Kto obejmie we władanie zimne krainy Północy? - recenzja książki #437 - Bernard Cornwell „Panowie północy” [WIKINGOWE PIĄTKI]

Myślicie, że po trzeciej części ośmiotomowej sagi można już wyrobić sobie zdanie na jej temat? U mnie jak na razie nadal króluje zachwyt, choć do recenzji trzeciego tomu wyjątkowo ciężko było mi się zabrać. Jakby ostatnie upały wpłynęły na mnie, niczym podejście króla Afreda na Uhtreda. Patrzysz na wszystko co masz i stwierdzasz, że nie ma tutaj nawet promyka nadziei. Stanowczo trzeba było zmienić klimat – mnie pomogła odpowiednia muzyka i naprawa komputera, a Uhtredowi powrót do Northumbrii. W jakim celu? Oczywiście zemsty… 

Bycie Uhtredem nie jest łatwym kawałkiem chleba… Ten 21-letni mężczyzna, w ciągu jednej bitwy stracił zarówno najbliższego przyjaciela jak i wyjątkową, ukochaną kobietę, zwaną królową cieni. Z ogromną dziurą w sercu, ma nadzieję, że może bohaterski udział w bitwie pod Ethandun zapewni mu przychylność króla Alfreda. Ale niestety kolejny raz czekało go rozczarowanie… Niedoceniony i rozgoryczony postanawia opuścić Wessex i wyruszyć do Northumbrii, by dać ujście drążącemu go poczuciu krzywdy. Czarne chmury nadciągają nad głowy wrogów mieszkających w Northumbrii. Uhtred Ragnarson nie zapomniał, iż wuj podstępem zawłaszczył ziemie należące do niego. Ani tym bardziej nie zdołał wyrzucić z umysłu świadomości, iż Kjartan i Sven zamordowali jego przybranego ojca. Teoretycznie nie ma już nic do stracenia. Jednak zbieg okoliczności sprawia, że podczas podróży odnajduje władcę, któremu składa przysięgę wierności. Oczywiście wpływ Uhtreda, zatwardziałego poganina na króla, jest solą w oku otaczających władcę księży. Niestety nasz bohater znów ma pod górkę… Ale bez tego byłoby nudno, prawda?


Bernard Cornwell
Panowie Północy
Wojny Wikingów #3
Wydawnictwo Otwarte

Wraz z rozwojem akcji co raz bardziej rozumiałam, skąd mógł wziąć się tytuł. Nie chodziło o epickie zwycięstwo lecz o dworskie rozgrywki i roszady, wpływ możnych na życie podwładnych oraz relacje pomiędzy duchownymi a władcami. Co raz większą rolę w życiu Uhtreda zaczyna odgrywać polityka i bohater chcąc nie chcąc, musi się dostosować do zasad panujących wokół niego. Zacząć je wykorzystywać lub zginąć pod ich naporem. Według mnie, to podejście świadczy o dojrzewaniu bohatera, bardziej niż cokolwiek innego.

Przeczytaj także: Burza nadciąga - recenzja książki #435 - Bernard Cornwell „Zwiastun burzy” [WIKINGOWE PIĄTKI]

Postać Uhtreda jest jednym z najlepiej wykreowanych męskich charakterów w powieściach, które do tej pory czytałam. Nie zmienia się nagle, lecz obserwujemy stopniowe budowanie dojrzałości, dostrzeganie przez niego co raz to nowych rzeczy i wątpliwości, które mimo zwycięstw ciągle szargają jego serce. Mam nadzieję, że nie spocznie na laurach, lecz nadal będzie stawał się co raz lepszą wersją siebie. Już teraz jest silny, odważny, zdecydowany i potrafi bronić swoich wartości nie tylko buńczucznymi deklaracjami ale również logicznymi argumentami. Musi mieć również niesamowicie mocną psychikę, aby nie załamać się pod wpływem wydarzeń, które go dotykają, lecz czerpać z nich siłę napędową do działania. Ciągle przeć do przodu i poszukiwać nowych celów. Chociaż w „Panach północy” uczucie przejmującym go do głębi jest żądza zemsty, co z mojej perspektywy nie jest najlepszym motywatorem na dłuższą metę. Jeżeli Twoi wrogowie wyznają te same wartości, tworzy się niekończące koło zemsty i rozlewu krwi… I jak to zatrzymać?

Pozostali bohaterowie również nie tracą rumieńców. Może za wyjątkiem większości postaci kobiecych. Ale czego wymagać od IX-wiecznego wojownika, gdy pojęcie feminizmu nadal jest obce dla niektórych osób, nawet w naszych czasach? :D Mnie do gustu szczególnie przypadła kreacja Hildy i młodego Ragnara – dwa silne, wyróżniające się charaktery drugoplanowe. Ciekawi mnie również kreacja króla, któremu aktualnie służy Uhtred – zastanawiam się, czy okaże się mocny graczem na arenie walki o władzę. A sam styl prowadzenia historii? Nadal urzekający i niezmiennie wciągający <3 Jeżeli pokochaliście go w poprzednich tomach, nie zawiedziecie się <3

Myślę, że „Wojny wikingów” to jedna spójna opowieść mająca swój styl, logikę , bohaterów, przemyślany początek i koniec. A autor jedynie dozuje nam ją w 500 stronicowych odcinkach, byśmy byli w stanie funkcjonować w świecie innym niż IX-wieczny krwawy konflikt rozgrywany między narodami żyjącymi wtedy na północnej części naszego kontynentu. Dziękujemy :D



1 komentarz