Wszyscy znają koniec tej opowieści... - recenzja książki #415 - Sarah Henning „Wiedźma morska”

Książka jest dobra, mimo że przez większą połowę nic się szczególnego nie działo. Można to uważać za minus, ale ja cieszę się, że tak było, ponieważ końcówka była niezła.

„Wiedźma morska” to prequel czyli taki utwór, który opowiada wydarzenia wcześniejsze wydarzenia niż te opisane w pierwowzorze. To historia wiedźmy, która pomogła Małej Syrence. Muszę przyznać, że nie wiedziałam jak mam się do tego odnieść i próbowałam tego nie robić. Czy historia mi się spodobała? I tak, i nie. Zacznijmy od początku...

Historia rozpoczyna się tak samo jak oryginalna opowieść: syrena ratuje księcia, miłość od pierwszego wejrzenia a później ona ma tylko cztery dni, aby zdobyć jego serce. Pocałunek prawdziwej miłości i mamy szczęśliwe zakończenie. Jest jeszcze coś. Główna bohaterka Evelyn jest czarownicą i przyjaźni się z Nikiem oraz Anną, ale pewnego dnia Anna tonie w morzu i Evie staje się wyrzutkiem w małym rybackim miasteczku. Kilka lat później w dniu urodzin Nika dochodzi do wypadku i to właśnie tego dnia Evie zauważa na brzegu dziewczynę podobną do byłej przyjaciółki, która jak wiadomo nie może żyć. Wręcz jest przekonana, że to ona. Jednak jak się później okazuje Annamette to syrena, która w dzień feralnego wypadku uratowała Nika i ma tylko cztery dni, aby sprawić by książę się w niej zakochał. Czy Evie pomoże Mette? Co tak naprawdę ukrywa dziewczyna i czy to mogłaby być Anna?

Sarah Henning
Wiedźma morska
Wiedźma morska #1
Wydawnictwo NieZwykłe

Fabuła tej książki przez 80% była spokojna i praktycznie nic się szczególnego nie działo. Pocałunek prawdziwej miłości, który jest w stanie sprawić wszystko. Trochę oklepany temat, bo czytam już którąś książkę z kolei, w której jest pocałunek prawdziwej miłości. Dopiero ostatnie strony były pełne akcji, która mi się spodobała i mam nadzieję, że drugi tom również taki będzie. Na jego premierę musimy poczekać niestety, ponieważ jego premiera zaplanowana jest na 6 sierpnia. Styl autorki dobry i przyjemny, bo nie był to trudny w odbiorze styl. Gorzej, jeśli chodzi o błędy i to przeróżne jak wiecie, bo o tej powieści było głośno. Niestety ja jako czytelniczka zwracam na takie rzeczy uwagę i to psuło w pewien sposób mój odbiór. Trochę jakby była składana na kolanie...

Bohaterów polubiłam. Evie i Nik są najlepszymi przyjaciółmi. Ona córka rybaka, uważana wśród ludu za niegodną bycia w przyjaźni z księciem. Dziwoląg. Przekleństwo. Wiedźma. On jest księciem i w jego obowiązku będzie kiedyś objąć rządy. Ich przyjaźń mi się podobała i była prawdziwa. Odniosłam wrażenie, że czasami wykracza to poza tę relację, jednak oni usilnie chcieli się tego trzymać. W ciągu trwania całej fabuły Evie uczyła się siebie oraz tego jak mogą zachowywać się inni ludzie. Nie zapominała o najbliższych, na których jej zależało. Nik z kolei był zapatrzony w przyjaciółkę i martwił się o nią szczerze. Chciał żeby czuła się bezpiecznie. Oczywiście serce dziewczyny było w pewien sposób rozdarte a to za sprawą Ikera! Och ten chłopak był jak tornado w historii, ale nie mogę jakoś wyrobić sobie o nim zdania. Co do Annamette mam bardzo mieszane uczucia. Oprócz tych głównych postaci warto zwrócić uwagę na Tante Hansę, która jako ciotka Evie była bardzo konkretna i szkoda, że kobiety było tak mało w tej całej historii!

Co więcej? Podobało mi się jeszcze przedstawienie wydarzeń z przeszłości, które są kluczowe dla całej historii oraz to jak bohaterowie byli dla siebie lojalni. Plus oczywiście nawiązania do Małej Syrenki. Czy polecam? Jeśli szukacie motywu syren to jak najbardziej ta propozycja nowości może Wam się spodobać. Ja jestem ciekawa, co będzie dalej, więc czekam na kolejny tom, ponieważ końcówka była zaskakująca i tego się nie spodziewałam.

6 komentarzy

  1. Początkowo bardzo chciałam ją przeczytać, ale obecnie raczej nie mam na nią ochoty. ;/

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka rewelacyjna, jednak na samą książkę chyba się nie skusze. Jakoś mnie nie przekonują syreny

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba nie moja bajka, choć nie powiem, że ilość rekomendacji tej książki mnie kusiła. Ale dobrze, że napisałaś, że powolna jest ta książka, bo właśnie to sprawia, że raczej bym się nią wynudziła. Bo mnie naprawdę łatwo zniechęcić, jeżeli książka nie ma akcji już od początku.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie coś do niej nie ciągnie, choć wiele osób sobie ją akurat chwaliło. Nie wiem, może jeśli gdzieś ją spotkam kiedyś w bibliotece, to po nią sięgnę, ale parcia jakoś specjalnie nie mam :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń