„Mimo moich win”
to książka, która potrafi namieszać, ale to lektura, od której niełatwo jest
się oderwać. To opowieść o miłości. Pięknej, prawdziwej, jedynej i tej
ostatniej. Kiedy skończycie czytać spojrzycie na nią zupełnie inaczej. Jestem
pod wrażeniem historii, jaką zafundowała nam Tarryn Fisher. „Mimo moich win” to
moja nowa ulubiona seria książkowa.
Olivia. To silna i bardzo zdeterminowana kobieta. Wie,
czego chce od życia. Jednak, gdy coś bardzo chce osiągnąć czasem nie patrzy na
konsekwencje swojego zachowania. To tym człowieka, który pierwsze robi później
myśli. W gorącej wodzie kąpana. Uparta, ale i urocza. W czasach studenckich
spotykała się z Calebem – chłopakiem, w którym zakochała się od pierwszego. Gdy
po latach znowu na siebie wpadają on niczego nie pamięta. Mężczyzna stracił
pamięć w wypadku samochodowym. Przez to wszystko Olivia widzi w tym szansę na
odrobinę szczęścia. Tęskniła za Calebem, więc skoro los daje jej szanse na
ponowne odzyskanie swojej miłości, decyduje się na to. W końcu swoje serce
można oddać tylko raz, czy aby na pewno?
Autor: Tarryn Fisher
Tytuł: Mimo moich win
Cykl: Mimo moich win (tom 1)
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 304
Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie bardzo
dobre wrażenie i podobało mi się to, co autorka w jasny sposób wszystko
przedstawiła. Brak w tej książce przestojów w akcji, nie ma tzw. zapychaczy.
Wszystko ładnie ze sobą współgra i tak naprawdę nie czuję się tego, że książkę
czyta się szybko. Bohaterowie są zróżnicowani. Ich charaktery różnią się od
siebie diametralnie. To samo, jeśli chodzi o uczucia, tajemnice czy kłamstwa.
Autorka rozłożyła mnie na łopatki. Zarówno od strony Olivii jak i Caleba i Leah.
„Mimo moich win” to naprawdę świetna książka. Nie jest tak prosto domyślić się
i stwierdzić w połowie książki, że zna się już zakończenie. Powiem szczerze, że
za każdym razem, gdy tak myślałam wydarzał się jakiś malutki zwrot akcji.
„Serce można oddać tylko raz…”
Jedno jest jednak pewne, że ta książka to opowieść o
miłości – jak już wspomniałam we wstępie – prawdziwej, pięknej i tej ostatniej.
To też rozrachunek z przeszłością i przyszłością. Konfrontacja z kłamstwami i
prawdą, która może naprawdę wiele rozwiązać. To dzięki niej Olivia w końcu
zrozumiała, czym jest i na czym polega prawdziwa miłość. Potrafiła wraz z
Calebem głośno przyznać się przed sobą, co tak naprawdę ich zniszczyło, a co
naprawiło. I żeby nie było, że całą winę o wszystko obwiniam Olivię, to muszę
stwierdzić, iż Caleb swoje za uszami ma.
Autorkę Tarryn Fisher możecie kojarzyć dzięki książce
„Never never”, którego jest współautorką z Colleen Hoover. Skoro ta książka mi
się podobała, to nie mam obaw to tej, którą napisała wspólnie z autorką „Ugly
Love”. „Mimo moich win” polecam każdemu, kto uwielbia romansidła. W tej książce
jest tego sporo. Ponadto nie mogę się doczekać kontynuacji. Bardzo chętnie
dowiem się, co jeszcze przygotowała dla nas pani Fisher.
Czekam na kolejne tomy ♥
OdpowiedzUsuńŚwietna! To czekamy obie. Kolejna już w październiku! ♥
UsuńNie czytałam i teraz widzę, co straciłam :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje
Pomimo, że książka powinna trafić w moje gusta, raczej nie czuję potrzeby szybkiego zapoznania się z nią.
OdpowiedzUsuńTyle trąbią o tej książce... :D Chyba muszę sięgnąć, bo to takie w sumie w moim guście i to nawet bardzo. :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com