#4 - A jej imię to...

Po książkę sięgnęłam już dawno temu, ale nie dokończyłam jej czytać. Wydawała mi się nieciekawa. Dziś jednak odłożyłam „13 wojen i jedna prawdziwa historia reportera wojennego” i dokończyłam Marty (tak zdrobniale bohaterowie zwracają się w książce do tytułowej bohaterki - Martyny). Zaczęłam ją czytać od początku i pochłonęłam w ją niecałe dwie godziny!

Teraz mam ochotę udusić Janusza Leona Wiśniewskiego za otwarte zakończenie, które w pierwszej chwili wydało mi się urwane. Tak się nie robi, nie mi, imienniczce głównej bohaterki. „Martyna” to nowela o losach młodej kobiety, która wkracza w dorosły świat, szuka własnego miejsca i ścieżki, którą chciałaby podążyć. Książka nakreśla obraz polskiej rzeczywistości widzianej oczami studentów, a ja zgadzam się z tym w 100%.

Janusz Leon Wiśniewski
Martyna
Wydawnictwo Świat Książki

W życiu głównej bohaterki jak i jej przyjaciół dominuje ciężka nauka, praca, imprezy oraz chwile radości i smutku. Martyna przeżywa pierwsze poważne miłości i dylematy z tym związane. Poznaje Andrzeja w autobusie do Szczytna, który odstępuje jej swój bilet i myśląc, że go już nie spotka natrafia na niego dwa miesiące później w sklepie komputerowym, gdzie doradza jej w kupnie komputera. Później ich relacja się rozwija i mimo że dziewczyna zdaje sobie sprawę, że on ją kocha, to go odtrąca. Dzieję się tak, ponieważ sama nie wie, czego chce od samej siebie. W książce znajdziemy paradoks - człowiek uporczywie i wytrwale tęskniąc za szczęściem cały czas go szuka, a tak naprawdę ma go tuż obok, przed oczami. Macha do nas i krzyczy, aż w końcu dostrzeżemy jego obecność. Zwrócimy w końcu uwagę na osobę, która jest z nami od zawsze, mimo naszego zaślepienia. „Martyna” pokazuje, że każdy zasługuje na miłość i nie ma na to reguły. Po prostu taka jest prawda.

„Martyna” jest kolejną książką, która uderzyła we mnie szczerze i bez zbędnych emocji. Pokazała wrażliwość, wyrozumiałość oraz akceptację drugiego człowieka. Przyjaźń Martyny z Magdą pokazuje jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń. Nowela to konkret wartości w życiu codziennym i tę historię mogę polecić każdemu niezależnie od tego, czy przeczyta to kobieta, czy mężczyzna.

Myślę, że Martyna bała się zaryzykować dlatego musiała trochę pobłądzić w swoim życiu. Miała szczęście pod nosem (przystojnego Andrzeja, który opiekował się nią i jej iMacem jak relikwią w kościele. Nawet jak nie byli razem aktualizował jej komputer przez sieć wysyłając instrukcje, co i jak by wszystko wiedziała), ale nie zwróciła na niego uwagi myśląc, że to nie jest dla niej przeznaczone. Miłość, uczciwość, jej prawo do szczęścia było oczywistym, ale konieczność wyboru między obietnicą, a strachem przed konsekwencjami też była jakimś wyznacznikiem. Ucieszyłam gdy przeczytałam o Andrzeju, Marty i Tatrach, pomyślałam sobie: zuch dziewczyna, a potem trach otwarte zakończenie i co? I zakończenie musiałam dopowiedzieć sobie sama...

4 komentarzy

  1. Nie, nie lubię jego książek. Zdecydowanie. Nie przebrnęłabym przez nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie mam na odwrót, uwielbiam jego książki, w ogóle praktycznie lubię każdą książkę xd jestem molem książkowym :p

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie swoją recenzją i opinią w jednym. Jeśli polecasz ją mężczyznom mimo że mam wrażenie, że to dla kobiet, chyba sięgnę po nią w końcu jestem studentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu masz obraz, bardziej rozumiesz kobiety, a kobiety bardziej rozumieją mężczyzn. Magda znakomicie pokazuje to Marty :)

      Usuń