#791 - Pozwolić komuś odjeść, oznacza coś innego, niż zapomnieć.

Jest to wzruszająca i piękna powieść, która bardzo dotknęła pewnej części mojej duszy. Dla niektórych zbyt prosta i przewidywalna, ale ta historia taka miała być.
 
Główna bohaterka Julie to uczennica ostatniej klasy liceum, która zaplanowała swoją przyszłość. Jednak jak to z planami bywa, lubią się zmieniać. Życie z kolei pisze inny scenariusz i komplikuje nasze plany. Tak też się stało w przypadku Julie, ponieważ wszystko przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie w momencie śmierci jej chłopaka Sama.
 
Od tych wydarzeń dziewczyna jest zła, ma złamane serce i czuje się pusta w środku. Julie nie wie, co ma zrobić, a w dniu pogrzebu Sama świadomie go opuszcza, gdyż nie czuje się na to gotowa. Dodatkowo by wymazać złe myśli i wspomnienia postanawia wyrzucić rzeczy chłopaka. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Julie zachowuje się irracjonalnie. Czy ma do tego prawo? Oczywiście, że tak. To zachowanie jest jak najbardziej normalne. To możliwość zapomnienia dla niej o Samie i bólu, który odczuwa po jego śmierci. Jednak w chwili załamania nie jest z drugiej strony tego zrobić. Wtedy postanawia po raz ostatni raz do niego zadzwonić, desperacko chcąc usłyszeć jego głos. W tym momencie dzieje się coś nieoczekiwanego — Sam podnosi słuchawkę.
 
„Z tej strony Sam” to książka interesująca i trudna jednocześnie. Gdy ją czytałam, czyli rok temu to o niej myślałam, a patrząc na czas, po którym byłam w stanie cokolwiek o niej napisać, też mówi sam za siebie. Pamiętam, że przeczytałam ją w jeden wieczór. Płakałam i śmiałam się na zmianę. Bardzo rozumiałam Julie. Pomysł na fabułę wydaje się być wyjątkowy i powieść dotyka w bardzo delikatny sposób żałoby. Oczywiście każdy z nas przeżywa żałobę na swój sposób i ta książka szczególnie to podkreśla.

Główna bohaterka zmaga się ze smutkiem, trudnościami w relacjach i w pożegnaniu się z Samem. Rozmowy telefoniczne z chłopakiem do tego prowadzą, a dziewczyna czuje się zdezorientowana. W ten sposób Sam chce sprawić, by Julie pozwoliła mu odejść.
 
Postać Julie została przedstawiona w bardzo wzruszający sposób, a uczucia były namacalne. Jeśli chodzi o problem, który niektórzy podkreślali w swoich opiniach to, że nie ma w tej historii za wiele fabuły. „Z tej strony Sam” skupia się głównie na śmierci Sama i na rozmowach pomiędzy bohaterami. Inne wątki są tłem, ale w tym przypadku ja znajduję ku temu zrozumienie i nie jest to żaden minus.
 
Podsumowując, książka celowo pokazuje człowieka, jak może się zachowywać w obliczu tragedii. Zakończenie jest proste i brakuje tu wyjaśnienia, dlaczego Sam mógł rozmawiać z Julie, ale czy to takie ważne? Jego postać była tutaj w roli słuchacza lub wspomnienia i choć mogłoby zostać to wyjaśnione, ale nie musiało. To była historia Julie i jej akceptacji odnośnie tego, co ją spotkało.
 
Powieść „Z tej strony Sam” zrobiła na mnie spore wrażenie i sprawiła, że przepłakałam z Julie od początku do końca. Zbierałam się długo do napisania recenzji, gdyż sama przeżywałam żałobę i tak samo jak główna bohaterka przechodziłam różne stany. Czy polecam? Tak. To książka o smutku, miłości. Porusza tematy takie jak śmierć, nie akceptacja i wychodzenie z żałoby.


1 komentarz