Ta lektura dała mi wiele do myślenia. To nie tylko historia o nastolatkach, którzy chcą zawojować świat, to coś więcej. To historia o poszukiwaniu samego siebie, akceptacji innych oraz miłości.
„Podtrzymując wszechświat” to książka, która sprawiła, że pani Niven skradła moje serce i przekonała, że warto sięgać po jej inne powieści. Historia jest trudna, ale została przedstawiona w lekki i tak wspaniały sposób, że nie sposób się od niej oderwać. Tę książkę, po prostu trzeba przeczytać. Musiałam też dać sobie chwilę czasu, żeby uporządkować wszystkie myśli, aby opowiedzieć o niej kilka słów.
Libby Strout nie miała łatwego życia. Strata mamy tak bardzo odcisnęła się na jej życiu. Dziewczyna zamknęła się w sobie i w ścianach swojego pokoju, gdzie zajadała wszystkie smutki. Libby, poprzez zajadanie smutków, bardzo przytyła i została tym samym nazwana "najgrubszą nastolatką w Ameryce". Dopiero ta sytuacja pozwoliła jej w pewien sposób, zrozumieć, że musi zmienić swoje życie. Po terapii, którą przeszła postanawia też wrócić do szkoły, ale nie wydaje się to takie proste, ponieważ nikt nie zapomniał kim jest, a filmik zamieszczony w Internecie z interwencji, w której wyburzono ścianę jej domu, by można było jej pomóc, nie ułatwia sprawy. Pewnego dnia dziewczyna na swojej drodze, poznaje Jacka – popularnego chłopaka, który też skrywa w swoim życiu jeden mały sekret. Przez wypadek, który miał w dzieciństwie, nie jest w stanie rozróżniać twarzy, bliskich mu osób. Ta dwójka uczęszczając wspólnie na terapię, gdzie oboje równie sfrustrowani i wściekli na świat, powoli zauważają, że wiele ich łączy, a spędzając czas razem doskonale się rozumieją i nie czują się tak odtrąceni przez innych.
To jedna z tych nowości, którą czytałam z wielkim skupieniem i zrozumieniem. Byłam ciekawa jak autorka poradziła sobie z przedstawieniem nieakceptacji własnej osoby oraz nietolerancji ze strony innych. Głównych bohaterów polubiłam od razu, a ich poczucie humoru, bardzo sarkastyczne i światopogląd bardzo mi się spodobało. Myślę, że przedstawienie powrotu Libby do szkoły, nie mogło zostać inaczej pokazane. Czytając książkę czuje się tą niepewność oraz złość, że wszyscy wciąż pamiętają i ciągle próbują żyć tamtą nieszczęsną sytuacją. Z perspektywy Libby, sprawa wyglądała zupełnie inaczej i "najgrubasza dziewczyna w Ameryce", miała powody do tego, by uciec z tamtąd jak najszybciej. Jacka też polubiłam, mimo że na początku starał się być neutralny. Jednak biorąc udział w głupiej zabawie licealnej, trafił podobnie jak Libby na terapię.
„Podtrzymując wszechświat” to książka, która już od pierwszych stron porywa i nie sposób, jak już wspomniałam się od niej oderwać. To opowieść o nastolatkach, ale nakreśla bardzo poważne tematy, takie jak nietoleracja ze strony innych oraz brak akceptacji własnej osoby. Z tymi tematami, jakie poruszyła autorka, praktycznie spotkać możemy się każdego dnia. Styl jakim została napisana ta powieść jest po prostu idealny. Ponadto okładka jak i oprawa graficzna, która jest w środku jest piękna i zachęca, by sięgnąć po tę książkę.
Jeśli szukacie lektury opowiadającej o tematach, które dotyczą nastolatków, bądź szukacie książki z morałem, który sprawia, że po odłożeniu książki wciąż myślicie o niej. To myślę, że „Podtrzymując wszechświat” jest idealną lekturą. Zachęcam i polecam, bo to niby prosta książka, ale pokazuje, że niewarto oceniać ludzi, tylko przez pryzmat tego, że są inni i wyróżniają się w społeczności, w której funkcjonują.
Autor: Jennifer Niven
Tytuł: Podtrzymujac wszechświat
Wydawnictwo: Bukowy Las
Strony: 407
Libby Strout nie miała łatwego życia. Strata mamy tak bardzo odcisnęła się na jej życiu. Dziewczyna zamknęła się w sobie i w ścianach swojego pokoju, gdzie zajadała wszystkie smutki. Libby, poprzez zajadanie smutków, bardzo przytyła i została tym samym nazwana "najgrubszą nastolatką w Ameryce". Dopiero ta sytuacja pozwoliła jej w pewien sposób, zrozumieć, że musi zmienić swoje życie. Po terapii, którą przeszła postanawia też wrócić do szkoły, ale nie wydaje się to takie proste, ponieważ nikt nie zapomniał kim jest, a filmik zamieszczony w Internecie z interwencji, w której wyburzono ścianę jej domu, by można było jej pomóc, nie ułatwia sprawy. Pewnego dnia dziewczyna na swojej drodze, poznaje Jacka – popularnego chłopaka, który też skrywa w swoim życiu jeden mały sekret. Przez wypadek, który miał w dzieciństwie, nie jest w stanie rozróżniać twarzy, bliskich mu osób. Ta dwójka uczęszczając wspólnie na terapię, gdzie oboje równie sfrustrowani i wściekli na świat, powoli zauważają, że wiele ich łączy, a spędzając czas razem doskonale się rozumieją i nie czują się tak odtrąceni przez innych.
To jedna z tych nowości, którą czytałam z wielkim skupieniem i zrozumieniem. Byłam ciekawa jak autorka poradziła sobie z przedstawieniem nieakceptacji własnej osoby oraz nietolerancji ze strony innych. Głównych bohaterów polubiłam od razu, a ich poczucie humoru, bardzo sarkastyczne i światopogląd bardzo mi się spodobało. Myślę, że przedstawienie powrotu Libby do szkoły, nie mogło zostać inaczej pokazane. Czytając książkę czuje się tą niepewność oraz złość, że wszyscy wciąż pamiętają i ciągle próbują żyć tamtą nieszczęsną sytuacją. Z perspektywy Libby, sprawa wyglądała zupełnie inaczej i "najgrubasza dziewczyna w Ameryce", miała powody do tego, by uciec z tamtąd jak najszybciej. Jacka też polubiłam, mimo że na początku starał się być neutralny. Jednak biorąc udział w głupiej zabawie licealnej, trafił podobnie jak Libby na terapię.
„Podtrzymując wszechświat” to książka, która już od pierwszych stron porywa i nie sposób, jak już wspomniałam się od niej oderwać. To opowieść o nastolatkach, ale nakreśla bardzo poważne tematy, takie jak nietoleracja ze strony innych oraz brak akceptacji własnej osoby. Z tymi tematami, jakie poruszyła autorka, praktycznie spotkać możemy się każdego dnia. Styl jakim została napisana ta powieść jest po prostu idealny. Ponadto okładka jak i oprawa graficzna, która jest w środku jest piękna i zachęca, by sięgnąć po tę książkę.
Jeśli szukacie lektury opowiadającej o tematach, które dotyczą nastolatków, bądź szukacie książki z morałem, który sprawia, że po odłożeniu książki wciąż myślicie o niej. To myślę, że „Podtrzymując wszechświat” jest idealną lekturą. Zachęcam i polecam, bo to niby prosta książka, ale pokazuje, że niewarto oceniać ludzi, tylko przez pryzmat tego, że są inni i wyróżniają się w społeczności, w której funkcjonują.
Piękna historia, zgadzam się :)
OdpowiedzUsuńCenię sobie książki poruszające trudne, ponadczasowe tematy, które dają domyślenia.
OdpowiedzUsuń