Gorąca miłość i ostra muzyka - recenzja książki #428 - Vi Keeland „Rytm”

Z twórczością Vi Keeland spotkałam się dzięki temu, że przeczytałam pierwszy tom z serii Na scenie. Po lekturze kolejnej części uważam, że ta podobała mi się bardziej o poprzedniej.

Dlaczego tak uważam? Teraz porównując te dwie książki ze sobą to odniosłam wrażenie, że „Rytm” miał lepiej rozbudowaną fabułę, która zaciekawiła mnie od razu. Historia Flynna Beckhama, którego mogłam poznać w pierwszym tomie, bo to o niego walczyły uczestniczki w jednym z najgorętszych show oraz Lucky, uroczej i bardzo wrażliwej dziewczyny, która kocha muzykę, ale przez traumatyczne wydarzenia z przeszłości zrezygnowała ze swojego marzenia, bardzo mnie zaintrygowało. Po pierwsze, co się podziało takiego w życiu Lucky, że nie chce już śpiewać, tylko jest konsultantką, która wyjeżdża w trasę koncertową wraz z zespołem Dylana. Po drugie, jaki naprawdę jest Flynn i czy dobrze znany mi bohater również skrywa jakąś tajemnicę?

Vi Keeland
Rytm
Na scenie #2
Wydawnictwo Kobiece

Oczywiście okazało się, że tak i Flynn już kiedyś cierpiał z powodu miłości, ale z dniem, gdy na jego drodze pojawia się Lucky, coś podpowiada mu, że to jest ta jedyna – druga połowa serca, na którą tak długo czekał. Jednak jego wybranka ma chłopaka i to nie byle jakiego tylko gwiazdę rocka - Dylana Rydera. Flynn będąc tymczasowym wokalistą zespołu, codziennie spotyka uroczą Lucky i musi walczyć z uczuciami, jakie do niej żywi, ale jak to zrobić, gdy nie może o niej zapomnieć? A kolejną przeszkodą jest to, że dziewczyna będzie z nimi podróżować. Na całe szczęście nie tylko główny bohater ma pod górkę, ale i sama Lucky, gdyż Flynn wywołuje u niej mieszane uczucia i zaczyna dostrzegać wady w swoim związku, których wcześniej nie dostrzegała. Co się stanie, gdy oboje przyznają się przed sobą, co do siebie czują? Czy mają szansę na szczęśliwy happy end?

Tak jak już wspomniałam „Rytm” zaciekawił mnie od samego początku i doceniam Vi Keeland za tak poprowadzoną fabułę, która nie była tak od razu oczywista jakby się mogło wydawać. Dawkowała nam wszystkie informacje i wprowadzając do tego wiele emocji i uczuć, jakie pojawiały się między bohaterami. Widać było, że łączy ich szczególna więź, ale nie potrafili mówić o tym głośno. Szczególnie Lucky, która była w związku i nie chciała zranić Dylana. Niestety nie zdradzę Wam czy wszystko dobrze się skończyło. Tę wisienkę na torcie pozostawiam Wam, jeśli zachęciłam Was do przeczytania tej nowości.

Styl powieści jest dobry i jeśli czytaliście pierwszy tom, to myślę, że z przeczytaniem tej propozycji nie będziecie mieli problemów. Książkę czytało mi się szybko i jest to lektura w sam raz na jeden wieczór, do poczytania z kubkiem kakao w wygodnym fotelu pod kocem. A jeśli jesteście fanami autorki to myślę, że „Rytm” jest waszą obowiązkową lekturą.

3 komentarzy