Czasem trzeba umrzeć dla świata, by zacząć żyć na nowo - przedpremierowa recenzja książki #304 - Richard Paul Evans „Sprzedawca marzeń”

Moją pierwszą książką, jaką przeczytałam pana Evansa były „Stokrotki w śniegu”. Pamiętam nawet dzień, w którym polecono mi tę książkę. Byłam wtedy w szpitalu i czekałam na operację kolana. W sali leżała ze mną Dorota i to ona opowiedziała mi o tym autorze i zaproponowała żebym zapoznała się z jego twórczością.

Najnowsza powieść autora otwiera cykl nowej trylogii, która ma opowiadać o ludziach, którzy zrobili różne rzeczy w swoim życiu, ale też dostali szansę od losu by zacząć życie od nowa i naprawić swoje błędy z przeszłości. Głównym bohaterem „Sprzedawcy marzeń” jest Charles James, którego autor poznał podczas swojej podróży Route 66 - drogą, która popularnie nazywana jest Drogą-matką, łączącą Chicago z Los Angeles, która ciągnie się też do Santa Monica. To najdłuższa droga biegnąca przez osiem stanów. Siedząc w jednym z barów dowiedział się o życiu człowieka, który sprzedawał marzenia innym rujnując ich życia bezpowrotnie. Jednak to nie jest zwykła historia o człowieku oszuście, bo to opowieść o człowieku, który sam pogubił się w swoim życiu.

Richard Paul Evans
Sprzedawca marzeń
Broken Road #1
Wydawnictwo Znak Literanova
Premiera 9 maja 2018 r.

Życie tytułowego bohatera Charlsa nigdy nie było wspaniałe. W dzieciństwie jego ojciec był tyranem, a matka nie mogła poradzić sobie z własnym życiem. Rodzice zamiast być jego oparciem i dać mu potrzebną miłość w gruncie rzeczy skrzywdzili go, ponieważ mały chłopiec pragnął by pokochał go cały świat. W dorosłym życiu Charles obiecał sobie, że zrobi wszystko, by być szczęśliwym i tak jak sobie obiecał udało mu się to. Bardzo szybko wspiął się po szczeblach kariery zawodowej i stał się słynnym sprzedawcom marzeń. Jednak mężczyzna nie przewidział jednego, że to co wziął za szczęście było tylko jego wyobrażeniem, a doświadczenie i bezwzględność wobec innych osób odebrały mu wszystko nad czym pracował. Czy ponowna szansa od losu pomogła mu zrozumieć swoje błędy i naprawić to, co zniszczył?

Wszedłem na inną ścieżkę, a może w końcu zacząłem dostrzegać swoje otoczenie.
Z dziennika Charlesa Jamesa.

Zawsze z wielką radością wracam do książek Richarda Paula Evansa. Zawsze jego książki wywołują u mnie wiele emocji, które powodują u mnie chwilę takiego zatrzymania się i zastanowienia nad intencjami, jakie kierują tym autorem. Jego książki to nie tylko opowiastki o przypadkach, które zdarzają się nam ludziom. To też swego rodzaju nauka, która pokazuje obrazy ludzi skrzywdzonych przez los lub tych, którzy niszczą samych siebie i nie widzą własnych błędów. „Sprzedawca marzeń” to książka pełna emocji, począwszy od tych dobrych, po te najbardziej okrutne. To też zderzenie się z własną osobą i postępowaniem.

„Sprzedawca marzeń” to książka, która opowiada o człowieku, który musiał stracić wszystko, aby zrozumieć, co znaczy prawdziwe szczęście. Na całe szczęście los nie okazał się być tak bezwzględny wobec Charlesa jak on wobec innych ludzi, których złamał. Druga szansa, którą miał możliwość wykorzystać pokazała mu, co to znaczy życie. Jeśli czytaliście inne książki tego autora to doskonale wiecie też, jaki jest jego styl. Tutaj nic się nie zmieniło. To ten sam charakterystyczny sposób opisywania historii. Powieść czyta się lekko i przyjemnie.

Jako wierna czytelniczka czekam na kontynuację nowej trylogii od Richarda Paula Evansa. Zawsze będę jego wierną fanką, a „Sprzedawca marzeń” to książka, która jest idealna, aby poczytać ją w taki wiosenny dzień. Obowiązkowa lektura dla fanów autora.

1 komentarz

  1. Chyba wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze żadnej powieści tego autora, ale chciałabym to w końcu nadrobić.

    OdpowiedzUsuń