Walka o ostatnie królestwo - recenzja książki #433 - Bernard Cornwell „Ostatnie królestwo” [WIKINGOWE PIĄTKI]

Opowieści dawnych czasów o bitwach, bohaterach, podróżach, zdobyczach, snute przy świetle ognisk czy śpiewane przez bardów w świetle świec, zawsze budziły we mnie chęć zanurzenia się w nich i wysłuchania ich z zapartym tchem. Miast czekać na wędrownego gawędziarza, dzięki wydawnictwu Otwarte mogę sięgnąć po historię Uthreda w nowej szacie graficznej, z obietnicą wydania wszystkich tomów w bieżącym roku. Miesiąc w miesiąc kolejny tom. Moja czytelnicza dusza jest ukontentowana <3 

Wyjątkowo, nim przejdę do treści chciałabym skupić się na projekcie okładki. Początkowo w oczy rzuca się kolorystyka: czarno-biała, złamana jedynie pomarańczowym kolorem liter. Surowa i wzbudzające respekt, jak naród, o którym opowiada. Symbol na środku okładki wydaje się znajomy, a rycina na boku okładki według mojej oceny pięknie koreluje z głównym wątkiem. Całość tworzy przemyślany i spójny koncept, który odzwierciedla dusze utworu. A twarda oprawa oraz gruby, jasny papier świadczy o solidności wydania, które na długie lata pozostanie ozdobą domowej biblioteczki.


Bernard Cornwell
Ostatnie królestwo
Wojny Wikingów Tom I
Wydawnictwo Otwarte

Lecz koniec zachwytów nad wydaniem, przechodzę do historii zawartej w tekście. Narratorem opowieści jest wspomniany we wstępie Uthred, syn earla, snujący wspomnienia dotyczące życia w Nortumbrii, zmieniającego się pod wpływem najazdu walecznych Duńczyków, próbujących osiedlić się na tych terenach. Opowieść rozpoczyna się, gdy narrator był kilkuletnim chłopcem niezbyt przywiązanych do ojca lecz pełnym odwagi, krytycznych i szczerym okiem patrzącym na otaczający go świat. W wyniku niespodziewanego splotu wydarzeń trafia na dwór wikinga, którego ostatnimi czasy, głównie za sprawą seriali, kojarzy prawie każdy: RAGNARA. Jasnowłosy, cierpliwy, wesoły i otwarty mężczyzna szybko zdobywa serce chłopca, któremu nie został żaden żyjący bliski. I jak można podejrzewać, los doprowadzi go do miejsca, gdzie będzie musiał wybrać: czy w głębi serca nadal kocha swoją ojczyznę czy do cna stał się Duńczykiem. I czy po poznaniu całości historii, zgodzicie się z Uthredem, że  „Przeznaczenie jest wszystkim”?  I myślę, ze na tym poprzestanę. Zdradzając zbyt wiele, odebrałabym Wam radość jaką niosło mi odkrywanie historii,  która jest jedynie preludium do dalszych wydarzeń...

Mnie pióro Bernarda Cornwella nieodmiennie zachwyca. Po zapoznaniu się z trylogią arturiańską, wiedziałam jakiego stylu mogę się spodziewać. Niestety miałam obawy, że mój zachwyt mogła spowodować moja ukochana tematyka, nie sam warsztat pisarski autora, który Pani Amanda Bełdowska pieczołowicie ubrała w polskie słowa. Jednak wspomniane uczucia pojawiły się również przy czytaniu I tomu  „Wojen Wikingów”. Plastyka opowieści, dynamiki akcji dopasowana do sytuacji: wolna przy opisywaniu codziennych czynności, a dynamiczna podczas walk czy nawet zwykłych sporów, tworzy żywy obraz wydarzeń osadzonych na konkretnym tle. Przemycane co rusz fakty dotyczące opinii na temat władców czy zwyczajów obchodzenia świąt, nadają historii rumieniec autentyczności, zaprawiony pisarskim warsztatem dla upłynnienia akcji. Jak dla mnie to idealny sposób na poznanie chociaż fragmentu kultury czy faktów historycznych, bez wyłuskiwania danych z prac naukowych, po które można sięgnąć, gdy zaciekawi nas konkretna rzecz. Warta podkreślenia jest niesamowicie poprowadzona perspektywa dziecka, objawiająca się bezkompromisową szczerością bez skrępowania wynikającego z  „dobrego wychowania”. Czasem jedno zdanie zwraca czytelnikowi uwagę na rzecz, którą już dawni przestał zauważać czy roztrząsać jako dorosły. Intrygujące jest również obserwowanie, jak ewoluuje spojrzenie Uthreda wraz z upływającym czasem.

Podsumowując, ode mnie książka dostaje ogromny plus. Poleciałbym ją fanom książek wykorzystujących fakty historyczna zabarwione fikcją literacką. Jednak jeżeli czytelnik spodziewa się ciągłej akcji i rozlewu krwi co stronę, stanowczo odradzam - tutaj znajdziecie równie szczegółowy opis bitwy, co stroju kobiety podczas prania nad rzeką :) Ciekawi mnie niezmiernie, jakie wybory postawi przed bohaterami kolejny tom. Na okładce widzę statki - cóż może oznaczać ten charakterystyczny żagiel?



12 komentarzy

  1. Tym razem, nie jest to książka dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jest!!! Nie znam nic lepszego w tej tematyce <3

      Usuń
  3. Zachęcsjąca recenzja. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście trochę rumoru wokół tej serii się zrobiło :D

      Usuń
  5. Jakoś nie do końca jest to mój gatunek. Tym razem odpuszczam.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do niedawna omijałam fantastykę, książki z historią, wojną w tle. Z gatunkami literackimi jest jak z jedzeniem, nie dowiesz się czy lubisz jeżeli nie spróbujesz. Zachęcająca recenzja, może niedługo wybiorę się do świata Wikingów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :D Najlepiej sprawdzić na własnej skórze :) A tak jak pisałam, ta seria jest idealna do rozpoczęcia przygody z książkami typu historycznego, więc tym bardziej polecam :D Jeśli by Ci się udało tam zajrzeć, daj znać jak wrażenia :)

      Usuń