Idę po ciebie...- recenzja książki #383 - Natasha Preston „Będziesz moja”

Natasha Preston to mistrzyni cliffhangerów. Ta książka prosi się o kontynuacje, ale wiem, że autorka swoje thrillery uwielbia kończyć właśnie w taki sposób.

Styl pani Preston jest bardzo dobry i lubię jej przedstawianie historii. Najlepsze w niej było to, że nie wszystko przewidziałam tak jak mi się wydawało, że fabuła się rozwinie. Ale od początku. Historia opowiada o grupce przyjaciół, którzy uwielbiają spędzać razem czas. Wspólnie też wybierają się na imprezę, aby się odstresować i zabawić. Gdy wszyscy szykują się do wyjścia, ktoś dzwoni do drzwi. Jednak nikogo nie ma, a na wycieraczce leży koperta. Mimo początkowych śmiechów bardzo szybko ich nastrój zmienia się, gdy czytają dwa krótkie, ale proste w przekazie słowa: TWOJA KOLEJ.

Natasha Preston
Będziesz moja
Wydawnictwo Feeria Young

Na próżno przyszło mi zgadywać kto może stać za morderstwami. Policja starała się złapać sprawcę, bohaterowie również starali się znaleźć winnego, ale to nie było takie proste. Autorka świetnie wplotła tajemnicę do fabuły. Jednak to też nie było nic nowego i ten motyw bardzo często pojawia się w innych powieściach. Dopiero pod koniec zaczęłam zdawać sobie sprawę, kto stoi za tym wszystkim. I myślałam, że zakończenie cokolwiek mi powie, ale tak jak już wspomniałam. Autorka uwielbia pozostawiać swoich czytelników w niepewności, jakby stali na krawędzi klifu i zastanawiali się nad tym, co teraz poczną po takim zakończeniu.

W „Będziesz moja” brakowało mi niestety większej dynamiczności między relacjami bohaterów. Wydawało mi się, że ich postępowanie jest trochę nie takie, jakie powinno być. Biorąc pod uwagę okoliczności, w których się znaleźli. Zachowania bardzo często były głupie i nieprzemyślane. Robili rzeczy, które sprowadzały na nich kłopoty. Wiadomo trochę mogły ich przerosnąć wszystkie wydarzenia i mogły wpłynąć na nich nerwy, ale jednak trochę spokoju też mogło się pojawić w ich zachowaniu. To pomogłoby im być może dostrzec, kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi i uniknęliby wielu niepotrzebnych sytuacji.

Zdecydowanie otwarte zakończenie pozwala wrócić do tej historii, jeśli Natasha Preston zdecyduje się na to. My jako czytelnicy mamy świetną zagwozdkę i sami możemy wymyślić sobie zakończenie. Styl powieści jest dobry i czyta się ją przyjemnie. Język jest lekki i prosty, więc spokojnie można ją przeczytać w jeden wieczór. Podsumowując książka mi się podobała jak i jej fabuła. Wciąż przekonuje się do takiej fabuły książek i zawsze szukam takiej, która byłaby dobrze skonstruowana pod względem fabuły i psychologicznego podejścia do charakteru postaci. W głównej mierze w takich powieściach bohater musi mieć mocny i dość skomplikowany charakter. Ja jako czytelniczka nie pogardziłabym kontynuacją.

1 komentarz

  1. Ja nie przepadam za powieściami, gdzie zakończenie musimy dopisać sobie sami.

    OdpowiedzUsuń