Mówią, że to był wypadek - recenzja książki #485 - Christina McDonald „Ostatnia noc Olivii”

Święta przed nami, ale czas na poczytanie i napisanie recenzji też się znalazł. „Ostatnia noc Olivii” to thriller psychologiczny i w przeciągu ostatniego miesiąca, naprawdę przeczytałam ich całkiem sporo. Chyba znalazłam nowy gatunek literacki.

Przyznaję ta książka z działu nowości była bardzo wyczekiwaną przeze mnie pozycją w 2019 roku, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź Wydawnictwa NieZwykłego. Pamiętam, że wtedy urzekła mnie biało-pomarańczowa okłada. Trochę się rozczarowałam, kiedy okazało się, że jednak postawiono na całą niebieską. Ta kompletnie mi się nie podoba. Jeśli uda mi się znaleźć tamtą pierwszą, to wstawię ją na stronę facebookową i sami ocenicie. Przyznaję się szczerze, że nie wiedziałam jak zareaguję na tę historię. Na pierwszy plan wysuwa się relacja matka-córka, co już powodowało u mnie gęsią skórkę. To co się w tej powieści zadziało, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Matka Olivii, Abi jest samotnym rodzicem i robi wszystko, aby zapewnić swojej córce, to na co zasługuje. Kocha ją i nie można w to wątpić, ale pewnego dnia, wczesnym rankiem Abi dostaje telefon, którego nikt z pewnością nigdy nie chciałby usłyszeć. Kobieta dowiaduje się od rozmówcy, że jej córka Olivia spadła z mostu i niestety, ale nie wiadomo czy kiedykolwiek się obudzi. Ta wiadomość jest jedną z najgorszych, jakie matka mogła usłyszeć. Jednak to nie wszystko, kiedy lekarze orzekają u dziewczyny śmierć mózgu i wiadomym jest, że dziewczyna nie wróci. Matka staje przed dramatycznym wyborem odłączenia swojej córki od aparatury. Czy to zrobi? Nie, ponieważ lekarze informują Abi, że Olivia jest w ciąży i chcą utrzymać ją przy życiu do czasu aż dziecko będzie na tyle silne, aby przeżyć bez matki. To daje jedyną szansę pogrążonej w smutku i żałobie Abi, aby przyjrzeć się sprawie śmierci jej dziecka i rozpocząć własne dochodzenie, aby dowiedzieć się, jaka jest prawda.

Christina McDonald
Ostatnia noc Olivii
Wydawnictwo NieZwykłe
Tłumaczenie Klaudia Wyrwińska

„Ostatnia noc Olivii” bardzo mocno zaangażowała mnie w swoją fabułę. Niby wiedziałam, kto zamordował Olivię, ba wydawało mi się to oczywiste, to jednak akcja została tak poprowadzona, że zwroty akcji potrafiły uśpić moją czujność. To dodatkowo wzbudzało moje zainteresowanie i nie mogłam oderwać się od czytania, a czytałam tę książkę, gdy okropnie się rozchorowałam. Styl powieści jest dobry. Zadbano o to, aby emocjonalność tej książki była bardzo dobrze wyważona i uważam, że tutaj został odwalony kawał dobrej roboty. Historia rozwija się z dwóch punktów widzenia - Abi w teraźniejszości oraz retrospekcjach Olivii. Trudno sobie wyobrazić to, co przeżywała Abi w tej historii, ale miałam ciarki na plecach. Ból i żal Abi, połączony z pragnieniem, aby dowieść prawdy i ochronić swoje dziecko, mimo wszystko było druzgocące. Im więcej Abi szuka, tym więcej pojawia się tajemnic, ale nie tylko córki, ale i swoich, o których pragnęła desperacko zapomnieć.

I tutaj muszę wspomnieć o bohaterach, bo jeśli chodzi o gatunek psychologiczny to oczekuję dobrych bohaterów i tak, tutaj takich dostałam. Nie tylko pod względem tym fizycznym, ale co ważniejsze psychologicznym. Olivia była uroczą dziewczyną, ale miała swoje sekrety, nie zawsze była taka, jaką widziała ją zatroskana matka, ale jak już wspomniałam Abi również miała własne tajemnice, o których myślała, że zapomniała, że już do niej nie wrócą. Poznając te dwie bohaterki widzimy ich relację matki z córką, która była bardzo dobrze przedstawiona. Mamy pokazane dwa punkty widzenia głównych bohaterek. Zakończenie i dowiedzenie się, co tak naprawdę stało się z Olivią było dla mnie wiarygodnym i dobrze opracowaną końcówką.

Czy polecam? Oczywiście, że tak, zwłaszcza tym, którzy czytają ten gatunek literatury. Myślę, że się nie zawiedziecie. Nie jest to jakaś trudna tajemnica, której nie da się nie rozwiązać już w połowie czytania, ale to jak zostało to napisane i związane jest z charakterem ludzkim, że sprawia iż czuje się te emocje. Mnie naprawdę się podobało i chciałabym więcej takich książek.

3 komentarzy