Więcej niż słowa... - recenzja książki #465 - Mia Sheridan „Bez żalu”

Książkę Mii Sheridan przeczytałam rok temu po angielsku. Wiem, że bardzo mi się spodobała wtedy okładka powieści i dlatego ją zamówiłam. Następnie książkę dostałam w ramach współpracy i uwierzcie mi staram się ten stosik w końcu uporządkować.

Autorka zachwyciła mnie swoimi powieściami i naprawdę warto ją polecać. To druga autorka obok Colleen Hoover, która wie o czym pisze. Jessica Creswell pewnego dnia poznaje Callena Hayesa i to zmienia całkowicie jej życie. Bohaterów łączy ich bardzo wiele i wiedzą, że mogą na sobie polegać. Przyjaźń to coś niesamowitego, jednak pewnego dnia Callen ją całuje a następnie znika bez słowa na wiele lat. Mija czas a on zostaje sławnym kompozytorem, z kolei ona tłumaczą języka starofrancuskiego. Przypadkowe spotkanie na jednej z ulic powoduje, że dawne uczucia odżywają ze zdwojoną siłą. Jednak każde z nich nosi w swoim wnętrzu rany, których sami się boją. Czy dawni przyjaciele są w stanie pomóc sobie nawzajem. Czy Jessica pomoże Callenowi uporać się z jego upiornymi wspomnieniami?

Mia Sheridan
Bez żalu
Wydawnictwo Edipresse Książki
Tłumaczenie Grażyna Woźniak

Nie wiem dlaczego, ale tytuł „Bez żalu” spłyca tę historię, ponieważ gdyby tłumaczyć dosłownie tytuł z angielskiego, brzmiałby on WIĘCEJ NIŻ SŁOWA i zdecydowanie podkreśla emocjonalność tej książki Zdaję sobie sprawę, że na rynku pojawiło się już kilka powieści z tytułem z bez, ale w tym wypadku wcale mi to nie pasuje. Bohaterowie tej opowieści są bardzo dobrze wykreowani. Od razu miałam wrażenie, że jestem częścią ich opowieści, koleżanką, która ich obserwuję. Do tego odczuwałam te romantyczne jak i bardzo emocjonalne momenty. To w jaki sposób Jessica oraz Callun uczyli się wzajemnego zaufania oraz pomagać w taki sposób, by wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć. Plus motyw muzyki, która ich łączy, po prostu coś wspaniałego!

Mia Sheridan doskonale wiedziała jak pozwolić, aby jej słowa znaczyły więcej niż tylko słowa. „Bez żalu” to historia, która pokazuje, że czyny są ważniejsze niż słowa i należy o tym pamiętać. Pozwala to też nam - czytelnikom zastanowić się nieco głębiej w to, co zostaje nam przekazane na stronach powieści. Callun jest bardzo zagubionym mężczyzną, który żyje w wielkim bólu i smutku. Swoje myśli bardzo często zagłusza alkoholem i jedynie muzyka jest czymś, co pozwala mu te emocje pokazać światu. Jedynym jego pięknym wspomnieniem jest Jessie - przyjaciółka z dzieciństwa. Z kolei ona jest piękna, niesamowita, bardzo inteligentna i delikatna jak pąk róży. Sama boryka się ze wspomnieniami, które nie są dobre, a jej zaufanie zwłaszcza do mężczyzn, jest zerowe. Do tego, gdy Callun zniknął bez słowa, a ona kochała go całym sercem, nie może o nim zapomnieć. Mimo upływu lat wie doskonale, co u niego, ponieważ śledzi jego sławę. A gdy ponownie się spotykają ich uczucia zderzają się ze sobą, powodując że rozpoczyna się wielka burza.

Styl powieści jest bardzo dobry i znów to powtórzę, ale emocje tutaj są najważniejsze. Oczywiście ściskałam kciuki za bohaterów żeby mieli swoje szczęśliwe zakończenie i serce niejednokrotnie pękało mi z żalu i jednocześnie napełniało radością. Zdecydowanie „Bez żalu” jest powieścią dla fanów autorki i tych, którzy kochają romanse, które mówią o czymś więcej... Polecam.


2 komentarzy

  1. Lubię prozę tej autorki, więc jeśli będę miała okazję to chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość tej autorki bardzo mocno przypadła mi do gustu, więc na pewno sięgnę po książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń