#6 - ...za to bez ciebie nie byłoby nieba

Leżąc w szpitalu moja sąsiadka wspomniała o książce „Stokrotki w śniegu”. Postanowiłam, że gdy tylko wrócę do domu zamówię ją sobie przez Internet i przeczytam. Minęło 4 godziny, a ja miałam wrażenie, że tylko kilka chwil. Tak się wczytałam, że straciłam rachubę czasu.
 
„Stokrotki w śniegu” okazały się być niesamowitą lekcją, jakiej każdy z nas może doświadczyć. A mianowicie chodzi mi o drugą szansę dla nas samych. Zawsze możemy zmienić swoje postępowanie, jeśli tylko naprawdę tego chcemy.

Tak było z głównym bohaterem książki – Jamesem Kierem. Przez wiele lat jest nieczułym, bezwzględnym, bez uczuć człowiekiem. Tak go odebrałam. Nie patrzył na nic. Krzywdził innych, aby zdobyć korzyści tylko dla siebie. Zostawił żonę i syna, który go znienawidził. Oczywiście jego lista przewinień była długa i nie były to małe przewinienia. Pewnego dnia w gazecie przeczytał nekrolog, który zawiadamiał o jego śmierci. Pomylono innego Jamesa Kiera z nim. Wiadomość o jego śmierci nie tylko pojawiła się w lokalnej gazecie, ale także w Internecie i telewizji. Był on bardzo wpływowym człowiekiem. Jego śmierć ucieszyła wiele osób, które „po jego śmierci” mogły spokojnie wypowiedzieć się na temat jego osoby. W tym gronie nie zabrakło jego najlepszego przyjaciela, jak i żony. Dowiedział się jak ludzie go postrzegają, co o nim myślą, były to gorzkie słowa, ale prawdziwe. Jedyną osobą, która wierzyła w niego i siłę miłości, była Sara – jego żona. James po przeczytaniu tylu negatywnych komentarzy postanowił się zmienić. Coś drgnęło jego wnętrzem, ale czy można wszystko zacząć od nowa i zmienić swoje życie wynagradzając wszystkie krzywdy?
 
Richard Paul Evans
Stokrotki w śniegu
Wydawnictwo Znak Literanova
Tłumacz Hanna de Broekere

„Stokrotki w śniegu” to historia, która niejednokrotnie może znaleźć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Przybliża losy ludzi, którzy pod wpływem złych emocji, sytuacji życiowych stają się nieszczęśliwi tak bardzo aż swoją osobą zrażają do siebie innych. Wiadomo, że do takiego obrotu spraw nie trzeba wiele i raz źle wypowiedziane słowo może zniszczyć wszystko, a chęć osiągnięcia czegoś za wszelką cenę by udowodnić komuś coś przysłania nam prawdziwy obraz i gubimy się we wszystkim.

Dla mnie ta książka była świetna, przeczytałam ją w jeden wieczór. Znalazłam w niej wiele wzruszenia, nadziei i co najważniejsze prawdziwej miłości. Pokazała, że jednak doceniając to, że kochamy i jesteśmy kochani można tak naprawdę czuć się szczęśliwym człowiekiem. Bo człowiek na dłuższą metę nie zniesie samotności, ponieważ jest przyzwyczajony do tego by żyć w stadzie. Odnalezienie własnej drogi w życiu też może nie być takie trudne, a na szczere „przepraszam” z głębi serca nigdy nie jest za późno.

4 komentarzy