#518 - Finałowy tom serii na 5+?

W końcu przyszedł ten dzień, w którym przyszło mi się pożegnać z bohaterami chyba najdłuższej serii jaką do tej pory czytałam. I jeśli mam już teraz powiedzieć to dla mnie ten tom był najlepszy. Bestseller, cóż więcej mogę dodać.

Jeśli chodzi o twórczość Tijan to oczywiście znów się powtórzę, ale autorka jak zawsze potrafiła sporo namieszać, dać wiele zwrotów akcji oraz małych i dużych zawirowań serca. A na końcu powiedziała: NA ZAWSZE. Muszę przyznać, że obawiałam się o to, ponieważ myślałam, że już zabrakło jej pomysłów.

Tijan
Na zawsze
Fallen Crest #7
Wydawnictwo Kobiece
Tłumaczenie Barbara Kardel-Piotrowska

W ostatnim tomie dzieje się dużo, a czasem miałam wrażenie, że za dużo. Samantha powiedziała w końcu "tak". Jest szczęśliwie zakochana, ale między nią, a Masonem zaczyna się psuć, ponieważ jego kariera stoi pod znakiem zapytania. Sam dołącza do drużyny biegaczek i tu wielki plus, ponieważ jej miłość do biegania wybrzmiała. Na szczęście Tijan nie zapomniała o braciach, o których przeszłość nie zapomniała i muszą zastanowić się nad tym, co zrobić żeby nie stracić tego, co osiągnęli...

Zdecydowanie jeśli miałabym oceniać całą serię to w pierwszym tomie Sam straciła wszystkich, a w „Na zawsze miała ponownie nową rodzinę, w końcu miała obok siebie osoby, które ją kochały i wspierały mimo wszystko. Dlatego cieszę się, że w sumie zatoczyliśmy koło.

Fallen Crest to była seria pełna barwnych bohaterów, manipulacji, miłości, zwrotów akcji, niepewności, smutku, ale zawsze bohaterowie potrafili odnaleźć się w tym wszystkim. Na przestrzeni tych wszystkich tomów i tej nowości da się zauważyć jak relacja Masona i Sam ewoluowała. Jak bardzo się zmieniła. Przeszli wiele, ale za każdym razem byli silniejsi.

Pewnie zastanawiacie się czy polecam. Oczywiście, całą serię. Miała lepsze i gorsze momenty, ale jako całość to było naprawdę coś. Smutno mi, że to już koniec, ale na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę.


0 comments