Wiecie co jest dobrego w książkowej serii „Pretty Little Liars”? To, że nie jest serialem. Może i powstał serial na podstawie, ale książki to mimo wszystko inna galaktyka, lepszy świat, barwniejsi bohaterowie. Oglądałam serial, lubiłam go nawet, ale po ostatnich wydarzeniach straciłam jakąkolwiek nadzieję i wiarę w to, że ta historia ma jakieś ręce i nogi. Cokolwiek. Rozumiem stwierdzenie: „Bo w Rosewood wszystko jest możliwe, w końcu to Rosewood”. Wybaczcie, ale w serialu absurd zaczął gonić absurd i to jest w tym wszystkim najgorsze. Natomiast seria książek, jest przyjemna.
Oczywiście jak każda wielotomowa seria, a ta liczy sobie XVI tomów, ma swoje lepsze i gorsze części. Nie tracę jednak zapału i chcę dokończyć tę serię. Dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi i czy Piękne Kłamczuchy w końcu nauczą się, że kłamstwo to nie jest dobre wyjście z sytuacji, że ono nie pomaga - myślę, że powoli zdają sobie z tego sprawę. Ale do finału jeszcze daleko. I tak na marginesie, dobrze, że Sara Shepard zakończyła już tę serię.
Mogłoby się wydawać, że ta seria może się znudzić po V części, ale tak nie jest. Przy X miałam ochotę znienawidzić Shepard, ale dałam jej szansę na XI i... historia wciągająca i z racji tego doczytam serię do końca, ale na tym koniec mojej całej słodkości. Może i pani Shepard jest królową i pisze świetne powieści dla nastolatków, ale na litość boską, zaczynam odczuwać, że licealiści z Rosewood to zepsuci ludzie. Ćpający, robiący każdemu na złość, młodzi mordercy. Może i taki obraz każdego młodego człowieka widzi pani Shepard. Ja wiem, że ona tę serię oparła na doświadczeniach ze swojego życia. Nie chce wiedzieć. Serio! Warto też zwrócić uwagę na to, że autorka pisze schematycznie. Wiem, że wcześniej nie zwracałam na to większej uwagi, ale przy tej ilości tomów nie mogę tego ominąć. Dobrze, że nie czytam jednego tomu po drugim tylko robię sobie przerwy, bo chyba nie zniosłabym tego schematu na dłuższą metę.
Akcja „Olśniewających” dzieje się praktycznie w tym samym czasie co poprzedni tom. Dalej mamy motyw śmierci niejakiej Tabity. Wiadomo też, że -A nie śpi i trzyma rękę na pulsie, jest o krok dalej niż Kłamczuchy. Wiadomo. Głównym wątkiem osadzonym w tej części jest ciąża Emily i dalsze fakty, które zostają odkryte. Otóż dowiadujemy się co takiego musiała przejść Em i okazuje się (o zgrozo znowu!), że dziewczęta nie są takie niewinne jak ich piękne buzie. Wszystko komplikuje się z dniem, kiedy to pojawia się niejaka Gayle - wpływowa milionerka, która wspomaga kampanię wyborczą ojca Hanny. Przy okazji tajemnicza kobieta szuka zemsty, a jakiej? Takiej jak zawsze, czyli najokrutniejszej na świecie.
Co do zachowania dziewczyn. Mam tutaj dużo do powiedzenia. Odniosłam wrażenie, że one cofnęły się w swoim wieku i są w punkcie wyjścia. Po tylu rzeczach, które je spotkały żeby się nie nauczyć, że wiele osób nimi pomiata i wykorzystuje do swoich celów to śmiech na sali. By nie potrafić się przeciwstawić i przyjmować każdą zniewagę i wszystko jak leci. Nie pojmuję jak można zachowywać się w tak infantylny i głupi sposób. Zastanawiam się nad tym dlaczego ukrywały wszystko przed sobą, gdzie dzielił ich wspólny sekret, kiedy pomagały Emily. Warto wiedzieć, że plusem tego tomu jest to, że one rozmawiają ze sobą normalnie i po raz enty nie zerwały ze sobą kontaktu - tak jak to było w przypadku X tomu.
Dobra dość mojego negatywnego głosu. Mimo nie skreślam serii. Obniżony spadek można tłumaczyć wszystkim. Shepard ma swoje wzloty i upadki. Minusy minusami, ale fabuła wciąga i trzyma w napięciu, bo jednak trzeba to przyznać - autora do tego ma talent. Książkę przeczytałam bardzo szybko, nie nudziła tak bardzo - tak jak wspomniałam irytowała głupotą bohaterek. Ale pokusa i poznanie kim jest tajemniczy nadawca SMS-ów wygrywa i chcę to wiedzieć. Po prostu chcę. Może blasku nie ma, ale potencjał na normalne zakończenie jest - czego niestety nie mogę powiedzieć o serialu.
Oczywiście jak każda wielotomowa seria, a ta liczy sobie XVI tomów, ma swoje lepsze i gorsze części. Nie tracę jednak zapału i chcę dokończyć tę serię. Dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi i czy Piękne Kłamczuchy w końcu nauczą się, że kłamstwo to nie jest dobre wyjście z sytuacji, że ono nie pomaga - myślę, że powoli zdają sobie z tego sprawę. Ale do finału jeszcze daleko. I tak na marginesie, dobrze, że Sara Shepard zakończyła już tę serię.
Mogłoby się wydawać, że ta seria może się znudzić po V części, ale tak nie jest. Przy X miałam ochotę znienawidzić Shepard, ale dałam jej szansę na XI i... historia wciągająca i z racji tego doczytam serię do końca, ale na tym koniec mojej całej słodkości. Może i pani Shepard jest królową i pisze świetne powieści dla nastolatków, ale na litość boską, zaczynam odczuwać, że licealiści z Rosewood to zepsuci ludzie. Ćpający, robiący każdemu na złość, młodzi mordercy. Może i taki obraz każdego młodego człowieka widzi pani Shepard. Ja wiem, że ona tę serię oparła na doświadczeniach ze swojego życia. Nie chce wiedzieć. Serio! Warto też zwrócić uwagę na to, że autorka pisze schematycznie. Wiem, że wcześniej nie zwracałam na to większej uwagi, ale przy tej ilości tomów nie mogę tego ominąć. Dobrze, że nie czytam jednego tomu po drugim tylko robię sobie przerwy, bo chyba nie zniosłabym tego schematu na dłuższą metę.
Sara Shepard
Olśniewające
Pretty Little Liars #11
Wydawnictwo Otwarte
Tłumaczenie Mateusz Borowski
Akcja „Olśniewających” dzieje się praktycznie w tym samym czasie co poprzedni tom. Dalej mamy motyw śmierci niejakiej Tabity. Wiadomo też, że -A nie śpi i trzyma rękę na pulsie, jest o krok dalej niż Kłamczuchy. Wiadomo. Głównym wątkiem osadzonym w tej części jest ciąża Emily i dalsze fakty, które zostają odkryte. Otóż dowiadujemy się co takiego musiała przejść Em i okazuje się (o zgrozo znowu!), że dziewczęta nie są takie niewinne jak ich piękne buzie. Wszystko komplikuje się z dniem, kiedy to pojawia się niejaka Gayle - wpływowa milionerka, która wspomaga kampanię wyborczą ojca Hanny. Przy okazji tajemnicza kobieta szuka zemsty, a jakiej? Takiej jak zawsze, czyli najokrutniejszej na świecie.
Co do zachowania dziewczyn. Mam tutaj dużo do powiedzenia. Odniosłam wrażenie, że one cofnęły się w swoim wieku i są w punkcie wyjścia. Po tylu rzeczach, które je spotkały żeby się nie nauczyć, że wiele osób nimi pomiata i wykorzystuje do swoich celów to śmiech na sali. By nie potrafić się przeciwstawić i przyjmować każdą zniewagę i wszystko jak leci. Nie pojmuję jak można zachowywać się w tak infantylny i głupi sposób. Zastanawiam się nad tym dlaczego ukrywały wszystko przed sobą, gdzie dzielił ich wspólny sekret, kiedy pomagały Emily. Warto wiedzieć, że plusem tego tomu jest to, że one rozmawiają ze sobą normalnie i po raz enty nie zerwały ze sobą kontaktu - tak jak to było w przypadku X tomu.
Chętnie poznała bym się z tą serią tym bardziej, że inna serię autorki ("The Lying Game") bardzo lubię. Jednak tu przeraża mnie ta ilość wszystkich tomów. Wydaje mi się ze z każdą kolejną książką wszystko będzie naciągane. Mimo to jednak kiedyś sięgnę przynajmniej po pierwszy tom. :)
OdpowiedzUsuńPoczuciłam serial, bo zrobiła się z niego "Moda na sukces" :) dobrze, że książki to zupełnie coś innego, zatrzymałam się na szóstym tomie bodajże :D
OdpowiedzUsuń