Pamiętam, że pierwszy tom przypadł mi do gustu i nie twierdzę, że ten jest zły, ale według mnie nie było takiego szału, jakiego ja oczekiwałam.
Zacznijmy od tego, że „Wiele powodów, by wrócić” to kontynuacja historii dobrze nam znanych już bohaterów. Dominika i Marcel są szczęśliwi, a ich wspólnemu życiu nic nie brakuje do szczęścia. Wraz z nimi jest też mała Amelka. Czy coś jest w stanie zburzyć ich spokój? Niestety tak. Nieoczekiwanie w ich życiu zdarza się wielka tragedia – Marcel ma wypadek samochodowy, którego skutkiem jest zapadnięcie w śpiączkę. Gdy w końcu chłopak wybudza się z niej i Dominika może odetchnąć z ulgą, że to za nimi, okazuje się, że miłość jej życia, nie pamięta dwóch ostatnich lat swojego życia – w tym jej samej. To dla dziewczyny podwójny cios. Czy łączące ich uczucie jest w stanie przetrwać taką próbę? Czy Dominika jest w stanie ponownie rozkochać w sobie chłopaka i pokazać mu, że przed nim jest wiele powodów, by wrócić?
Wiele powodów, by wrócić
Najlepszy powód, by żyć #2
Wydawnictwo OMG
Tak jak w przypadku pierwszej części i tutaj mamy do czynienia z tym samym schematem, na którym opiera się cała historia – tragiczne wydarzenie, które w ułamku sekundy zmienia wszystko. Czy to plus? I tak, i nie, ponieważ dla mnie pierwsza część książki była trudna. Nie umiałam się w nią wczytać i denerwowała mnie perspektywa Marcela. Tak. Dobrze czytacie. Marcela. W „W najlepszym powodzie, by żyć”, wiem, że polubiłam tego chłopaka i bardzo mocno mu kibicowałam. Niestety w tej części myślałam, że jeszcze moment a złapię go za fraki i wykrzyczę, żeby zaczął jakoś normalniej mówić, myśleć albo najlepiej wszystko na raz. Irytowała mnie jego perspektywa, a co za tym idzie jego postrzeganie świata i wydarzeń. Język jakim została skonstruowana jego postać, dla mnie osobiście woła o pomstę do nieba, ponieważ nie tego się spodziewałam. Zamiast dostać uroczego chłopaka, który wydawał się taki dojrzały, to w pewnych momentach miałam wrażenie, że miałam do czynienia z kimś, kto nawet nie wie co to jest dorosłość. A o tym, żeby miał pojęcie o czym mówi i o tym jak wyraża swoje myśli, nie będę już wspominała, bo znowu się irytuję. To będzie śmieszne, co teraz powiem, ale gdy zapadł w śpiączkę i stery przejęła Dominika – odetchnęłam z ulgą, ponieważ ją bardzo polubiłam w pierwszej części i na szczęście tutaj moja sympatia nie osłabła. Podobało mi się to jak zostały przedstawione jej uczucia, to jak mimo braku nadziei i tego, że nie ma już sił, próbowała się trzymać. Wiem, że to powieść młodzieżowa skierowana do młodych odbiorców, ale żaden czytelnik nie chce czytać tak absurdalnych myśli Marcela, że ma się czasem wrażenie, że zwraca się on jak do debila lub człowieka, który nic nie rozumie i trzeba mu wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze. Zabrakło przez to emocji, które tak jak już wspomniałam, wyczułam trochę u Dominiki.
Drugi tom z cyklu Najlepszy powód, by żyć to młodzieżówka, w sam raz na odpoczynek i odetchnięcie od codziennych obowiązków. Jednak mam wrażenie, że język młodzieżowy, jakim posłużyła się autorka w tym przypadku został mocno przerysowany, co niestety, ale trochę zaburzyło mój odbiór tej historii. Pytanie czy tak naprawdę musiało być, czy przy redakcji nikt nie pochylił się nad tekstem i po prostu machnął ręką, bo tak było prościej?
Oczywiście wielkim plusem jest to, że problemy młodych dorosłych, którzy wkraczają w to dorosłe życie nie jest proste i muszą mierzyć się z niejednymi rzuconymi kłodami. Wiara w Boga też jest tutaj przestawiona, co dla mnie jest wielkim plusem, bo na naszym rynku wydawniczym wciąż jest mało takich powieści. Nie brakuje emocjonalności, walki o utracone szczęście, wielkiej miłości, nadziei i braku sił, które powodują, że jakoś odnajdujemy jeszcze resztki, żeby coś zmienić.
Dla mnie ta młodzieżówka nie zapadnie mi niestety w pamięć i głównie jak już wspomniałam przez język, jakim została napisana. Jest to wartościowa historia, która pokazuje wiele prawd życiowych, ale dla mnie brakuje tego czegoś, co mocno chwyciłoby moje serce i powiedziało, że to warto zapamiętać. A szkoda.
Szkoda, że czujesz niedosyt po lekturze książki. Przede mną, jeszcze pierwsza część. 😊
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszej części.
OdpowiedzUsuń