#573 - Aż do śmierci... tylko czyjej?

Jak odczarować negatywne skojarzenia związane ze słowem dożywocie? Wrzucić do kreatywnego i pozytywnie zwariowanego umysłu Marty Kisiel. Wskutek procesu twórczego, autorka obdarza czytelnika opowieścią, gdzie nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Rzeczy i ludzie zyskują szersze spektrum znaczeniowe, horyzonty oraz spojrzenie.

 

Opowieść budowana jest wokół postaci Konrada, pisarza z aktualnie złamanym sercem. Młody mężczyzna, przekonany, że został na tym świecie sam, otrzymuje spadek po dalekim krewnym. Nagle staje się właścicielem Lichotki - gotyckiego domu z wieżyczką oraz tajemniczymi dożywotnikami. Tajemnica rozwiewa się dosyć szybko, bo jak tu nie zauważyć naiwnego anioła, rozmiłowanego w gotowaniu morskiego potwora, widma romantycznego poety, czterech utopców, kotkę o bardzo ostrych pazurach oraz dziwnego królika. Będzie się działo!
 
Marta Kisiel
Dożywocie
Wydawnictwo Uroboros
Lektor Maciej Radel
  
Bohaterowie w Dożywociu są zachwycający! Każdy z nich jest cudownie oryginalny! Z jednej strony, pełni zabawnych stereotypowych cech, które w sekundzie są w stanie przełamać absurdalnymi i niespodziewanymi wyróżnikami. Weźmy Licho - aniołek jak się patrzy - srebrne włosięta, aureolka, skrzydełka, alleluja. Tyle, że w asyście bamboszków i alergii na... pierze. Wyobraźcie sobie teraz, że każda z postaci jest w ten sposób sobą. Po czym zamykacie je w willi na odludziu. Brzmi jak fantastyczne reality show. 

Po przeczytaniu książki, czytelnik ma wrażenie, że doświadczył tak wiele, jakby skończył co najmniej cztery książki. Jednak brak tutaj poczucia przytłoczenia! Akcja została skonstruowana w taki sposób, że wydarzenia porywają się wraz ze sobą i nie ma czasu na oglądanie się za siebie! Choć są przewidziane strategiczne przerwy na oddech. Lichotka teoretycznie jest solidną kamienną budowlą, a na głowie staje nie jeden raz. Istny karnawał inwencji twórczej, wyobraźni, humoru i poezji czyli klasyczny styl Marty Kisiel, który ubóstwiam. Jak tu się nie śmiać z Licha odkrywającego sieć internetową czy maniery Carmilli Jekiełłek?

Skoro recenzja pojawia się w cyklu zasłuchany czwartek, nie można nie wspomnieć o lektorze! A może raczej aktorze głosowym? Tym razem historia nie jest tylko porządnie odczytanym tekstem lecz ożywieniem postaci! Maciej Radel każdemu z bohaterów nadał charakterystyczny głos i ton, zależny od humoru czy stanu wyspania. Nie mogłam uwierzyć, że audiobook został zagrany przez jedną i tę samą osobę, która płynnie przechodziła pomiędzy rolami. Zachwycam się!

Kocham ten świat, bohaterów, wyobraźnię ałtorki (oficjalny pseudonim Marty Kisiel) i głos lektora ♥️ Czytacie czy słuchacie - zapoznajcie się. 

P.S. Na końcu audiobooka natknęłam się na niespodziankę, ale o tym za dwa tygodnie :)

2 komentarzy

  1. Jak na razie mam jedno spotkanie z twórczością tej autorki za sobą i było na tyle udane, że być może sięgnę również po tą powieść.

    OdpowiedzUsuń