Cudowna i wzruszająca, ale i pełna refleksji... – recenzja książki #267 – Jeff Zentner „Goodbye Days”

Ta książka była dla mnie druzgocąca. Ścisnęła moje serce tak mocno już na samym początku, że czułam się rozbita. Nowość od Wydawnictwa Jaguar, to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w roku 2017.

W dzisiejszym świecie, każdy z nas korzysta ze smartfonów i tabletów. Jesteśmy podłączeni do świata wirtualnego i bardzo łatwo komunikujemy się z innymi ludźmi, gdy są daleko od nas. „Goodbye Days” porusza temat, który jest bardzo często spotykany w tych czasach. To też zmieniło życie głównego bohatera – Carvera Briggsa. Był on szczęśliwym nastolatkiem. Jego kumple go rozumieli, mieli swoje tematy i pasje. Chłopcy szystko o sobie wiedzieli. Niestety pewnego wieczoru wszystko się zmieniło, ponieważ Carver czekając na swoich przyjaciół, którzy mieli go odebrać z pracy, nie pojawili się, a na sms'a, którego im wysłał, również nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Okazało się, że jego najlepsi przyjaciele mieli wypadek, a sam Carver został oskarżony o spowodowanie tego wypadku.

Autor: Jeff Zentner 
Tytuł: Goodbye Days\
Wydawnictwo: Jaguar
Strony: 429

Oczywiście można byłoby się przyczepić do fabuły, że niby dlaczego oskarżono nastolatka o to, że spowodował wypadek, skoro nawet go tam nie było. Jednak wydaję mi się, że chodziło bardziej o pokazanie problemu, z jakim niekiedy można się spotkać. Że są tacy ludzie na świecie, którzy, mimo że prowadzą samochód łapią za telefon, gdy ktoś dzwoni, a tym samym są nie ostrożni. Tyle emocji, jakie ma w sobie ta powieść, to tego nie da się tak prosto opisać. Na początku czuje się przygnębienie, później trochę radości, a na sam koniec, jest się zupełnie kimś innym i patrzy się na tę opowieść zupełnie inaczej.

W „Goodbye Days” podobało mi się to, jak autor przedstawił swoich bohaterów. Już od samego początku, ba linijki polubiłam Carvera. Przykro mi było, gdy wystosowane wobec niego oskarżenie tak na niego wpłynęło. Ponadto rówieśnicy także go nie oszczędzali, a najbliżsi jego zmarłych kumpli, polegali na nim, żeby nie czuć tej straty, jaką ponieśli. To było takie trudne do zrozumienia i przyznaję, chciało mi się niejednokrotnie płakać. Z kolei jego siostra – Georgia to urodzona wojowniczka. Nieważne, co mówili i jak zachowywali się inni, ona zawsze stawała po stronie brata. W każdym momencie, jaki tylko był, wspierała go. I gdyby nie ona, to nie wiem, czy chłopak w ogóle by sobie poradził, ponieważ w niektórych moementach nie wierzył w nic.

Powieść napisana jest bardzo fajnym stylem i czyta się ją przyjemnie, ale jej emocjonalność potrafi rozbić czytelnika na łopatki. Ból, utrata i cierpienie, łączą się tutaj ze wspomnieniami. Ponadto pojawiają się też inne uczucia, które jak można twierdzić są nie na miejscu, ale jednak szczęście czy miłość, stają się dopełnieniem. Ta książka pokazuje też prawdę, z którą czasem my ludzie sobie nie radzimy.

Czy polecam wam „Goodbye Days”? Oczywiście. To przepiękna opowieść, która jest druzgocąca i łamie serce, ale jest to historia o nadziei, sprawiedliwości i prawdzie. Bo czasem jesteśmy postawieni przed takimi trudnymi sprawami, ale ta książka to też nauka, że zawsze można dać sobie radę.

3 komentarzy

  1. Słyszałam dużo o tej książce, ale złego :( Zrezygnowałam z czytania, ale teraz żałuję, pokazałaś mi wiele zalet i chce się dowiedzieć jak ten problem został przedstawiony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, ta książka była naprawdę dobra! Świetnie i wielorako przedstawiła kwestię załoby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki wzbudzające emocje i skłaniające do refleksji.

    Pozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
    Kasia
    http://misskatherinesblog.blogspot.com
    IG @misskatherinesblog (https://www.instagram.com/misskatherinesblog/)

    OdpowiedzUsuń