Mam mętlik w głowie. Drugi tom cyklu Mimo moich win, to nie tylko spojrzenie na dobrze znaną nam historię. To poznanie kolejnej ciężkiej i skomplikowanej perspektywy. To część mówiąca o chorej miłości, która sprawiła, że pojawiła się niezdrowa zazdrość. Przez to wszystko nie wiem, czego spodziewać się po trzecim tomie, którego premiera przewidziana jest na styczeń 2017.
W tej części historię opowiada Leah. Poznajemy
wszystkie jej myśli i strach, to jak radziła sobie w życiu przed i po poznaniu
Caleba. Poznajemy jej prawdziwe zamiary i czym dla niej jest miłość. Ta
rudowłosa piękność, mimo swojej szczerości wobec czytelnika, dalej nie
zaskarbiła sobie mojego serca. Dalej jej nie lubię i uważam za bardzo zepsutą
osobę, ale z drugiej strony nie ma, co się dziwić, skoro sama dorastała w domu,
w którym nie było miłości.
Tytuł: Mimo twoich
łez
Cykl: Mimo moich
win #2
Wydawnictwo:
Otwarte
Strony: 320
„Serce można oddać
tylko raz…”
Leah to zazdrośnica, zrobi dosłownie wszystko by
postawić na swoim. To jej zdanie jest najważniejsze i musi być na wierzchu. Aby
zatrzymać przy sobie mężczyznę, którego kocha nad życie zachodzi w ciążę i rodzi
córeczkę, do której nie czuje nic. Nie jest jak te wszystkie matki, które
potrafią wylać tonę lukru na swoje pociechy. Tu niestety skutek jest odwrotny,
kobieta jest zazdrosna o małą, ponieważ zabiera jej męża. Możecie mówić, że
może ma depresję poporodową, ale ja odczułam, że tak nie jest. To zazdrość o
kolejną kobietę w życiu Caleba – dziecko, a zaznaczmy, że wcześniej była nią
Olivia. A może nic się nie zmieniło? „Mimo Twoich łez” odsłania kolejne karty
całej historii. Dowiadujemy się w jakich okolicznościach Leah poznała Caleba i
jak bardzo mocno walczyła o to by zapomniał o byłej miłości. Po części trzeba też przyznać, że nie wszystko, co się działo
było winą rudowłosej. W tej części dużo bardziej widoczny jest charakter
Caleba, któremu jest wygodnie tak jak jest. Obawy dziewczyny i strach nie biorą się
znikąd. Szkoda tylko, że bohaterka nie wyciągała odpowiednich wniosków z tego, co sama
robiła i z tego, jakie mogła mieć życie. Leah się nie zmieniła takie jest moje
zdanie, a jej ostatnia kwestia wypowiedziana do Caleba, tylko mnie w tym
utwierdziła. Jest do wszystkiego zdolna i jakoś mnie nie dziwi to, co
powiedziała…
Styl pani Tarryn Fisher jest inny. Nie patyczkuje się
ze swoimi bohaterami. Nie są oni lukrowani i bezbłędni. Pokazuje masę
niedoskonałości i wad. To zepsuci i zniszczeni ludzie przez swoje błędy. Dzięki
temu niełatwo jest się oderwać od lektury, ponieważ ciągle chce się więcej. Liczy się na jakąś dobrą stronę tego wszystkiego, być może happy end? Ale tego musicie
przekonać się sami czytając tę książkę.
Mnie pierwszy tom nie porwał, za mało dla mnie w nim emocji :)
OdpowiedzUsuń