Z pewnością pamiętacie moje styczniowe zachwyty nad mitologią słowiańską. Głodna wrażeń i obeznana z historią wierzeń naszych przodków, z niecierpliwością czekałam na zbiór opowiadań osnutych na przedchrześcijańskich tradycjach i bóstwach.
Tematykę zbioru dokładnie dookreśla podtytuł. Czytelnik spotka szamanki, szeptuchy i demony. Każde z opowiadań stawia w centrum silną kobiecą postać powiązaną w przedziwny sposób ze słowiańskimi wierzeniami. Zaskoczyło mnie, że większość opowiadań rozgrywa się w czasach bliższych współczesności, gdzie bohaterowie natykają się na echa duchowości Słowian – czasami bardziej rzeczywiste, niż mogłoby się wydawać. Bo według przesłania zbioru Nawia nie potrzebuje wiary do istnienia. Ona po prostu jest.
Nawia
Szamanki, szeptuchy, demony
Wydawnictwo Uroboros
Zacznę od minusów i przestrogi. Nie polecam czytać opowiadań jednego za drugim, bo niestety bohaterki zleją się nam w jedną postać rozwiązującą problemy zesłane im przez los za pomocą wiedzy i ziół. A każda z nich, mimo podobieństw, zasługuje na uwagę i ma do zaoferowania coś wyjątkowego. Czy to będzie sarkazm, mądrość, rozmowy z duchami, moc uzdrawiania, nadzieja czy niezłomność. W niektórych opowiadaniach miałam nieodparte wrażenie, że forma opowiadania nie do końca odpowiada osobie piszącej. Czasem wątki urywały się w niespodziewanym momencie (chyba że taki był zamysł autora, wtedy przepraszam za niedomyślność i chcę rozwinięcia w dłuższej wersji!) lub powstawały zapchajdziury, które nie do końca wiedziały, po co istnieją.
Jeśli osoby, które wiedzą cokolwiek o wierzeniach Słowian, liczą, że dowiedzą się czegoś nowego – muszę Was rozczarować. Opowiadania korzystają ze znanych motywów i skupiają się na wpleceniu ich w rzeczywistość mniej lub bardziej duchową. Choć w opowiadaniu o jeziorze ujęły mnie imiona bohaterów – niespotykane i dźwięczne. Autorzy mocniej skupili się na nieoczywistych rzeczach, luźniej powiązanych ze słowiańską wiarą. Wiecie czym jest fulguryt, lub jak radzić sobie z lasowikiem? Podziwiam autorów, że mimo korzystania z podobnym motywów, w każdym z opowiadań widać kreatywność i charakterystyczny rys autorskiego warsztatu. Z wypiekami na twarzy czekałam, kogo spotka szamanka, trzymałam kciuki za szeptuchowe plany czy śledziłam poczynania dziewczyny będącej w zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią. Nie spotkacie tu zbyt wiele przaśności i swojskości, lecz raczej przedsiębiorcze kobiety, wiedzące swoich czasów. Nie uwierzycie, co niektóre z nich mają w piwnicy.
Jednak koniec końców świat przedstawiony w Nawii wciągnął mnie powoli w swoje objęcia i zachwycił swoim nieoczywistym urokiem. Będzie bliska szczególnie osobom, które chciałyby rozpocząć przygodę z motywami słowiańskimi lub tak, jak ja tęsknią z nimi i cieszą się na każdą zapowiedź z nimi związaną. Polecam jako lekką, ciekawą lekturę, w której Nawia delikatnie prześwituje przez strukturę wszechświata, dając się dostrzec tym, którzy mają coś z dziecka. Lub czasami potrzebują wykrzyknąć O, kur.. han! ;)
Już wcześniej zwróciłam na nią uwagę i chętnie skuszę się na ten zbiór.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że widziałam ten tytuł w zapowiedziach, ale ostatecznie się na niego nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo ładna taka inna a sama treść wydaje się być interesująca.
OdpowiedzUsuń