[PRZEDPREMIEROWO] Recenzja #134 - Mia Sheridan „Eden. Nowy początek”



„Eden. Nowy początek” to drugi tom z cyklu A Sing of Love. Ta książka to nic innego, jak przeznaczenie o wielkiej prawdziwej miłości. Jeśli jesteście po pierwszym tomie tego cyklu to wiecie, z czym zmierzyli się nasi główni bohaterowie. Oboje myślą, że to drugie nie żyje i padło ofiarą sekty, która przyniosła sam ból. Jednak tych dwoje przeżyło i na nowo próbują odbudować swoje potłuczone życia. Czy ich ścieżki znowu się ze sobą skrzyżują? Czy może oboje muszą nauczyć się żyć w pojedynkę i zapomnieć o swojej przeszłości?

Wszystko się zmieniło. Dosłownie. Po przeczytaniu pierwszego tomu „Calder. Narodziny odwagi” byłam wstrząśnięta tym, co autorka przygotowała na nas w zakończeniu. Moje uczucia, co prawda były mieszane, ale to nie umniejsza temu, że historia przedstawiona przez autorkę jest tragiczna, ale i bardzo romantyczna. Jedno jest pewne Hektor był szaleńcem, który stworzył nieludzką sektę, która zniszczyła i złamała wielu ludziom. W części „Eden. Nowy początek” w końcu dostajemy wszystkie odpowiedzi na pytania, które tak bardzo wierciły nam dziurę w brzuchu. Moje serce rosło, kiedy dowiedziałam się, kim jest Eden, rosło jeszcze bardziej, gdy tych dwoje było obok siebie. Wszystko przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

Autorka: Mia Sheridan
Tytuł: Eden. Nowy początek
Cykl: A Sing of Love
Wydawnictwo: Septem
Strony: 287

Stwierdzam, że kontynuacja wypadła lepiej od pierwszego tomu, jaki czytałam jakiś czas temu. W tamtej części jakoś brakowało mi tej zażyłości i uczuć przelanych na kartkach – tutaj jest tego bardzo dużo. W końcu, tak mogę to w końcu powiedzieć i odetchnąć poznajemy bardziej wewnętrzne odzwierciedlenie Eden i Caldera. Właśnie, a jak oni poradzili sobie z tym, co ich spotkało? W końcu każde z nich myśli, że jedno z nich nie żyje i rozpoczęli swoje życie na nowo. Eden trafiła do domu bogatego jubilera, który zaoferował jej pomoc, w zamian dziewczyna uczy jego wnuczkę gry na fortepianie. Ponadto Felix pomógł jej w bardzo ważnej sprawie, która odmieniła jej życie – otóż odnalazł jej rodzinę. Z kolei Calder nie może pogodzić się z tym, że Eden umarła i opiekuje się nią znany nam wszystkim Xander. Tego gościa wprost kocham. Przyjaciel, aby pomóc Calderowi proponuje mu by zaczął znowu malować i chłopak przystaje na jego propozycję, a to całkowicie zmienia jego życie…

Kiedy ich drogi się znowu skrzyżowały to wszystko, co w nich było na dnie serca znowu odżyło. W końcu każde z nich za sobą tęskniło, każde uczucie wymieszało się z pytaniami: „jak to się stało?” i z szokiem. Kibicowałam bohaterom od samego początku i cieszę się, że autorka w końcu trochę poszła w schemat i pokazała, że ich życie też może stać się normalne. Niektóre wydarzenia były przewidywalne, może i naciągane, ale za to niektóre wbijały w fotel i nie pozwalały o sobie zapomnieć. Jednak to nie umniejsza tej części duologi i uważam, że Mia Sheridan pokazała, na co ją stać po raz kolejny. Książka jest ciekawa zwłaszcza przez temat, który został podjęty przez pisarkę. To pierwsza taka historia, z którą się spotkałam się podczas całego mojego czytania.

Książka na pewno trafi do gustu tym, którzy są po pierwszym tomie cyklu A Sign of Love, ale i fanom tej autorki. To coś więcej niż miłość, to mowa o przeznaczeniu, że wszystko jest w życiu możliwe i prawdziwa miłość zwycięży wszystko. Opowieść przedstawiona w „Eden. Nowy początek” to idealne zakończenie tego cyklu. Nic nie zostało pominięte. Wszystko zostało wyjaśnione dzięki temu nie czujemy niedosytu. Myślę, że jest to pozycja warta uwagi, polecam.

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Septem!

1 komentarz

  1. Jestem w takcie lektury tej książki :) Bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że po przeczytaniu ostatniej strony nie zmienię zdania :)

    OdpowiedzUsuń