W dzisiejszej recenzji chciałabym wrócić do książki, która swoją premierą miała ponad rok temu. Opowieści w niej zawarte ścisnęły mi serce i spowodowały, że kilka dni czułam się zupełnie bezradna. Ale może taki był cel jej powstania?
Tytuł książki idealnie opisuje jej treść. Reportaż jest zbiorem migawek z trudów życia codziennego Polek. Zawiera opowieści o sytuacjach, które przez częstość występowania i akceptację społeczną, bardzo łatwo strywializować. Lecz nad wachlarzem bólu wylewającego się z kart tej książki trudno przejść obojętnie. Chciałoby się otulić pomocą brutalne w swej szczerości kobiety, którym autorka oddaje głos. Jak one dają radę? Co dalej? Czy można im jakoś pomóc? Ile kobiet wokół mnie mierzy się z podobnymi problemami, wzruszając ramionami, że to nic takiego i po prostu muszą dać radę? A może myślą, że tylko one tak mają?
też tak mam
Wydawnictwo W.A.B.
Spotkałam się z wieloma zarzutami wobec tej książki. Według niektórych recenzji autorka traktuje tak trudne tematy po łebkach, nie pokazuje kilku spojrzeń na sytuację, ani nie proponuje rozwiązań, przez co opowieści są druzgocące czy beznadziejne. Lecz według mnie autorka wykazała się niesamowitą empatią, po prostu stając obok. Oddając pełnię głosu swoim bohaterkom, nie komentując ich wyborów lecz pozwalając, by ich słowa po prostu wybrzmiały, tak naprawdę skupiła się tylko na nich. Dzięki temu do tego samego jest zmuszony czytelnik - nie dostaje gotowych rozwiązań eksperckich, a opowieści nie są przysłonięte przez butnego komentatora, który magicznie wypleni całe zło tego świata za pomocą jednego magicznego nawyku.
Dla mnie wyznacznikiem bycia dobrym reportażystą czy dziennikarzem jest umiejętność oddania przestrzeni osobie, o której się opowiada albo przeprowadza z nią wywiad. Niestety mam poczucie, że to zjawisko staje się coraz rzadsze, dlatego ta książka wydaje się dziwna, bo jak można zostawić cokolwiek bez komentarza. Im bardziej radykalnego tym lepiej. Lecz dla mnie skupienie się na opowieściach to była największa zaleta tego reportażu.
Oprócz świetnej pracy redaktorskiej, mimo ciężkiej tematyki, ujęło mnie również zastosowanie prostego, współczesnego języka. Autorka nie tworzy aury pompatycznego męczeństwa czy uświęconego poświęcenia lecz stwarza poczucie, że bohaterki zwierzają się czytelnikowi ze swoich problemów nad filiżanką kawy. Z pewnością mówienie wprost i bez filtra czy racjonalizowania wywołuje w odbiorcach niepokój. Sama zresztą jak pisałam wyżej chciałam szukać sposobów na rozwiązanie tych problemów. Myślę, że dokładnie dlatego autorka nie wchodziła w szczegóły. Chciała poruszyć w odbiorcach strunę człowieczeństwa, która przez zbyt długi czas była zagłuszana stwierdzeniem, że to nie ich problem — od tego są eksperci, każdy ma swój rozum i inne tego typu wymówki. Ale chcąc, nie chcąc żyjemy w społeczeństwie i mamy na siebie wpływ. Od nas samych zależy jaki on będzie.
Ile gwiazdek dać tego typu książce? Jak ocenić omówienie tematów, których nikomu nie życzę, a historie sprawiały, że było mi niedobrze, bo jak można w ten sposób traktować drugiego człowieka? Jednak oceniając pracę reporterską oraz potencjalną przydatność tego typu lektur w budzeniu świadomości społecznej, książka dostanie wysoką notę.
0 comments