Stara miłość nie rdzewieje... - recenzja książki #330 - Federico Moccia „Trzy razy Ty”

Tę książkę musiałam czytać w okrutnych odstępach czasu. Czułam się zmęczona już na samą myśl, że muszę usiąść i ją przeczytać. Nie gwarantuje, że w recenzji nie ma spojlerów, więc czytacie ten post na własną odpowiedzialność.

Wszyscy musieli bardzo długo czekać żeby Federico Moccia, w końcu ucieszył swoich wiernych fanów. Napisał trzeci tom i po tylu latach doczekaliśmy się finałowego tomu. O zgrozo - mam nadzieję, że ekranizacja będzie dużo przyjemniejsza. Błagam. Wydawać by się mogło, że sześć lat później bohaterowie książki będą bardziej dojrzali, nie będą powielać tak debilnych i jakże dziecinnych zachowań. W końcu sześć lat to sporo czasu i każdy z bohaterów jest szczęśliwy. Pobożne życzenie jednej książkoholiczki. Chyba dawno, a raczej - nigdy się tak nie zmęczyłam czytając książkę. W ogóle się nie dziwię rozgoryczeniu fanów na portalu Goodreads.com., ponieważ książka została bardzo nisko oceniona. I moim pierwszym spostrzeżeniem jest liczba stron - 800! OSIEMSET. Ja nie wiem, co można pisać przez tyle, gdzie akcja to jakaś kula u nogi i szybciej to się żółw porusza. Większość wątków to taka zapchaj dziura, która nic nie wnosi. Jakby autor myślał, że zapcha opowieść do maksimum, aby fani byli usatysfakcjonowani. Serio?

Federico Moccia
Trzy razy ty
Trzy metry nad niebem #3
Wydawnictwo Muza

Następnie bohaterowie, którzy niestety, ale zatrzymali się chyba na etapie liceum, bo wciąż mają przed sobą tajemnice, dawne sprawy, złamane serce i tęsknotę za pierwszą jakże szczeniacką miłością. Miałam wrażenie jakby Step się w ogóle nie zmienił, co wydaje się dziwne, ponieważ jest teraz dorosłym mężczyzną, który jak mogłoby się wydawać zapomniał już o Babi. O nie kochani, to się nie stało - powiem więcej - czułam się rozgoryczona wątkiem Gin, ponieważ uwielbiam tę bohaterkę. „Trzy razy ty” rozpoczyna się spokojnie, ponieważ życie Stepa i Gin jest bardzo poukładane. Jednak ten spokój zostaje zakłócony, bo przecież musiało się coś wydarzyć, aby ich szczęście musiało zostać zniszczone - wiadomo przez kogo - Babi. Pojawienie się dawnej miłości głównego bohatera w jego życiu nie jest przypadkowe. Nie wiem czy pamiętacie, jak główny bohater w II części przespał się z Babi... Tak. Step ma sześcioletniego syna. Jednak tu nie było końca rewelacji, ponieważ tego samego dnia Gin oznajmia mężczyźnie, że jest z nim w ciąży. Swoją drogą świetna opera mydlana, lepsza niż w Modzie na sukces.


Można się domyśleć, że Babi robi wszystko, aby zbliżyć się do Stepa, a ten no cóż, nie jest zbytnio oporny, a Gin żyje w błogiej nieświadomości, że jej mąż to najzwyczajniej w świecie, idiota. Jednak bohaterka również ma swoje problemy, więc z drugiej strony, może tego wszystkiego nie zauważać.  Tak jak Step ma tajemnicę przed żoną, że ma sześcioletniego syna - tak Gin nie powiedziała mu o swoim odkryciu. Przez co, oto tym pięknym sposobem każdy z bohaterów ma jakiś sekret, a najwięcej korzyści z tego czerpie nie kto inny, tylko Babi.


Uczucia w tej książce - było ich dużo, ale były dla mnie bardzo płytkie i takie nijakie. Nie mogłam tego jakoś przetrawić. Zero refleksji, zero rozgoryczenia - o bohater powiedział, co wiedział. Szczerze nie umiem znaleźć plusów w tej książce. Uważam, że gdyby wywalić z niej 1/2 tego, co autor napisał to byłaby to ciekawa historia. Już nawet na Wattpadzie są ciekawsze zakończenia tej historii miłosnej. Mogła pojawić się tylko ekranizacja, która bardziej usatysfakcjonowałaby fanów niż ta książka. Strasznie jestem zawiedziona zakończeniem. Większość rozdziałów jak mówiłam jest o niczym i nawet niektóre wątki, które zostały poruszone tak jakby przeczą temu, co było w poprzednich częściach.

Jeśli chodzi o styl książki to niestety, ale styl autora nie uległ poprawie. Jest to zlepek słów bez większej refleksji. Brakuje tej książce emocjonalności. Tylko i wyłącznie sceny z Giną mnie chwytały, ale to już wiecie, że to moja ulubienica i w naprawdę okrutny sposób została usunięta z życia Stepa, aby tylko jego pierwsza miłość miała rację bytu. Tak wiem, wiem... stara miłość nie rdzewieje, ale w tym wypadku mogłaby, ponieważ według mnie to nie było szczere uczucie tylko toksyczne i wcale nie uważam żeby Babi się zmieniła.

2 komentarzy

  1. Tak! Mam podobne odczucia po poprzednich tomach. Babi należy do moich nielubianych postaci, a Gin chciałabym więcej. Tylko nie w takiej formie... Chyba nie będę się męczyła i sobie odpuszczę tę książkę!
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że sposób pisania jest taki sam jak w poprzednich częściach. Autor zawsze dokładnie opisywał co sie dzieje wraz z jedzeniem jakie jest podawane, jaka muzyka leci itp dlatego ja np. nie jestem w stanie czytać jego książek. A film były lepsze od książki więc pewnie 3 częśc filmu okaże sie hitem :)

    OdpowiedzUsuń