Seria Dimily jest uznana za fenomenalny cykl, który podbił serca czytelników na całym świecie. Jakie są kolejne losy Eden i Tylera, którzy postanowili się przyznać swojej rodzinie, że są w sobie zakochani? Czy mnie, sceptycznie nastawionej do tej serii po drugim tomie, spodobało się zakończenie? Muszę zaznaczyć, że jestem zawiedziona poziomem, bo widać wiele niedociągnięć, brak emocji i tego czegoś co nie pozwoliłoby o sobie zapomnieć...
Eden i Tyler przyznali się najbliższym, że są w sobie zakochani, ale niestety wszystko poszło nie tak i chłopak postanowił wyjechać, zostawiając Eden samą z całym bałaganem. Mija rok i dziewczyna znów pojawia się w Santa Monica w szczególny dla niej i Tylera dzień - Czwartego Lipca. Niestety mimo tego, że minęło już sporo czasu to relacje dziewczyny z ojcem i jednym z przyrodnich braci ani trochę się nie polepszyły. W końcu „tą” dziewczyną, która zakochała się w swoim przyrodnim bracie. I mimo że to nie była tylko jej decyzja, sama musi się z tym mierzyć. Przez co jest wściekła na Tylera, bo on po prostu uciekł. W tym wszystkim, co się dzieje, jedynym oparciem dla Eden jest jej matka, Ella i przyjaciółka Rachel. I wszystko może zaczęłoby się układać, ale pewnego dnia do miasta wraca Tyler. Początkowo dziewczyna nie chce go widzieć i pragnie zapomnieć, ale z pomocą przychodzi Ella, która za wszelką cenę chce uratować rodzinę. Macocha Eden wpada na pomysł wyjazdu na weekend. Czy podczas tego czasu Eden i Tyler wyjaśnią sobie wszystko? Czy ta rozbita rodzina ma szansę na to by zacząć wszystko od początku?
Autor: Estelle Maskame
Tytuł: Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?
Seria: Dimily #3
Wydawnictwo: Feeria Young
Strony: 330
Ten wyjazd weekendowy to tylko początek, ponieważ Eden po namowach Tylera postanawia wyjechać z nim do Portland. To wszystko oczywiście skomplikowało sprawę, ale nie to jest najważniejsze. W końcu ci dwoje się zrozumieli i szerze porozmawiali. Brakowało tego między nimi. Jednak czytając tę część jestem zawiedziona, ponieważ brakowało mi emocji. Tam gdzie powinny one się pojawić w ogóle ich nie było, a tam gdzie były, było ich po prostu za dużo. Dodatkowo fabuła została spłaszczona tak, że chyba bardziej się nie dało. To tak jakby autorka chciała wszystko pomieścić w dwudziestu paru rozdziałach i powiedziała swoim czytelnikom: „The end. Cześć, było miło, ale się skończyło”. Strasznie byłam rozczarowana samym wątkiem Tylera, który pod koniec drugiego tomu uciekł i ślad po nim zaginął. Nie podobała mi się też rozmowa samej Eden z ojcem... tam to kompletnie było takie jedno wielkie niemiłe zaskoczenie. W pewnym momencie fabuła dziwnie została przerwana i nie mogę powiedzieć, że jest to dla mnie jakieś wielkie *wow*. Oczywiście lubię tę serię, bo mimo wszystko jako całość jakoś wszystko się składa. Ale ostatnią część zaliczam do najsłabszego ogniwa.
Bohaterowie, a zwłaszcza Tyler przeszedł przemianę wewnętrzną i widać, że na nim autorka skupiła większą uwagę. Szkoda, że przy Eden tego zabrakło, bo brakowało mi odniesień do jej życia, które toczyło się po niespodziewanym odejściu Tylera. Oczywiście była najpierw smutna, a potem na niego wściekła, jak i na cały świat dookoła, ale no właśnie... ona była tą samą dziewczyną. Mówiła jedno, a potem myślała drugie. Wmawiała sobie pewne rzeczy. I rozumiem, chciała to wyprzeć, ale w pewnym momencie to mi w ogóle nie grało. Cieszę się, że w powieści znowu mogłam przeczytać o Emily czy Amelii, zapomnianej bohaterce z pierwszego tomu.
Podsumowując, „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to książka, która z pewnością w jakiś sposób zakończyła tę zakręconą historię o zakazanej miłości. Jednak dla mnie nie było efektu *wow*, na które liczyłam i przez co się zawiodłam. Książkę oczywiście polecam sympatykom całej serii i myślę, że może się spodobać. Osobiście uważam, że zabrakło jej tego czegoś, co pozwoliłoby na chęć powrotu do niej. Ale nie skreślam całej serii, bo jako całość czytało mi się ją dobrze i gdy któraś z moich koleżanek będzie szukała lekkiej i niecodziennej historii o miłości, to na pewno polecę im serię Dimily.
Autor: Estelle Maskame
Tytuł: Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?
Seria: Dimily #3
Wydawnictwo: Feeria Young
Strony: 330
Ten wyjazd weekendowy to tylko początek, ponieważ Eden po namowach Tylera postanawia wyjechać z nim do Portland. To wszystko oczywiście skomplikowało sprawę, ale nie to jest najważniejsze. W końcu ci dwoje się zrozumieli i szerze porozmawiali. Brakowało tego między nimi. Jednak czytając tę część jestem zawiedziona, ponieważ brakowało mi emocji. Tam gdzie powinny one się pojawić w ogóle ich nie było, a tam gdzie były, było ich po prostu za dużo. Dodatkowo fabuła została spłaszczona tak, że chyba bardziej się nie dało. To tak jakby autorka chciała wszystko pomieścić w dwudziestu paru rozdziałach i powiedziała swoim czytelnikom: „The end. Cześć, było miło, ale się skończyło”. Strasznie byłam rozczarowana samym wątkiem Tylera, który pod koniec drugiego tomu uciekł i ślad po nim zaginął. Nie podobała mi się też rozmowa samej Eden z ojcem... tam to kompletnie było takie jedno wielkie niemiłe zaskoczenie. W pewnym momencie fabuła dziwnie została przerwana i nie mogę powiedzieć, że jest to dla mnie jakieś wielkie *wow*. Oczywiście lubię tę serię, bo mimo wszystko jako całość jakoś wszystko się składa. Ale ostatnią część zaliczam do najsłabszego ogniwa.
Bohaterowie, a zwłaszcza Tyler przeszedł przemianę wewnętrzną i widać, że na nim autorka skupiła większą uwagę. Szkoda, że przy Eden tego zabrakło, bo brakowało mi odniesień do jej życia, które toczyło się po niespodziewanym odejściu Tylera. Oczywiście była najpierw smutna, a potem na niego wściekła, jak i na cały świat dookoła, ale no właśnie... ona była tą samą dziewczyną. Mówiła jedno, a potem myślała drugie. Wmawiała sobie pewne rzeczy. I rozumiem, chciała to wyprzeć, ale w pewnym momencie to mi w ogóle nie grało. Cieszę się, że w powieści znowu mogłam przeczytać o Emily czy Amelii, zapomnianej bohaterce z pierwszego tomu.
Podsumowując, „Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?” to książka, która z pewnością w jakiś sposób zakończyła tę zakręconą historię o zakazanej miłości. Jednak dla mnie nie było efektu *wow*, na które liczyłam i przez co się zawiodłam. Książkę oczywiście polecam sympatykom całej serii i myślę, że może się spodobać. Osobiście uważam, że zabrakło jej tego czegoś, co pozwoliłoby na chęć powrotu do niej. Ale nie skreślam całej serii, bo jako całość czytało mi się ją dobrze i gdy któraś z moich koleżanek będzie szukała lekkiej i niecodziennej historii o miłości, to na pewno polecę im serię Dimily.
Szkoda. Ja byłam i nadal jestem nastawiona na coś niesamowitego...ciekawa jestem, czy zawiodę się podobnie jak Ty. Niemniej jednak wiem, że muszę koniecznie ją przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Tobie się spodoba. Daj znać koniecznie! :)
UsuńTo już kolejna recenzja podczas, której czytam że książka rozczarowała. Kolejna myśl, że autorka chciała po prostu skończyć serię. Szkoda trochę. Ja na razie czytam drugą częśc, może kiedyś sięgnę po ostatnią część. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Bardzo widać, że książka pisana pod presją wydawcy i czytelników. Tyle rzeczy zostało pominiętych. Z ciekawości zerknęłam ile wcześniejszy tom miał rozdziałów i widać różnicę objętościowo. Szkoda, bo liczyłam na wyjaśnienie sprawy Eden - Dean ;)
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale chętnie to zmienię. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwa poprzednie tomy, ale na trzeci nie starczyło mi już sił i zrezygnowałam. Ta książka wcale mi się nie spodobała, a jeszcze bardzo denerwował mnie wątek "zakazanej miłości". Przecież oni nie są biologicznie spokrewnieni...
OdpowiedzUsuń