Drugi tom niczym się nie różni od poprzedniej części, której recenzję możecie przeczytać tutaj. W drugim tomie Mia dostaje nowe zlecenia w Bostonie, Oahu i Waszyngtonie. Kolejne trzy miesiące podczas których dziewczyna musi zarobić na spłatę długu jej ojca.
Ojciec Mii pożyczył milion dolarów, a ona nie mając wyboru postanowiła, że spłaci wierzycieli. Podczas gdy ojciec dziewczyny leży w szpitalu w śpiączce, ona zwiedza kolejne miasta. Była już w Malibu z przystojnym reżyserem, w Seattle była muzą malarza, a w Chicago stała się narzeczoną włoskiego amanta i spadkobiercy. Kolejne miesiące: kwiecień, maj i czerwiec to nowi mężczyźni i nowe wyzwania. W drugim tomie „Dziewczyny na miesiąc...” w kwietniu Mia pomaga znanemu i utalentowanemu Masonowi Murphy'emu ustatkować się i ocieplić jego wizerunek medialny. Razem z utalentowanym sportowcem starają się pozyskać nowych reklamodawców i przekonać do siebie zawiedzionych fanów. Zmiana zachowania aroganckiego i bardzo niedojrzałego Masona to wyzwanie dla Mii, ale już nie raz pokazała, że potrafi stanąć na wysokości zadania i pomóc. Maj to miesiąc pełen słońca, a to za sprawą pobytu na wyspie Oahu na Hawajach, gdzie Mia pomaga projektantowi mody udowodnić, że piękno w modzie nie jest zależne od rozmiaru. Z kolei w czerwcu staje u boku Warrena Shipley'a, który jest najbogatszym człowiekiem na świecie. Młoda dziewczyna na miesiąc obraca się w kręgu politycznym, fallicznych rzeźb i wielu kobiet.
Autor: Audrey Carlan
Tytuł: Dziewczyna na miesiąc. Kwiecień. Maj. Czerwiec
Cykl: Calendar Girl #2
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Strony: 434
Ta seria bardzo mi się podoba. Lektura jest przyjemna i bardzo szybko się ją czyta. Wspominałam już o tym w recenzji pierwszego tomu, że ta seria ma w sobie mniej scen erotycznych niż inne powieści z gatunku erotyki. Uważam to za duży plus, ale to nie umniejsza tym scenom, ponieważ dalej są gorące, bardzo pikantne i pełne namiętności. Jeśli chodzi o Mię to dziewczyna przechodzi przemianę. Każde nowe zlecenie czy polecenia zaczynają mieć znaczenie i w końcu da się zauważyć, że bohaterce też zaczyna ciążyć fakt spłaty długów. Czekałam na to, ponieważ bałam się, że Mia nie będzie się zmieniać. Książka napisana lekkim językiem, przez co czyta się ją szybko i bez większych problemów. Wulgaryzmy, które pojawiają się na kartkach tej lektury nie są wciśnięte na siłę. A to też duży atut, bo nie ma nic gorszego od wulgaryzmów, które nijak nie pasują do treści.
„Dziewczyna na miesiąc...” to bardzo dobra kontynuacja swojej poprzedniczki. Książka równie ciekawa i emocjonująca. Mimo że schemat jest powielony, to i tak jest namiętny. Pojawiające się zmiany w zachowaniu głównej bohaterki budzą nadzieje na to, że w kolejnym tomie może zdarzyć się wszystko. Lektura obowiązkowa dla kobiet, które szukają erotyków innych od tych napisanych na schemacie Greya. Polecam!
Niestety, mnie tematyka książki nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń