Autorka Monika Sławik udowodniła, że jeśli się bardzo chce, to wszystko jest możliwe. Spełnia swoje marzenia a jej książka „Choćbym miała za to spłonąć” to perełka wśród innych pozycji na rynku wydawniczym. Książkę czytałam trochę w papierze, a trochę słuchałam w audiobooku.
Świat stworzony przez autorkę to coś niezwykłego. Wszystko się tutaj ze sobą łączy. Na początku dostajemy słowniczek ze wszystkimi zagadnieniami poruszanymi w powieści. Mamy wyjaśnione zasady oraz działanie magii zgodnie z jej przeznaczeniem. Dawno nie słuchałam takiej książki, która by mnie tak wciągnęła. Bardzo zobrazowała moje wyobrażenie o fabule, jaka miała miejsce!
Mamy tutaj sporo zwrotów akcji, które w pewnych momentach sprawiają, że nie wiadomo co będzie dalej! Lavender jako główna bohaterka to młoda dziewczyna, która mimo tylu złych przeżyć w życiu ma dobre serce. Chce każdemu pomóc i walczy z niesprawiedliwością. Jest niepełnosprawną wiedźmą, którą odrzucił własny sabat. Mimo to Lav się nie poddaje i pracuje w herbaciarni i pewnego dnia zostaje przyłapana przez strażnika na używaniu mroku. To rodzaj magii, w której trzeba oddać pewną ofiarę np. kroplę krwi. Gdy na swojej drodze spotyka Storma, okazuje się, że jej przeznaczenie jest zupełnie inne. Gdy dowiaduje się coraz więcej o swoim losie i czego się od niej wymaga, dziewczyna nie jest wystraszona – jest zdeterminowana. Los wszystkich w końcu zależy od Lavender.
W powieści mamy wielu kluczowych bohaterów. Oczywiście drugą taką postacią jest Storm – pewny siebie i waleczny. W swoim życiu też wiele przeżył, ale nigdy się nie poddawał. Gdy coraz bardziej poznaje Lavender wie, że musi jej pomóc choćby za wszelką cenę. Jednak jest coś, co może zniszczyć cały porządek. I uwierzcie – chciałabym powiedzieć Wam więcej, ale nie mogę. To, co przygotowała dla swoich czytelników autorka, przechodzi ludzkie pojęcie. Przemyślała tę książkę!
Ta historia niesamowicie mnie wciągnęła. Jest barwna, ciekawa i wszystkie wątki ze sobą współgrają. Sceny erotyczne opisane są z delikatnością i zmysłowością, która podkręca tylko romans między bohaterami. Nie mogę zapomnieć o pięknie wydanej książce. Zajmując się składem i grafiką, zawsze zwracam na to uwagę. Jestem sroką, która wyłapuje piękne rzeczy i nie było możliwości – musiałam zaopatrzyć się w egzemplarz papierowy!
Wiadomo, że główni bohaterowie byli najbardziej kluczowi, ale ci drugoplanowi byli równie ważni i nie stanowili tylko tła dla historii. Monika Sławik skupiła się na głównym wątku historii i dzięki temu romans stał się subtelnym dodatkiem, który przechodzi przez różne etapy. Lav, to dziewczyna, która odkrywa swoje przeznaczenie. Choć na początku jest raniona i odtrącona przez osoby, które powinny ją chronić, to i tak się nie poddaje. Staje się coraz silniejsza a z dniem, kiedy odkrywa prawdę o matce i o tym, co działo się w jej przeszłości. Wie, że musi zrobić wszystko i potrafi postawić wszystko na jedną kartę. Nawet za cenę swojego życia.
Dla mnie ta książka to majstersztyk. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam tę pozycję i przekonać się na własnej skórze. Zwłaszcza jeśli uwielbiacie klimaty fantasy, magii, czarownic i tajemnic.
0 comments