#792 - Oto, co wyszeptał nam deszcz...

Po sięgnięcie tej książki skusiły mnie filmiki na TikToku. Wszyscy zachwycali się tą książką i płakali nad nią. Jestem osobą, która sprawdza pewne rzeczy i niestety w moim przypadku nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.

Czy „Co wyszeptał nam deszcz” było emocjonalne? Nie dla mnie. Jedynie miała kilka momentów, które były ciekawe i w jakiś sposób ratowały fabułę. Jednak tak to było nudnie i sennie. Typowe friends to love ze smutnym zakończeniem. Olivia i Rain znają się od zawsze i na za zawsze. Byli sobie pisani, mimo że los ich na trochę ze sobą rozłączył. Ponownie ich ścieżki przecinają się w momencie, kiedy dziewczyna jest w zaawansowanym stadium raka.
 
Rain wychował się w domu bez miłości i kiedy pojawiła się szansa zdobycia sławy, postanowił z tego skorzystać. Kosztem przyjaźni zdecydował się wyjechać z rodzinnej miejscowości i rozwinąć karierę rapera. Gdy ponownie spotyka przyjaciółkę z dawnych lat, chce za wszelką cenę zrobić wszystko, aby pomóc Olivii. Nawet za cenę swojej całej fortuny. Z kolei Olivia od zawsze marzyła, żeby zostać baletnicą. Jednak życie napisało dla niej inny scenariusz i tutaj podobał mi się ten wątek, ale momentami był bez wyrazu i bez emocji.
 
Akcja między bohaterami według mnie była za szybka, a dialogi bez jakiegokolwiek wielkiego pomysłu oraz emocji. Po prostu tego nie czułam. A nie raz zdarzało mi się płakać na tego typu książkach, ale tu ewidentnie czegoś brakowało. Do tego „Co wyszeptał nam deszcz” od samego jest smutną opowieścią i wprowadza aurę grobową. Nic w niej pozytywnego, a bohaterowie mierzą się z przeciwnościami losu i bólem. To sprawia, że czyta się ją trudno i nie da się odpowiednio wczuć. Według mnie brakowało czegoś pozytywnego, czegoś, co przełamie tę żałobną aurę.
 
Zachowanie Raina było chaotyczne i momentami nie miało sensu, a z kolei Olivii takie bez życia, sił do walki. Wyglądało to tak, jakby bohaterka poddała się i umarła za życia.
 
Czy polecam „Co wyszeptał nam deszcz”? Nie. Czytałam wiele książek z podobnym wątkiem i propozycja od Joanny Balickiej wypada bardzo słabo. Do powieści z podobnym wątkiem mogłabym wymienić „Tysiąc pocałunków”, „Promyczek” czy „Twoje fotografie”, które oprócz smutnego zakończenia mają dobrze rozwiniętą fabułę i dają nadzieję, mimo przeciwności.

1 komentarz

  1. Dzięki za recenzję ❤️. Przynajmniej wiem, czy warto sięgać po ksiazke ....

    OdpowiedzUsuń