„Eden. Nowy
początek” to drugi tom z cyklu A Sing of
Love. Ta książka to nic innego, jak przeznaczenie o wielkiej prawdziwej
miłości. Jeśli jesteście po pierwszym tomie tego cyklu to wiecie, z czym
zmierzyli się nasi główni bohaterowie. Oboje myślą, że to drugie nie żyje i
padło ofiarą sekty, która przyniosła sam ból. Jednak tych dwoje przeżyło i na
nowo próbują odbudować swoje potłuczone życia. Czy ich ścieżki znowu się ze
sobą skrzyżują? Czy może oboje muszą nauczyć się żyć w pojedynkę i zapomnieć o
swojej przeszłości?
Wszystko się zmieniło. Dosłownie. Po przeczytaniu
pierwszego tomu „Calder. Narodziny odwagi” byłam wstrząśnięta tym, co autorka
przygotowała na nas w zakończeniu. Moje uczucia, co prawda były mieszane, ale
to nie umniejsza temu, że historia przedstawiona przez autorkę jest tragiczna,
ale i bardzo romantyczna. Jedno jest pewne Hektor był szaleńcem, który stworzył
nieludzką sektę, która zniszczyła i złamała wielu ludziom. W części „Eden. Nowy
początek” w końcu dostajemy wszystkie odpowiedzi na pytania, które tak bardzo
wierciły nam dziurę w brzuchu. Moje serce rosło, kiedy dowiedziałam się, kim
jest Eden, rosło jeszcze bardziej, gdy tych dwoje było obok siebie. Wszystko
przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Autorka: Mia Sheridan
Tytuł: Eden. Nowy początek
Cykl: A Sing of Love
Wydawnictwo: Septem
Strony: 287
Stwierdzam, że kontynuacja wypadła lepiej od
pierwszego tomu, jaki czytałam jakiś czas temu. W tamtej części jakoś brakowało
mi tej zażyłości i uczuć przelanych na kartkach – tutaj jest tego bardzo dużo.
W końcu, tak mogę to w końcu powiedzieć i odetchnąć poznajemy bardziej
wewnętrzne odzwierciedlenie Eden i Caldera. Właśnie, a jak oni poradzili sobie
z tym, co ich spotkało? W końcu każde z nich myśli, że jedno z nich nie żyje i rozpoczęli
swoje życie na nowo. Eden trafiła do domu bogatego jubilera, który zaoferował
jej pomoc, w zamian dziewczyna uczy jego wnuczkę gry na fortepianie. Ponadto
Felix pomógł jej w bardzo ważnej sprawie, która odmieniła jej życie – otóż odnalazł
jej rodzinę. Z kolei Calder nie może pogodzić się z tym, że Eden umarła i
opiekuje się nią znany nam wszystkim Xander. Tego gościa wprost kocham. Przyjaciel,
aby pomóc Calderowi proponuje mu by zaczął znowu malować i chłopak przystaje na
jego propozycję, a to całkowicie zmienia jego życie…
Kiedy ich drogi się znowu skrzyżowały to wszystko, co
w nich było na dnie serca znowu odżyło. W końcu każde z nich za sobą tęskniło,
każde uczucie wymieszało się z pytaniami: „jak to się stało?” i z szokiem.
Kibicowałam bohaterom od samego początku i cieszę się, że autorka w końcu
trochę poszła w schemat i pokazała, że ich życie też może stać się normalne. Niektóre
wydarzenia były przewidywalne, może i naciągane, ale za to niektóre wbijały w
fotel i nie pozwalały o sobie zapomnieć. Jednak to nie umniejsza tej części
duologi i uważam, że Mia Sheridan pokazała, na co ją stać po raz kolejny.
Książka jest ciekawa zwłaszcza przez temat, który został podjęty przez pisarkę.
To pierwsza taka historia, z którą się spotkałam się podczas całego mojego
czytania.
Książka na pewno trafi do gustu tym, którzy są po pierwszym
tomie cyklu A Sign of Love, ale i
fanom tej autorki. To coś więcej niż miłość, to mowa o przeznaczeniu, że
wszystko jest w życiu możliwe i prawdziwa miłość zwycięży wszystko. Opowieść
przedstawiona w „Eden. Nowy początek” to idealne zakończenie tego cyklu. Nic
nie zostało pominięte. Wszystko zostało wyjaśnione dzięki temu nie czujemy
niedosytu. Myślę, że jest to pozycja warta uwagi, polecam.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Septem!
Jestem w takcie lektury tej książki :) Bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że po przeczytaniu ostatniej strony nie zmienię zdania :)
OdpowiedzUsuń