Moja przygoda z pewnością siebie ma krótką historię. Po kilku latach pracy nauczyłam się jak nie dać sobie wejść na głowę, a jednocześnie nie stracić cech charakteru, które w sobie lubię. Dla mnie to najlepsza definicja pewności siebie - czuć się dobrze samemu ze sobą i umieć korzystać ze swoich zasobów.
Jeśli jesteś pewną siebie osobą, nie sięgaj po tę książkę! Stwierdzisz, że zawarte w niej informacje to oczywistości lub zasady, którymi kierujesz się w życiu i sama mogłabyś napisać ten poradnik! Jednak są ludzie tacy jak ja... Którym w głowie co rusz pojawia się ten mały, irytujący głosik, mówiący że sukcesy to TYLKO szczęście. Słuchające, że pewność siebie wiąże się jedynie ze stereotypowo męskimi cechami. Dające się przekonać lub zepchnąć w kąt, bo ktoś mówi głośniej i wpada im w słowo. Chcecie wiedzieć skąd to się bierze u większości kobiet i niektórych mężczyzn? (według szacunków autorek - u 2/3 kobiet i 1/3 mężczyzn, wychodzi jakoś połowa ludzkości, ale dla uproszczenia autorki przyjmują kobiety jako podmiot książki) I czy rację mają Ci mówiący, że tego typu osoby nie nadają się do rządzenia? Przekonajmy się.
Pewna siebie kobieta
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie Hanna Pasierska
Na książkę skusiłam się absolutnym przypadkiem. Co prawda mam fazę na poradniki ale jak ognia unikam tych skierowanych do konkretnej płci. Zbyt często próbują wtłoczyć czytelnika w zestaw ramek zależny od płci. A przynajmniej miałam tak, dopóki nie uświadomiłam sobie, że próbując nie być jak inne dziewczyny umacniam ten podział. A świat poszedł w tym względzie troszkę do przodu, więc może niepotrzebnie się uprzedzam? I nie żałuję tej decyzji.
Książka wbrew podtytułowi nie jest prostym przepisem, co robić, by stać się pewniejszym siebie. Zresztą pewnie sami wiecie, że nie na każdego podziałają kapsułkowe przekazy lecz czasem potrzeba zrozumienia procesu oraz zdiagnozowania przyczyn danego stanu rzeczy. I właśnie tym jest ta książka - studium przypadku kojarzonej z kobietami niepewności i braku decyzyjności. Oparta na najnowszych odkryciach z dziedziny psychologii, neurobiologii czy genetyki. Przeciwstawiająca naukowe fakty stereotypom, co uwielbiam w każdej dziedzinie. Nie zabrakło w niej również osobistych wrażeń autorek, które testowały odkryte w czasie powstawania książki fakty. Z jednej strony ten zabieg dodawał realizmu książce, a z drugiej w niektórych momentach miałam wrażenie, że dygresje zbytnio odbiegają od tematu. Podobne rozmyślania miałam nad świadectwami osób uważanych za pewne siebie, zmagających się z syndromem oszusta czy opowieściami jak udało się wejść na ścieżkę pewności.
Jednak mimo potknięć uważam książkę za niezłą, a świetną od strony naukowej. Szczególnie dla laika w dziedzinie neurobiologii. Pomogła mi zrozumieć procesy zachodzące w mózgu, schematy wdrukowane przez socjalizację oraz dała nadzieję, że nad wszystkim da się pracować. I koniec końców zostawia trochę wskazówek z bogatym zapleczem informacyjnym. Choć była to książka zupełnie inna niż zapowiadał tytuł, jestem bardzo zadowolona z sięgnięcia po nią. A okładka jest do głaskania i podziwiania! Ma tłoczenia <3
Nie przepadam za tego typu książkami.
OdpowiedzUsuńW takim razie dobrze, że recenzja ostrzegła, aby tę pozycję omijać :D
Usuń