Maciej Kupczyk nie jest podręcznikowym przykładem nieudacznika życiowego... - recenzja książki #429 - Sławek Michorzewski „Miliarder”

Ta książka jest polskiego autora, która zaczyna się od inwektywy. Co w zasadzie nie powinno mnie dziwić.

Głównym bohaterem powieści jest Maciej Kupczyk i już od pierwszych stron poznajemy go jako człowieka, który w swoim życiu jest bardzo nieszczęśliwy. Prześladuje go wieczny pech. Jest roztargniony przez leki psychotropowe, które zażywa, a śmierć ojca przeżył bardzo dotkliwie i to wpłynęło na jego psychikę. W takich chwilach budziło się we mnie współczucie do tego bohatera, ale też wybuchałam śmiechem. Jest pesymistą, który z niechęcią podchodzi do ludzi, ale mam wrażenie, że osoby, które z nim pracowały również nie darzyły go sympatią. Robiono mu niemiłe żarty w pracy, co sprawiało, że to bawiło mnie to do łez. Jednak z drugiej strony było to smutne, że koledzy z robili z niego pośmiewisko...

Sławek Michorzewski
Miliarder
Wydawnictwo Oficyna 4eM

Maciej był gotowy zrobić wszystko, aby zmienić swoje życie. Chciał być szanowany i nie chciał być takim popychadłem i nieudacznikiem, za jakiego wszyscy go uważali. Myślał, że w tym pomogą mu pieniądze a przeczytany w internecie artykuł, zainspirował go i podsunął pomysł jak ma działać, aby osiągnąć zamierzony cel.  I od tej chwili skrupulatnie wprowadzał swój niecny plan w życie. Myśli o bogactwie napawały go pewnością siebie. Jednak nie jestem pewna czy człowiek, który zawsze był uważany za niedojdę, nagle za sprawą pieniędzy zmieni swój wizerunek diametralnie. Swojej prawdziwej natury nie da się zmienić za sprawą nowych butów czy nowego samochodu. Autor o tych wszystkich nieszczęściach Macieja opowiada w sposób przekomiczny. Przynajmniej w moje poczucie humoru bardzo to trafiło. Momentami śmiałam się tak bardzo, że nie byłam w stanie przeczytać choćby jednego słowa. Ale tak naprawdę życie głównego bohatera było jednym wielkim dramatem. Czego by się nie dotknął – zawsze kończyło się katastrofą. Był dosłownie chodzącym nieszczęściem.

Nie znam nikogo komu udało się wzbogacić próbą oszustwa. Ten genialny i chytry plan Kupczyka, jak mu się na początku wydawało, okazał się dla niego pułapką, z której ciężko było mu się wydostać. Każde kłamstwo niesie za sobą konsekwencje, a prawda prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw. Wszystko co sam sobie zaplanował bardzo się skomplikowało. Myślę, że zgubiła go chciwość. Był zbyt podekscytowany tym, że może w łatwy i szybki sposób zgarnąć naprawdę duże pieniądze. Skoro komuś innemu się udało, to dlaczego jemu ma się nie udać? Chciał działać szybko, przez co działał nieroztropnie. I został wciągnięty w grę, z której nie miał już wyjścia. Kupczykowi nawet przez myśl nie przeszło, że służby wywiadowcze będą jego konkurencją w osiągnięciu zamierzonego celu. Stał się elementem, którym ktoś chciał zlikwidować, przeszkodą w przeprowadzanych operacjach specjalnych.

Najlepsze czterysta siedemdziesiąt jeden przeczytanych stron, jak do tej pory w moim życiu. To jest pierwsza przeczytana książka która sprawiła, że ja dosłownie płakałam ze śmiechu. Jednak w tym wszystkim najbardziej przykre było dla mnie to, że ludzie często nie lubią i nie szanują człowieka za to jaki naprawdę jest, a patrzą na niego przez pryzmat pozycji, jaką zajmuje w świecie. Sławek Michorzewski napisał tę książkę prostym, lekkim językiem, przez co jest bardzo przyjemna w odbiorze dla zwykłego czytelnika. Jednak niektóre zwroty, jakimi posługiwał się autor podchodziły pod nonszalancję i to wzbudzało mój respekt. Przebieg wydarzeń jest bardzo zaskakujący i nie do przewidzenia. Nie będziecie się nudzić przy tej komedii sensacyjnej!

3 komentarzy

  1. Zaciekawiła mnie. Jak do śmiechu, to chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, alebksiążka raczej nie jest do końca odpowiedzią na moje upodobania czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń