Sprowadził muzykę do mojego cichego świata... - przedpremierwowa recenzja książki #375 - Tilie Cole „Nasze życzenie”

Tilie Cole poznałam dzięki jej powieści „Tysiąc pocałunków” i już wtedy mówiłam, że zostanie ona ze mną po wsze czasy. Jej najnowsza powieść znalazła na mojej półce honorowe miejsce. Znowu się popłakałam.

„Nasze życzenie” bardzo mnie poruszyło. Nie sądziłam, że nie będę potrafiła opanować łez. Gdy już myślałam, że się nie pozbieram i moje serce zostało złamane, to zadziały się kolejne przeciwności, które sprawiły, że czytałam tę książkę do późna w nocy. Historia opowiada o miłości Bonnie oraz Cormwella. Oboje kochają muzykę i oboje są indywidualnościami, które pasują do siebie idealnie. Bonnie doskonale zna karierę muzyczną Cormwella i dlatego też pewnego dnia gdy jest w Anglii wybiera się na jego koncert. Podczas spotkania dziewczyna wprost mówi muzykowi, że jego muzyka nie ma duszy i odchodzi. Sfrustrowany mężczyzna nie chce jej już nigdy spotkać. Jednak ich losy krzyżują się kilka lat później, gdy Cormwell postanawia studiować w Karolinie Północnej na jednej z uczelni. A jego ponowne spotkanie z zadziorną i szczerą Bonnie powoduje, że dziewczyna rozpala jego ponowną miłość do muzyki. Czy muzyk w końcu otworzy się i zmierzy ze swoją przeszłością. Czy da sobie szansę i wybaczy krzywdy i jaką rolę w jego życiu zajmie w tym wszystkim Bonnie.

Tilie Cole
Nasze życzenie
Wydawnictwo Filia
Premiera 31.10.2018 r.

Wiedziałam, że czytając powieść Tilie Cole będę po pierwsze potrzebowała chusteczek, a po drugie dużej ilości kakao, koca i poduszki. I tak jak w przypadku pierwszej powieści, o której wspomniałam to i przy „Naszym życzeniu” wyłam jak bóbr. Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył myślę, że mógłby się przestraszyć. Cierpiałam razem z bohaterami, cieszyłam się ich wszystkimi radościami i kibicowałam z całych sił by jednak im się udało. Historia z początku nie wskazuje na coś, co może zburzyć spokój bohaterów, ale to właśnie charakteryzuje autorkę, ponieważ ona w najmniej oczekiwanym momencie spuszcza na swoich czytelników bombę emocjonalną. A to sprawia, że tę powieść kocha się jeszcze bardziej.

To szczera i prawdziwa historia, która pokazuje, że warto walczyć o innych, o siebie. Że miłość jest ważna, a niektórzy dla tej miłości są w stanie poświęcić bardzo dużo. To właśnie zrobił brat głównej bohaterki Easton, który poświęcił wiele, aby jego siostra była szczęśliwa. Przyznaję końcowe wydarzenia wstrząsają, ale są one piękne i pełne oddania. Cormwell też na przestrzeni tych wszystkich wydarzeń się zmienił, ponieważ zmierzył się ze swoją przeszłością jak i przyszłością. To utalentowany młody człowiek, który muzykę nosi w sercu, która objawia się u niego w postaci barw zwana synestezją. Oczywiście chciałabym Wam opowiedzieć o bohaterach, ale gdy zacznę mówić o ich życiu to zrobię Wam mega spojler, a co to za frajda z czytania skoro się zna fabułę. To co mogę Wam powiedzieć to są oni równie piękni jak Poppy i Rune. Styl powieści jest bardzo dobry i czyta ją się z zapartym tchem. Trudno się od niej oderwać, zwłaszcza na końcu, gdy wydarzenia są tak nieoczywiste, mimo że przeczuwa się jakiś kolejny zwrot akcji. Jeśli szukacie powieści emocjonalnej, która sprawi, że będziecie płakać to myślę, że „Nasze życzenie” jest dla Was idealną powieścią.

Myślę, że tę książkę będę polecać każdemu, kto tylko spyta mnie o jakąś piękną i romantyczną opowieść o miłości. Miłości, która nie miała łatwo i narodziła się z bólu, strachu i trochę z bezsilności, ale towarzyszyła jej muzyka, która okazała się być kluczem do szczęścia. Bonnie chciała żyć normalnie i poczuć się inaczej, a Cormwell uciekał przed przeszłością, z którą trudno mu było się zmierzyć, ale dzięki pięknej nieznajomej udało mu się to. Cudowna powieść, a według mnie, nic jej nie brakuje.

3 komentarzy