Jesteście fanami serii Royal Valentiny Fast? Mam dla Was wywiad przeprowadzony z autorką dzięki, któremu będziecie wiedzieć więcej o tej wspaniałej serii, ale i dowiedzie się trochę o samej autorce.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisarstwem?
W dzieciństwie zaczytywałam się w historiach z dreszczykiem w magazynie „Mädchen” („Dziewczyna“). Gdy miałam dwanaście lat, napisałam własną i wysłałam. Wciąż pamiętam to niesamowite uczucie szczęścia, gdy ją przyjęto i wydrukowano. Tego się nie zapomina. Jednak pierwszą powieść napisałam dopiero po studiach, gdy na co dzień pracując w księgowości, czasem uświadamiałam sobie, jaka praca z cyferkami bywa nudna. Pisząc do szuflady, nie miałam nic do stracenia. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że bardzo dużo mi to dało.
Skąd wziął się pomysł na serię „Royal”?
Pomysł na serię przyszedł mi do głowy, gdy oglądałam niemiecką wersję programu reality show „Kawaler do wzięcia” („The Bachelor”), w którym o względy głównego bohatera walczy dwadzieścia pięć kandydatek. Zaczęłam rozważać, jak taki program mógłby wyglądać, gdyby kawalerów było czterech, a tożsamość bogacza byłaby owiana tajemnicą. Tak właśnie narodził się cykl „Royal”. Pierwszą opisaną przeze mnie sceną był finał wyboru żony dla księcia. Potem poszło już gładko.
Którą z postaci lubisz najbardziej?
Jestem wielką fanką Charlesa, o którym z początku wiemy niewiele i uznajemy za podejrzanego natręta. Gdy dotrzecie do końca serii, pewnie mnie zrozumiecie. W dalszych tomach Charles daje się lepiej poznać i polubić. Oczywiście uwielbiam wszystkie moje postaci, a Claire zajmuje drugie miejsce zaraz po Charlesie. Takiej przyjaciółki jak ona życzę każdej dziewczynie.
Czy Twoje postaci mają swoje pierwowzory w rzeczywistości?
Nie. Często ludzie i ich cechy stają się dla mnie inspiracją, ale planując bohaterów, nie czerpię z postaci autentycznych. Dokonując mieszanki cech pozytywnych i negatywnych, tworzę w głowie całkiem nowych ludzi.
Jaka jest Twoja ulubiona scena w serii „Royal”?
Najbardziej lubię scenę, w której każdy z młodzieńców ogłasza, czy znalazł w programie swoją drugą połówkę.
Gdybyś mogła się wymigać od napisania którejś ze scen, która scena by to była?
Najtrudniejsze dla mnie były ostatnie rozdziały szóstego tomu zrozumiecie to, gdy je przeczytacie. A także scena, gdy książę dokonuje wyboru przyszłej księżnej. Płakałam jak bóbr i długo nie mogłam się otrząsnąć.
W dzieciństwie zaczytywałam się w historiach z dreszczykiem w magazynie „Mädchen” („Dziewczyna“). Gdy miałam dwanaście lat, napisałam własną i wysłałam. Wciąż pamiętam to niesamowite uczucie szczęścia, gdy ją przyjęto i wydrukowano. Tego się nie zapomina. Jednak pierwszą powieść napisałam dopiero po studiach, gdy na co dzień pracując w księgowości, czasem uświadamiałam sobie, jaka praca z cyferkami bywa nudna. Pisząc do szuflady, nie miałam nic do stracenia. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że bardzo dużo mi to dało.
Skąd wziął się pomysł na serię „Royal”?
Pomysł na serię przyszedł mi do głowy, gdy oglądałam niemiecką wersję programu reality show „Kawaler do wzięcia” („The Bachelor”), w którym o względy głównego bohatera walczy dwadzieścia pięć kandydatek. Zaczęłam rozważać, jak taki program mógłby wyglądać, gdyby kawalerów było czterech, a tożsamość bogacza byłaby owiana tajemnicą. Tak właśnie narodził się cykl „Royal”. Pierwszą opisaną przeze mnie sceną był finał wyboru żony dla księcia. Potem poszło już gładko.
Którą z postaci lubisz najbardziej?
Jestem wielką fanką Charlesa, o którym z początku wiemy niewiele i uznajemy za podejrzanego natręta. Gdy dotrzecie do końca serii, pewnie mnie zrozumiecie. W dalszych tomach Charles daje się lepiej poznać i polubić. Oczywiście uwielbiam wszystkie moje postaci, a Claire zajmuje drugie miejsce zaraz po Charlesie. Takiej przyjaciółki jak ona życzę każdej dziewczynie.
Czy Twoje postaci mają swoje pierwowzory w rzeczywistości?
Nie. Często ludzie i ich cechy stają się dla mnie inspiracją, ale planując bohaterów, nie czerpię z postaci autentycznych. Dokonując mieszanki cech pozytywnych i negatywnych, tworzę w głowie całkiem nowych ludzi.
Jaka jest Twoja ulubiona scena w serii „Royal”?
Najbardziej lubię scenę, w której każdy z młodzieńców ogłasza, czy znalazł w programie swoją drugą połówkę.
Gdybyś mogła się wymigać od napisania którejś ze scen, która scena by to była?
Najtrudniejsze dla mnie były ostatnie rozdziały szóstego tomu zrozumiecie to, gdy je przeczytacie. A także scena, gdy książę dokonuje wyboru przyszłej księżnej. Płakałam jak bóbr i długo nie mogłam się otrząsnąć.
Czy pisanie jest dla Ciebie pracą czy hobby?
Pisanie jest moim hobby, choć kosztuje mnie mnóstwo pracy. Na co dzień pracuję jako księgowa. Na pełen etat. To oznacza, że pisaniu książek mogę się poświęcić wieczorami albo w weekendy. Jednak pisanie znaczy dla mnie tak wiele, że chętnie podejmuję się dodatkowej pracy. Może trochę dlatego, że nie muszę tego robić, by opłacić czynsz, a trochę dlatego, że jeśli nie mam ochoty albo weny, mogę zrobić przerwę na trzy tygodnie.
Czym jest dla Ciebie krytyka?
Krytyka jest ważna, bo dzięki krytyce można się rozwijać. Ale krytyka bywa też bolesna, jeśli jest zbyt osobista i nie koncentruje się na utworze tylko na osobie autora. A to akurat zdarza się często, bo autor i dzieło są ze sobą nierozerwalnie związani. Bez autora nie ma książki, bez książki nie ma autora. W ostatnich latach doświadczyłam i krytyki konstruktywnej, i tej osobistej. Uczyniło mnie to autorką silniejszą i mądrzejszą. Wiem, kiedy mam słuchać, ale wiem także, kiedy lepiej zignorować uwagi.
Czy masz ulubionych pisarzy?
Szczerze mówiąc, to może się zmieniać w ciągu lat, ale obecnie do moich ulubionych pisarzy zaliczyłabym J.K. Rowling, Davida Safiera i Jennifer L. Armentrout. To genialni autorzy, od których można się wiele nauczyć.
Jakie jest Twoje największe marzenie?
Nie mam wielkiego marzenia. Mam za to wiele małych marzeń. Na przykład napisać kolejną książkę. Albo mieć kiedyś gabinet z regałami pełnymi książek. Żyję małymi marzeniami, ponieważ nie mam pragnienia, by zostać na przykład astronautką. Być autorką to już spełnienie marzeń.
Co chciałabyś powiedzieć swoim polskim fan(k)om?
To dla mnie szczególny zaszczyt, że polskie wydawnictwo zdecydowało się wydać serię „Royal”, ponieważ rodzina mojego męża pochodzi z Polski. Wasz kraj jest piękny, a ludzie ciepli i serdeczni, dlatego chętnie odwiedzam Polskę. Mam nadzieję, że swoimi książkami sprawiłam dużo radości polskim Czytelniczkom i Czytelnikom.
Wywiad udostępniony dzięki materiałom Wydawnictwa Media Rodzina.
0 comments