Burza nadciąga - recenzja książki #435 - Bernard Cornwell „Zwiastun burzy” [WIKINGOWE PIĄTKI]

Ciemne chmury, rozbłyski piorunów w oddali, pomruki dochodzące z wnętrza cumulonimbusa. Niepokój, czy niebezpieczeństwo ominie moje bezpieczne schronienie, czy jednak będę drżeć w obawie o swoje życie w pierwotnym strachu. Nie wyobrażam sobie przeżywania sztormu na morzu. Bezradności i pokładania nadziei jedynie w modlitwie do bóstw opiekuńczych. Na początku zupełnie nie rozumiałam, wyboru polskiego tytułu, lecz po takiej wizualizacji wydaje mi się, że zrozumiałam intencję tłumaczki i wydawcy. 

W pierwszym tomie Uhtred dorósł, założył rodzinę i zrobił co mógł, by powrócić na łono ojczyzny jako angielski bohater. Lecz już na pierwszych kartach drugiego tomu, autor wyraźnie pokazuje, iż dorosły nie oznacza dojrzały. A brawura i buńczuczność, tak przydatne na polu bitwy, niekoniecznie zjednują przyjaciół i łaskę wielmożnych. Lecz po cóż słuchać rad starszych? W gorącej wodzie kąpany młodzieniec, wraca do tego co zna – walki i bogacenia się przemocą. W końcu nad jego głową wiszą chciwi wierzyciele, rodzina domaga się opieki, a Wikingowie wydają się być co raz bardziej agresywni… A co siedzi w duszy tego człowieka powoduje, że czytelnik nie raz westchnie ze zdziwienia.


Bernard Cornwell
Zwiastun burzy
Wojny Wikingów #2
Wydawnictwo Otwarte

Fabuła, mimo wielu potyczek, których opisy zwykle powodowały u mnie irytację, prowadzona w Cornwellowski, gawędziarski sposób znów podbiła moje serce. Wojowie, których różni prawie wszystko, od wyznawanych ideałów do sposobu przygotowania się do walki, łączy ten sam cel – zdobyć jak najwięcej. Nieważne jakim kosztem. Lecz czasem trudno podnieść rękę na kogoś bliskiego. I jak wybrać pomiędzy lojalnością sercu a lojalnością powinności? Jaką ścieżką podażą bohaterowie? Mam tylko jedno, malutkie zastrzeżenie – nie wiem, w jakim odstępie czasu książki były wydawane w oryginale, ale czytając je jedna po drugiej, mam wrażenie, że autor ma mnie za sklerotyka :D Przypomina fakty powtarzane w poprzednim tomie niczym refren, a opinii na temat zdarzeń czy osób wydają się irytującym, źle zagranym dźwiękiem w symfonii słów. Jednak z pewnością pomoże odnaleźć się w głównym wątku czytelnikom, którzy będą mieć dłuższą przerwę pomiędzy kolejnymi tomami.

Przeczytaj także: Walka o ostatnie królestwo - recenzja książki #433 - Bernard Cornwell „Ostatnie królestwo” [WIKINGOWE PIĄTKI] 

A jeśli już o bohaterach mowa, oprócz grającego pierwsze skrzypce Uthreda, uwagę przykuwa kreacja króla Alfreda i inteligentnej Iseult. Król, mimo swoich wad, potrafi zjednoczyć wojowników, tchnąć w nich ducha i stawiać opór najeźdźcy. Lecz czy na pewno to tylko jego zasługa? Natomiast Iseult jest dla mnie personifikacją losu każdej inteligentnej i zdolnej kobiety, żyjącej w czasach, które nie były dla niej łaskawe. Wyobraźcie sobie, że jeżeli szybko będziecie kojarzyć fakty, logicznie myśleć i zręcznie wykorzystywać sytuacje, co przecież potrafi tylko mężczyzna, zostaniecie oskarżone o czary i w stronniczym procesie skazane na śmierć. Tylko naprawdę silne kobiety, jak Iseult, potrafiły nagiąć ten nieprzyjazny świat do swojej woli. Czuję w kościach, że znalazłam moją ulubioną bohaterkę w całej serii - trudno będzie jej dorównać.

Podziwiam biegłość autora, który tchnął życie w suche, historyczne fakty, łącząc je spoiwem swojej wyobraźni, nadając im kolory, kształty, twarze i charakter. Drugi tom zdecydowanie sprostał wyzwaniu, które postawiła przed nim pierwsza cześć. Niczym topór rzucony do wody, chcę nadal zanurzać się w tej historii, aż dotrę do sedna i zrozumiem duszę zarówno Sasa jak i Wikinga toczące w Uhtredzie wojny na śmierć i życie. I zerkając na tytuł trzeciego tomu: intrygujące jest, który naród będzie tytułowany „Panowie północy”?



8 komentarzy

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc wszystko dopiero przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymać kciuki, żeby udało się zacząć czytać? :D

      Usuń
  2. Tym razem nie są to moje klimaty. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej, ani poprzedniej książki, to nie mój klimat. Jednak od jakiegoś czasu czytam gatunki, o których myślałam, że to nie dla mnie, więc nie wykluczam że siegnę po "Wojny Wikingów". Przyjemnie czytało mi się recenzję, wzbudziła we mnie ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię na temat recenzji <3 Ja w ten sposób powoli przekonuję się do powieści historycznych i romansów :D Trzeb tylko trafić na dobrego przedstawiciela gatunku^^

      Usuń
  4. Muszę nadrobić zaległości /od pierwszego tomu/. Dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się uda :D Trzymam kciuki :)

      Usuń