#521 - Księżyc, emocje, akcja i prawie żadnego wampira



Prosimy nie regulować ekranów! Nie macie zwidów, ta okładka naprawdę jest niebieska, a wczoraj była czerwona. Pozostajemy w klimacie urban fantasy, wedle życzenia, zapraszam na recenzję drugiego tomu Księżycowego miasta!

Co. 
Tu. 
Się. 
Działo. 
Jak ja mam coś napisać bez spoilerów?!

Po pierwszej części, która była tylko wstępem i zakończyła się po masowemu cliffhangerem, akcja ruszyła z kopyta. Wątki jak szalone zaczynają przeplatać się ze sobą lub rzucają bohaterów w ślepe zaułki. Na jaw wychodzą nowe fakty, które zupełnie zmieniają optykę sytuacji. Kim jest morderca? Czy ciągle wodzi niezmordowanych poszukiwaczy za nos? Jednak mimo przeciwności (a może dzięki nim?), relacja Hunta i Bryce, coraz bardziej zaczyna przypominać pracę zespołową. Ale czy tak będzie dalej? Stanowczo między tą dwójką iskrzy. Pozostaje kwestia - coś zalśni czy spłonie? I po co komu odkurzacz? I co oślepiło wyrocznię? Co siedzi w nodze Bryce? 


Sarah J. Maas
DOM ZIEMI I KRWI
KSIĘŻYCOWE MIASTO (CZĘŚĆ II)
Wydawnictwo UROBOROS
Tłumacz: Marcin Mortka 


Absolutną zaletą historii jest jej konstrukcja. Niczym świetny film kryminalny pozwala nam poznać bohaterów, pozbierać okruchy wiedzy i poznać świat, zanim zostaniemy porwani przez niepowstrzymane tornado wydarzeń. Ostanie trzysta stron praktycznie połykałam, żeby dowiedzieć się co się zdarzy dalej i po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zarwałam nockę! Mrugnęłam i była trzecia w nocy. A Malwina ostrzegała, żeby nie zaczynać wieczorem... Jakby tego było mało - popłakałam się! I to za sprawą ognistej zjawy! A później przez wspomnienie z zaświatów...

Niesamowite emocje, iskry i tempo wydarzeń nie przytłaczają czytelnika - widać, że Maas rozwinęła się pisarsko i coraz lepiej rozkłada wydarzenia w czasie. Podziwiam również jak poprowadziła wątek godzenia się ze stratą u dwójki głównych bohaterów. Jednym z najpiękniejszych cytatów pozostanie dla mnie: Nie wymażesz pamięci po Danice i reszcie, jeśli pomożesz sama sobie. Jak często nie pozwalamy sobie na szczęście, bo myślimy, że w ten sposób pokażemy obojętność i brak serca? 

Praktycznie rzecz biorąc, opowieść zawarta na kartach Księżycowego miasta jest opowieścią o przyjaźni. O różnych jej odmianach, wariantach lecz takiej, która w trudnościach staje się jeszcze silniejsza. Romans co prawda przewija się delikatnie w tle, ale najważniejsze jest na kogo możesz liczyć, gdy Twój świat płonie. 

Minusy pozostały, nie zniknęły magicznie w drugiej części - minusy można znaleźć tutaj: #520 - DZIK SKĄPANY BLASKIEM KSIĘŻYCA - ale ze względu na świetną końcówkę odejmuję tylko pół gwiazdki :D 

Z perspektywy drugiej części, pierwsza stanowczo się rehabilituje. Musiała być dokładnie taka - spokojniejsza i pełna wskazówek, które połączą się w finale. Czytajcie to! Mimo błędów, powtórzeń i innych wad, ta książka połyka w całości! I chce się więcej i więcej! To chyba definicja guilty reading? ;)



Photo by ASIA

0 comments