Po książkę, a właściwie audiobook, Normalni ludzie sięgnęłam ze względu na reklamę serialu o tym samym tytule. Tym razem zdecydowałam się zapoznać w pierwszej kolejności z książką, a później filmową adaptacją. Wolna od założeń i uprzedzeń, nie wiedząc czego się spodziewać, rozpoczęłam słuchanie.
Sally Rooney opowiada historię, jakich - zdaje się - istnieje na świecie już wiele - ona i on, pochodzący z różnych warstw społecznych, lecz rozumiejący się lepiej niż najbliżsi przyjaciele. Próbując odnaleźć swoje miejsce w skomplikowanym, wręcz kastowym świecie, Marianne i Connel jednocześnie planują swoje życie poza ramami wyznaczonymi przez wąskie horyzonty dusznego miasteczka, które jest za małe by zmieścić w nim najlepszego ucznia pochodzącego z najuboższej warstwy społecznej i zbyt buntowniczą, samotną dziewczynę z dobrego domu. Oboje pilnują, by w szkole nawet spojrzeniem nie zdradzić swojego największego sekretu - porozumienia ponad stereotypami i standardami, które mogłoby zatrząść poukładanym światem sennego miasteczka.
Normalni ludzie
Wydawnictwo W.A.B.
Tłumaczenie Jerzy Kozłowski
Lektor Anna Kerth
Historia wydaje się być zupełnie normalna, jak sugeruje tytuł - przedstawia historię dwójki nastolatków stojących u progu dorosłości, stojących przed wyborem, kim chcą być w dorosłym świecie, decydując i definiując czym dla nich jest odpowiedzialność, miłość, przyjaźń i życie, jak wielu przed nimi i wielu zapewne po nich. Jednakże czytelnik odnosi wrażenie, że historia wymyka się prostemu pojmowaniu, łamiąc schematy i nie używając do tego gwałtownych zwrotów akcji - raczej zawieszeń, przeskoków czy używając myśli i emocji bohaterów. Czując ciągłe napięcie i dysonans między uczynkami a myślami Marianne i Connela, symetrycznie miotałam się wewnętrznie między zrozumieniem, a zupełnym odrzuceniem wobec poznawanych postaci. Im mocniej zanurzałam się w ich psychikę i emocje, tym mocniej gubiłam się w celach, marzeniach i podejściu do świata. Przypomniałam sobie, jak intensywnie ewoluuje człowiek podczas kilku lat, gdy wyjeżdżając na studia nagle chce (a może musi?) mieć zdanie na gros tematów i podejmuje decyzje (czasem pod wpływem chwili), które definiują jego życie na przynajmniej kilka najbliższych lat. To szczególnie widoczne w sposobie, w jaki oddziałuje na siebie dwójka głównych bohaterów, rozwijając się, cofając, wracając i odpływając. Nie umiem określić, czy ta znajomość była po prostu toksyczna czy pojawiła się na tyle wcześnie, że wypaczyły ją rzeczy, które z perspektywy lat nie są już tak ważne, jak wydawało się w chwili pisania matury. Czy to historia o dojrzewaniu? W pewnym sensie tak.
Zastanawiam się, jak określić pozytywy i negatywy tej książki. Oba zagadnienia splatały się w nierozerwalny sposób, tak jak w życiu - radość obracała się w smutek, a ze smutku rodziła się radość. Na pewno warto nadmienić, że w tej historii z niebywałym smakiem i wyczuciem zostały opisane sceny zbliżeń seksualnych. Akty miłosne opisano z pełnym spektrum emocji, nie pomijając zakłopotania i niepewności, ale z uwzględnieniem przemocy i szczęścia.
Niesamowity klimat książki oddała lektorka - Anna Kerth. Jej głos idealnie odmalowywuje wieloznaczność sytuacji, oddając czasem jedynie akcentem czy intonacją całe spektrum emocji towarzyszące bohaterom.
Do historii Marianne i Connela z pewnością wrócę, choćby za sprawą serialu. Ciekawi mnie, czy za pomocą obrazów uda się oddać tę skomplikowaną i złożoną emocjonalność dwojga wrażliwych ludzi wrzuconych w trybiki świata, którego zasady dopiero poznają. Czy polecam? Tak, choć budzi we mnie sprzeczne emocje - to czyni tę lekturę wyjątkową i genialną.
Na mnie ta historia nie zrobiła jakiegoś ogromnego wrażenia. Spodziewałam się czegoś wow po licznych zachwytach, a wyszło... no, na pewno nie źle. Wyszło dobrze, ale słabiej niż oczekiwałam w głębi serduszka :P
OdpowiedzUsuńRozumiem! :) Bardzo często książki obrywają zbytnimi oczekiwaniami co do nich :D Sięgnęłaś po serial może?
Usuń