„Tajemne miasto” zabiera swojego czytelnika w podróż, o której tak łatwo nie zapomni. O ile, dla mnie osobiście, pierwszy tom był wprowadzeniem. Tak druga część, mimo niemrawego i wątpliwego początku, z rozdziału na rozdział przybrała na sile i zmianie zdania. Czy moja podróż mi się podobała, czy czuję się usatysfakcjonowana? A może na „Tajemnym mieście” ciąży klątwa drugiego tomu? Jak sądzicie?
Nasi bohaterowie ukrywają się w oksfordzkim Kolegium Świętego Wilfreda. Każde z nich próbuje jak najlepiej wykorzystać ten czas. Taylor pod opieką trenuje ile sił, by walczyć jak najlepiej, a Sacha, który ma niedługo obchodzić swoje osiemnaste urodziny szuka odpowiedzi i wskazówek, które pomogą im pozbyć się klątwy. Klątwy, która za kilka dni ma przestać go chronić. Jednak nie jest to takie proste, ponieważ ktoś bardzo chce aby im się nie udało. Ciemne moce nie są już takie słabe, jak wcześniej i zagrażają całemu światu. Bohaterowie postanawiają wyruszyć w jedno miejsce, by zmierzyć się z demonami. Czy udało im się to?
Autorzy: C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
Tytuł: Tajemne miasto
Cykl: Tajemny ogień #2
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 464
Zawsze drżę o drugie tomy jak osika. Bardzo często się zdarza, że są one dużo słabsze i nie mają w sobie tylu emocji co pierwsze części. Jednak w przypadku „Tajemnego miasta”, co dwie głowy to nie jedna. Autorki nie zapomniały o tym, że wspólnie napisały tę książkę przez co tak jak w przypadku pierwszej części dobrze mi się wszystko czytało. Oprócz dobrze zbudowanego korpusu fabuły, autorki oparły na nim kolejne wątki, przez co powieść dla mnie jeszcze bardziej zyskała. Faktycznie, początek był dla mnie niemrawy, ale później... tempo i szybkość z jaką gnała historia. Tak zdecydowanie lubię takie powieści. Dla mnie „Tajemne miasto” to prawdziwy rollercoaster emocji.
Nie spodziewałam się, że jednak pokocham tę serię. Utonęłam w niej bez pamięci i wielu rzeczy się nie spodziewałam, a nieczęsto zdarza mi się takie oderwanie i polubienie serii. Do tego autorki nie zapomniały o bohaterach i ich osobowościach. Doskonale wskazały na to czego boją się i czego nie lubią robić. Taylor źle czuła się gdy musiała kłamać. Wyrzuty sumienia były duże i na próżno choć doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że to wszystko dla dobra innych. Podobała mi się jej siła i determinacja w dążeniu do celu i to jak dużo od siebie wymagała, by być najlepszą. Z kolei Sacha też wyznaczył sobie cel, nienależący do najłatwiejszych. Wszystko ze sobą splecione jak najlepsza sieć pająka.
Jednak mimo dobrze skonstruowanej fabuły to niestety, ale według mnie, niestety, książkę dopadła klątwa drugiego tomu. Wszystko jest piękne, ale zakończenie, skrócone, proste i no co tu dużo mówić, rozczarowało mnie. Liczyłam, że emocje, które towarzyszyły mi przez całą książkę, że zmiotą mnie i nie pozostawią nic. Że będę miała książkowego kaca, a tak dostałam zakończenie, przy którym powiedziałam sobie: *acha spoko, koniec. Fajnie*.
Podsumowując oprócz słabego końca, który zasługiwał na lepsze dopracowanie to „Tajemne miasto” jest książką, która jako kontynuacja potrafi zaskoczyć swojego czytelnika. Książkę czyta się lekko i szybko. Zdecydowana lektura dla wszystkich fanów cyklu i autorek.
Autorzy: C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
Tytuł: Tajemne miasto
Cykl: Tajemny ogień #2
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 464
Zawsze drżę o drugie tomy jak osika. Bardzo często się zdarza, że są one dużo słabsze i nie mają w sobie tylu emocji co pierwsze części. Jednak w przypadku „Tajemnego miasta”, co dwie głowy to nie jedna. Autorki nie zapomniały o tym, że wspólnie napisały tę książkę przez co tak jak w przypadku pierwszej części dobrze mi się wszystko czytało. Oprócz dobrze zbudowanego korpusu fabuły, autorki oparły na nim kolejne wątki, przez co powieść dla mnie jeszcze bardziej zyskała. Faktycznie, początek był dla mnie niemrawy, ale później... tempo i szybkość z jaką gnała historia. Tak zdecydowanie lubię takie powieści. Dla mnie „Tajemne miasto” to prawdziwy rollercoaster emocji.
Nie spodziewałam się, że jednak pokocham tę serię. Utonęłam w niej bez pamięci i wielu rzeczy się nie spodziewałam, a nieczęsto zdarza mi się takie oderwanie i polubienie serii. Do tego autorki nie zapomniały o bohaterach i ich osobowościach. Doskonale wskazały na to czego boją się i czego nie lubią robić. Taylor źle czuła się gdy musiała kłamać. Wyrzuty sumienia były duże i na próżno choć doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że to wszystko dla dobra innych. Podobała mi się jej siła i determinacja w dążeniu do celu i to jak dużo od siebie wymagała, by być najlepszą. Z kolei Sacha też wyznaczył sobie cel, nienależący do najłatwiejszych. Wszystko ze sobą splecione jak najlepsza sieć pająka.
Jednak mimo dobrze skonstruowanej fabuły to niestety, ale według mnie, niestety, książkę dopadła klątwa drugiego tomu. Wszystko jest piękne, ale zakończenie, skrócone, proste i no co tu dużo mówić, rozczarowało mnie. Liczyłam, że emocje, które towarzyszyły mi przez całą książkę, że zmiotą mnie i nie pozostawią nic. Że będę miała książkowego kaca, a tak dostałam zakończenie, przy którym powiedziałam sobie: *acha spoko, koniec. Fajnie*.
Podsumowując oprócz słabego końca, który zasługiwał na lepsze dopracowanie to „Tajemne miasto” jest książką, która jako kontynuacja potrafi zaskoczyć swojego czytelnika. Książkę czyta się lekko i szybko. Zdecydowana lektura dla wszystkich fanów cyklu i autorek.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!
Jestem ciekawa tej książki!
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się pierwszy tom i mam nadzieję, że w moim odczuciu drugi nie okaże się o wiele gorszy. Muszę wreszcie sięgnąć po "Tajemne miasto" :)
OdpowiedzUsuń