącej w zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią. Nie spotkacie tu zbyt wiele przaśności i swojskości, lecz raczej przedsiębiorcze kobiety, wiedzące swoich czasów. Nie uwierzycie, co niektóre z nich mają w piwnicy.

Jednak koniec końców świat przedstawiony w Nawii wciągnął mnie powoli w swoje objęcia i zachwycił swoim nieoczywistym urokiem. Będzie bliska szczególnie osobom, które chciałyby rozpocząć przygodę z motywami słowiańskimi lub tak, jak ja tęsknią z nimi i cieszą się na każdą zapowiedź z nimi związaną. Polecam jako lekką, ciekawą lekturę, w której Nawia delikatnie prześwituje przez strukturę wszechświata, dając się dostrzec tym, którzy mają coś z dziecka. Lub czasami potrzebują wykrzyknąć O, kur.. han! ;)






3 komentarzy

  1. Już wcześniej zwróciłam na nią uwagę i chętnie skuszę się na ten zbiór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że widziałam ten tytuł w zapowiedziach, ale ostatecznie się na niego nie skusiłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest bardzo ładna taka inna a sama treść wydaje się być interesująca.

    OdpowiedzUsuń