Ja już wygrałam

Ej moi mili chyba coś mnie ominęło prawda? Podobno trwa konkurs na Bloga Roku 2015. Przespałam, przegapiłam zgłoszenie i ojej, nie będzie żebrania o lajki, głosy, nie kupię smsów na Allegro. Biedna ja, mój blog nie będzie bardziej sławny, nie zdobędę tego co sobie założyłam. Cele? Jakie cele, przecież bez tego konkursu nie mam po co się pokazywać. Ojej, przegrałam! Taki smutek, że szok!

Uff dobrze, że mam dystans do siebie i tego wszystkiego. Dzisiaj dużo rzeczy mnie zdenerwowało, a kiedy zobaczyłam jak niektórzy blogerzy nie tyle proszą co żebrzą o głosy, to stwierdziłam, że coś jest bardzo nie tak. Myślałam, że w konkursie czytelnicy mają wybór. Niestety znów się pomyliłam. Blog Roku 2015 to już nie jest konkurs, tylko wyścig o fejm i sławę. Kto więcej z garnuszkiem postoi i nazbiera drobniaków na piwo pod Biedronką. Ten zwycięzca. Tu nie liczy się to czy ktoś nas czyta i lubi nas odwiedzać. Tu ważna jest liczba znajomych na Facebooku i grubość portfela. Grubość portfela? A tak, bo przecież smsy z Allegro same się nie wyślą. Nie wiem dokładnie jak jest w tym roku, ale nie sądzę by cokolwiek się zmieniło na lepsze. Pamiętam swojego pierwszego bloga i konkurs na Bloga Roku. Zupełnie inna bajka. Wtedy to był prestiżowy konkurs, gdzie spotykało się perełki Internetu i zostawało na dłużej. To w tamtym okresie poznałam ciekawych ludzi, z którymi mam kontakt do dzisiaj.

Cieszę się też z tego, że jestem osobą, która nie potrzebuje takiego konkursu by wiedzieć, że i tak mój blog jest dobry i mam czytelników, którzy uwielbiają go czytać. Szczerze to źle bym się czuła gdybym miała prosić kogokolwiek o jakikolwiek sms przez Facebooka, Twittera czy Instagram. Tak widziałam screeny z numerem i kodem, na który można wysłać głos. Nie sądzę by zdobycie tytułu w ten sposób pokazywało to na ile ludzie nas szanują i lubią. Dlatego też wiem, że ja już wygrałam i żaden konkurs mi tego nie dał. A co najważniejsze nie odbierze. Wygrałam, bo wiem, że moja praca nie idzie na marne. A cele? Spełniam je codziennie. Blogowe i te życiowe. I wiecie co? Udaje się, bo coraz bardziej czuję, że to wszystko ma sens. I to prawda, że szczęścia nie można kupić, szczęście można tylko dostać i ofiarować.

Szkoda mi tylko tych blogerów, którzy wiele wkładają w swoją pracę, a przegrywają z kimś, kto nawet nie sprawdził dokładnie tekstu przed wrzuceniem go, jako publiczny post. Nie wspominam o satysfakcji przy takim sposobie wygrywania. Dla mnie nie miałaby ona większego znaczenia, gdyż nie wiedziałabym kto oddał i czyta, a kto oddał, bo został o to poproszony.
 

7 komentarzy

  1. Masz rację, idea tego konkursu już dawno przestała istnieć. Teraz to jest tylko sztuczna popularność i bardzo dosłowne żebranie o głosy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę o tym konkursie odkąd założyłam bloga i zaczęłam się tym interesować. Osobiście zauważyłam na portalu zblogowani, że co druga osoba ma wpis proszący o głosy. Ja się nie zgłosiłam i dobrze mi z tym, nie chciałabym kogoś prosić o SMSy, tym bardziej, że ja sama nie wysyłam tego typu SMSów :)
    Pozdrawiam, marciik.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam te czasy, gdy dawno temu odbywał się ten konkurs i miał o wiele ciekawszą formę. Teraz to serio żebranina o jakieś głosy. Najlepiej ma ten, kto posiada dużą rodzinę. ;) Ja również nie potrzebuję takich festiwali próżności. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Też dowiedziałam się o tym konkursie niedawno i szczerze powiem, że w ogóle nie jestem nim zainteresowana. Nie potrzebuję konkursów, żeby wiedzieć, że mam najlepszych czytelników na świecie <33 A poza tym, uważam, że to trochę przesada płacić za te smsy. Jakby to było za darmo, zwykły klik w internecie, ale żeby płacić za jakiś głupi głos? Wiem, jestem Januszem, Cebulakiem czy jak to się tam mówi, ale moim zdaniem to bez sensu.

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mądre słowa. Pierwszy raz słyszałam o tym konkursie, ale nawet się nie zgłaszałam, bo najlepszą nagrodą są czytelnicy.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, napisałaś tekst o tym. No co mam powiedzieć? Zgadzam się w 100%, zwłaszcza z ostatnim akapitem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama prawda, kochana... Sama prawda.
    Żebrolajki wszędzie...

    OdpowiedzUsuń