Czekając na słońce - recenzja książki #342 - Trish Cook „W blasku nocy”

Miałam najpierw opublikować podsumowanie i kolejną część zapowiedzi, ale jednak nie... to poczeka. Tamte rzeczy są mniej ważne. Ta książka rozwaliła mnie na łopatki i tak życie niekiedy jest bardzooo niesprawiedliwe!

Muszę Wam się do czegoś przyznać. Ostatnio sięgam po powieści, które wyciskają ze mnie najmniejszą łzę, która powoduje później jedno - wyję jak fontanna. „W blasku nocy” to przepiękna historia o marzeniu nierealnym i bohaterce, której życie wygląda zupełnie na opak, niż nas wszystkich. Tak to będzie ponownie recenzja, w której zobaczycie mnóstwo gifów, a jeśli zdecydujecie się na tę powieść, to później obejrzyjcie ekranizację. Warto spędzić z książką i filmem te kilka godzin. Takie historie sprawiają, że cenimy życie takim, jakie jest, bo dubli nie ma, każda chwila to nowa scena. Do tego film praktycznie nie różni się bardzo od książki, co według mnie jest świetne!

Trish Cook
W blasku nocy
Wydawnictwo Jaguar

Główną bohaterką opowieści jest Katie, która cierpi na rzadką chorobę, która powoduje, że nie może wychodzić na słońce, ponieważ najmniejsze zetknięcie się z promieniami słonecznymi jest dla niej śmiertelne. Całe życie od zdiagnozowania choroby spędza w domu i nie różni się od innych, oprócz tego, że prowadzi nocny tryb życia i zamiast np. spać w nocy, wysypia się w dzień. Katie ma też kochającego ojca, który nigdy nie pozwolił jej czuć się gorszą i przyjaciółkę Morgan, która jest niezastąpiona i ja uwielbiam tę bohaterkę równie mocno jak Katie. Pewnego wieczoru dziewczyna wybiera się na stację kolejową, by zagrać na gitarze przyjeżdżającym do miasteczka. Jej śpiew, jak i muzykę słyszy Charlie Reed, chłopak, który nigdy wcześniej jej nie widział, ale ona doskonale wie kim on jest. Ich pierwsze spotkanie i rozmowa o kocie jest dość zabawna i powoduje, że kolejne spotkania tej dwójki to ukojenie serca dla wszystkich spragnionych takich historii.

Piosenka z filmu W blasku nocy

Będę szczera. Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak bardzo mi się spodoba, ale gdy przeczytałam wątek z kotem i późniejsze rozwinięcie tego to zostałam kupiona i pokochałam tę historię. Do tego bohaterowie. Tak trzeba to podkreślić. Są cudowni. Tacy prawdziwi i do końca szczerzy. Główna bohaterka wraz z Charliem postanawia wykorzystać szansę jaką dostali od losu i choć wiadomo jak życie Katie podyktowane jest chorobą walczą o swoje marzenia. Zarówno Katie dzięki niemu czuje się normalna, tak i on również postanawia nie odpuszczać. Oczywiście pojawia się moment, w którym Katie na samym początku tej pięknej znajomości, musi zdecydować czy powiedzieć o swojej chorobie i być dalej chorobą, czy choć przez chwilę poczuć się jak normalna dziewczyna. Inni bohaterowie? Tata Katie powinien dostać nagrodę taką prawdziwą ojca roku. Mimo iż zdawał sobie sprawę z tego, co się stanie pozwolił jej spełnić swoje marzenie. To był taki druzgocący moment. Nie został opisany tysiącem słów, tylko prosto jak tylko można przez co był piękny. No i nie zapominajmy o Morgan - jedynej przyjaciółce jaką miała Katie. Jak to mówią: prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, a Morgan jako jedyna zawsze przy niej była.

Styl książki jest inny, mimo że napisany jest on z perspektywy głównej bohaterki. To jak ta historia została opisana przez autorkę zapada w pamięć. Książkę czyta się przyjemnie, nie brakuje w niej zabawnych sytuacji (np. tej z kotem), ale i bardzo smutnych sytuacji, które są druzgocące. Ja mówię, że to jest mega, ale to mega niesprawiedliwe. Pokochałam „W blasku nocy” i będę wracać do tej powieści jeszcze nie jeden raz, będę Wam o niej przypominać. Uważam, że warto ją poznać.


Powieść pełna prawdziwych emocji, prawdziwych uczuć i szczerości. To zmierzenie się z tym, co jest nieuniknione. To akceptacja nie tylko choroby, ale i życia takiego jakim się je dostaje. „W blasku nocy” pokazuje, że warto marzyć, spełniać marzenia i warto kochać choćby jeden dzień, bo wtedy życie naprawdę staje się piękniejsze.

2 komentarzy

  1. Byłam zachwycona tą książką! Bardzo mi się podobała, a tuż po lekturze oglądałam film, mimo że przez ostatnie 30 stron ryczałam jak bóbr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka świetna pod koniec chusteczki były w użyciu.

    OdpowiedzUsuń