Serce można oddać tylko raz - recenzja książki #175 - Tarryn Fisher „Mimo Twoich łez”



Mam mętlik w głowie. Drugi tom cyklu Mimo moich win, to nie tylko spojrzenie na dobrze znaną nam historię. To poznanie kolejnej ciężkiej i skomplikowanej perspektywy. To część mówiąca o chorej miłości, która sprawiła, że pojawiła się niezdrowa zazdrość. Przez to wszystko nie wiem, czego spodziewać się po trzecim tomie, którego premiera przewidziana jest na styczeń 2017.


W tej części historię opowiada Leah. Poznajemy wszystkie jej myśli i strach, to jak radziła sobie w życiu przed i po poznaniu Caleba. Poznajemy jej prawdziwe zamiary i czym dla niej jest miłość. Ta rudowłosa piękność, mimo swojej szczerości wobec czytelnika, dalej nie zaskarbiła sobie mojego serca. Dalej jej nie lubię i uważam za bardzo zepsutą osobę, ale z drugiej strony nie ma, co się dziwić, skoro sama dorastała w domu, w którym nie było miłości.

Autor: Tarryn Fisher
Tytuł: Mimo twoich łez
Cykl: Mimo moich win #2
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 320

„Serce można oddać tylko raz…”

Leah to zazdrośnica, zrobi dosłownie wszystko by postawić na swoim. To jej zdanie jest najważniejsze i musi być na wierzchu. Aby zatrzymać przy sobie mężczyznę, którego kocha nad życie zachodzi w ciążę i rodzi córeczkę, do której nie czuje nic. Nie jest jak te wszystkie matki, które potrafią wylać tonę lukru na swoje pociechy. Tu niestety skutek jest odwrotny, kobieta jest zazdrosna o małą, ponieważ zabiera jej męża. Możecie mówić, że może ma depresję poporodową, ale ja odczułam, że tak nie jest. To zazdrość o kolejną kobietę w życiu Caleba – dziecko, a zaznaczmy, że wcześniej była nią Olivia. A może nic się nie zmieniło? „Mimo Twoich łez” odsłania kolejne karty całej historii. Dowiadujemy się w jakich okolicznościach Leah poznała Caleba i jak bardzo mocno walczyła o to by zapomniał o byłej miłości. Po części trzeba też przyznać, że nie wszystko, co się działo było winą rudowłosej. W tej części dużo bardziej widoczny jest charakter Caleba, któremu jest wygodnie tak jak jest. Obawy dziewczyny i strach nie biorą się znikąd. Szkoda tylko, że bohaterka nie wyciągała odpowiednich wniosków z tego, co sama robiła i z tego, jakie mogła mieć życie. Leah się nie zmieniła takie jest moje zdanie, a jej ostatnia kwestia wypowiedziana do Caleba, tylko mnie w tym utwierdziła. Jest do wszystkiego zdolna i jakoś mnie nie dziwi to, co powiedziała…

Styl pani Tarryn Fisher jest inny. Nie patyczkuje się ze swoimi bohaterami. Nie są oni lukrowani i bezbłędni. Pokazuje masę niedoskonałości i wad. To zepsuci i zniszczeni ludzie przez swoje błędy. Dzięki temu niełatwo jest się oderwać od lektury, ponieważ ciągle chce się więcej. Liczy się na jakąś dobrą stronę tego wszystkiego, być może happy end? Ale tego musicie przekonać się sami czytając tę książkę.

1 komentarz

  1. Mnie pierwszy tom nie porwał, za mało dla mnie w nim emocji :)

    OdpowiedzUsuń