#495 - Nie składa się obietnic, których nie można dotrzymać...

Lex Martin po raz kolejny oczarowała mnie swoją historią. Jej książki są naprawdę dobre, a każda z nich to idealne połączenie tego czego my kobiety czasem szukamy w tego typu gatunku literackim trochę miłości, zabawy i seksu.

„Dearest Madeline” przeczytałam w dwa wieczory. I będąc już po lekturze całej serii uważam, że była ona najlepsza ze wszystkich. Była to lekka i urocza opowieść o miłości, która sprawiła, że uśmiechałam się cały czas. To seria książek, którą łączą relacje między bohaterami, ale można je czytać samodzielnie. To idealne książki dla kobiet.

Tym razem poznajmy historię Darena, który jest gwiazdą NFL. Jest nowicjuszem, uwielbia swoją grę, a na dodatek jest singlem. Nie w głowie mu też romanse. Jego historia łączy się z piękną i młodą reporterką Madeline, która po przyłapaniu swojego chłopaka na zdradzie, postanawia skupić się na swojej karierze. Przed dziewczyną staje wielka szansa, ponieważ ma ona przeprowadzić serię programów o nowinkach sportowych. To nie podoba jej się, ponieważ po złych doświadczeniach, Medeline obiecała sobie, że nie będzie spędzała czasu ze sportowcami, a tym bardziej się z nimi umawiała. Dodatkowo jej życie krzyżuje się z Darenem, który zostaje jej... sąsiadem.

Lex Martin
Dearest Madeline
Dearest #3
Wydawnictwo Kobiece
Tłumaczenie Agnieszka Kalus

Madeline została wykreowana przez autorkę na bohaterkę, która jest bardzo pewna siebie i kierowała nią kariera. Madeline nie była kobietą, która mając kłopoty potrzebuje mężczyzny, który ją uratuje jak ten książę na białym koniu. Wręcz przeciwnie chce pokazać jak wiele może osiągnąć sama i wyzwania nie są jej straszne. Jeśli chodzi o Darena to zmieniłam o nim zdanie, bo spotkałam się już z tym bohaterem w pierwszym tomie i nie miałam o nim dobrej opinii. W tej części nastąpiło jego odkupienie. Druga szansa jaką dostał okazała się być właściwa. Patrząc na to z czym się borykał i nie było o tym do końca wiadomo, to faktycznie można zmienić o nim zdanie.

Wątek romantyczny między tą dwójką bohaterów nie jest nachalny wręcz przeciwnie bardzo gustowny. Ich interakcje są urocze i powodowały u mnie lekki dreszczyk. Lubiłam to jak im kibicuje po cichu. Madeline jest piękną kobietą i bez wątpienia Daren jej pragnął. Jednak ujmowało mnie to, że starał się za nią podążać, mimo że ona trochę tego chciała i nie chciała.

Dla kogo jest ta seria? Z pewnością dla fanów i myślę, że ci się nie zawiodą. „Dearest Madeline” jest lekką lekturą, która nie jest wymagająca. Dobrze zbudowane charaktery bohaterów, którzy się dopełniają. Odczuwa się ten związek między nimi i było to urocze i słodkie. Idealna propozycja nowości na zimowe wieczory.


1 komentarz