Pełne serce łatwo przekuć, podobnie jak nadmuchany balon – recenzja książki #275 –Richard Paul Evans „Hotel pod Jemiołą”

Ja do Evansa mam słabość. Po fenomenalnych dla mnie „Stokrotkach w śniegu” oraz „Obietnicy pod Jemiołą” z wielką przyjemnością sięgnęłam po jego najnowszą powieść. Idealnie wpasowuje się w klimat świąteczny.

Kimberly to główna bohaterka książki, która od małego jest wychowywana tylko przez ojca, ponieważ jej mama zmarła, gdy była mała. Jej późniejsze dorosłe życie prywatne to niestety pasmo niepowodzeń. Otóż kobietę porzuciło dwóch narzeczonych, a ten trzeci, z którym wzięła ślub, okazał się być draniem. To w pewien sposób odcisnęło piętno na jej życiu i kobieta pragnie tylko jednego. Aby wydać swoją książkę, która jest romansem i przyznaję, że bardzo mnie ucieszyło, jaka jest fabuła tej książki, ponieważ Evans nawiązał do swojej innej książki, która ma w tytule jemiołę. Zbliża się Święto Dziękczynienia i Kim postanawia odwiedzić ojca i spędzić z nim święta. Jednak informacje, jakie przekazuje jej ojciec nie są dobre, ale to nie koniec, ponieważ spełnia się jej marzenie i Kim ma możliwość uczestnictwa w warsztatach dla początkujących pisarzy.
Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: Hotel pod Jemiołą
Wydawnictwo: Znak
Strony: 300

To co charakteryzuje styl pisarski Evansa, to prosta fabuła, która sprawia, że czytając książkę ma się wrażenie, że jesteśmy częścią jego opowieści. Do tego romans wpleciony w całą fabułę powoduje, że jesteśmy w stanie bez problemów zrozumieć jego przesłanie i dobroć, jaka płynie wprost z jego serca. Książki Evansa to garść miłości, szczypta radości i kilogram szczęścia. Jeśli szukacie książek z motywem świątecznym to najnowsza propozycja od autora może Wam bardzo przypaść do gustu. Dla mnie właśnie prostota, która bije z „Hotelu pod Jemiołą” sprawiła, że troszeczkę się rozmarzyłam i muszę przyznać też, że potrzebowałam jakiegoś pięknego zakończenia.
Oprócz tego Evans w bardzo prosty, ale i cudowny sposób pokazuje, że zawsze są jakieś możliwości w życiu i choć jest źle, czasami tragicznie wręcz, to można sobie z tym wszystkim poradzić. Że nie wolno nigdy tracić nadziei, bo to ona sprawia, że jesteśmy w stanie uporać się z przeciwnościami losu. Oczywiście na pewno niektórzy zarzucą, że książka jest tak prosta, że wcale nie zaskakuje, ale czy zawsze chodzi tylko o zaskoczenie? Wydaje mi się, że potrzebujemy też takich powieści, które da się przewidzieć.

Idealna książka na zimowe długie wieczory z kubkiem gorącej herbaty bądź kakao. Ta książka ma w sobie naprawdę wiele magii, a przecież święta tuż, tuż. Polecam z całego serca.

2 komentarzy

  1. Zdecydowanie muszę w końcu poznać twórczość tego autora. Może przyszły rok pozwoli mi na to. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji wnioskuję, że ta powieść to miłe czytadło na zimne popołudnie tudzież wieczór. Być może kiedyś sięgnę po ten tytuł. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń