Myślałam, że duet Corinne Michaels i Melanie Harlow przypadnie mi do gustu, ponieważ miałam już styczność z twórczością Corinne, ale no cóż, dla mnie nie jest to dobre dopasowanie.
Okrutnie męczyłam się podczas czytania tej powieści. Niestety, ale „Hold You Close” mnie nie zachwyciło... W powieści poznajemy Iana Chase, który będąc nastolatkiem złamał serce London Parish. Od tamtego dnia minęło osiemnaście lat, podczas których ta dwójka bohaterów szczerze się nienawidzi. Jednak znane nam powiedzenia: Kto się czubi ten się lubi czy Od miłości do nienawiści, tutaj nie pasują. One nawet w ułamku nie opisują czegokolwiek co mogłoby świadczyć o tym, że oni się kiedykolwiek zrozumieją i wybaczą. Pewnego dnia jeden tragiczny wypadek zmienia życie bohaterów. Okazuje się, że siostra Iana a przyjaciółka London, ginie z mężem w tragicznym wypadku. Małżeństwo osieroca trójkę dzieci. W testamencie, który zostaje odczytany kilka dni później Ian oraz London zostają wytyczeni przez najbliższą im osobę do tego, żeby zajęli się maluchami. Czy miłość do dzieci i ich dobro będzie w stanie przezwyciężyć nienawiść London i Iana?
Corinne Michaels, Melanie Harlow
Hold You Close
Wydawnictwo NieZwykłe
Doceniam pomysł historii, ponieważ tkwił w niej wielki potencjał i spodobał mi się on. Nie spotkałam się jeszcze z takim wątkiem, ale wykonanie było już słabe. Zacznę od tego, że przekleństwa, w książkach przeważnie mają podkreślić jakąś sytuację, emocjonalność jej, ale tutaj? Te wszystkie przekleństwa, które miałam wrażenie, że są motywem przewodnim tej książki, sprawiły, że totalnie mnie od niej odrzuciło. Moim zdaniem za dużo ich było i w pewnym momencie to się robiło śmieszne, że co drugie słowo z ust bohaterów można było usłyszeć tyle obelg. Okej jeszcze jak mężczyźnie może się to zdarzyć, to myślałam, że London będzie bardziej ułożona? Tak została przedstawiona na początku jako nastolatka, więc takiej kreacji bohaterki się nie spodziewałam. Podczas redakcji książki też nikt chyba nie odczuł, że czegoś jest za dużo i niestety o ile w języku angielskim coś dobrze brzmi, to nie zawsze w języku polskim i szkoda, że przy redakcji i korekcie nie było jakieś poprawki.
Ponadto zachowanie bohaterów były błahe i dziecinne. Momentami śmieszne i zastanawiałam się ile mają lat. Nienawiść na poziomie przedszkola, która denerwowała mnie niemiłosiernie. Zamiast usiąść jak dorośli ludzie, bo przecież znaleźli się w niełatwej sytuacji i pogadać od serca. Powiedzieć co ich boli i wyjaśnić to dla dobra dzieci, to nie. Po co? Przecież piaskownica jest duża i wszyscy się pomieszczą. Zakończenie przewidywalne i rozczarowało mnie wyjaśnienie, dlaczego Ian zachował się jak dupek i potraktował w taki sposób London łamiąc jej serce. Sytuację i książkę ratowały dzieci, które były naprawdę urocze i skradły moje serce.
Emocje w tej książce dla mnie nie istnieją. Myślałam, że skoro jest tak wielka tragedia, to może jakoś mnie to ruszy, ale niestety zero reakcji. Do tego miałam wrażenie, że wszystkie te kłótnie Iana i London są pisane na siłę. W pewnym momencie mówiłam sobie, że przecież głupszej wymiany zdań już być nie może. Styl powieści byłby lepszy, gdyby było mniej przekleństw. Dla mnie było ich za dużo jak i wymuszonych kłótni, które nic nie wnosiły i tylko niepotrzebnie frustrowały. Gdzieś pośród tej całej nienawiści zabrakło dla mnie więcej miłości, jakiejś refleksji i troski o dzieci, które i tak wiele przeszły tracąc rodziców w wypadku.
A tak chciałam ją przeczytać. :( Jednak w ostatnim czasie większość mniej pozytywnych recenzji przeczytałam na jej temat.
OdpowiedzUsuńJools and her books
To faktycznie słabo. Bardzo nie lubię nadmiaru przekleństw w książkach, co za dużo to nie zdrowo. :/
OdpowiedzUsuńTo ja chyba spasuję.
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać tę książkę, ale teraz, to chyba już odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie ciągnęło mnie do tej książki, choć przez moment pomyślałam, że może jednak... ale daruję sobie.
OdpowiedzUsuń