Złamane serce kocha dwa razy mocniej - recenzja książki #367 - Dorota Gąsiorowska „Karminowe serce”

Gdy przeczytałam poprzednią książkę autorki byłam zauroczona tamtą historią i z wielką też chęcią sięgnęłam po jej najnowszą powieść.

Laura przeprowadza się na wieś, aby rozpocząć swoje życie na nowo. Jednak nie jest ona tak pewna tego, ponieważ boi się tej zmiany. Spowodowane jest to przeszłością, która nie była dla niej najlepsza. W nowym miejscu poznaje ona wielu wspaniałych ludzi Michała, jego mamę i dziadków. Są oni właścicielami cukierni, którzy wyrabiają słodkości metodą ręczną, ale nie tylko to wiąże się z tym wspaniałym miejscem. Czy Laura w nowym miejscu odnajdzie się na nowo i pozwoli sobie na szczęście? Czy urokliwe miejsce wśród wrzosowisk pozwoli na odbudowanie swojego życia oraz otworzenia serca na nową miłość?

To moja druga powieść Doroty Gąsiorowskiej i ponownie bardzo udana. Miło spędziłam czas podczas czytania tej powieści. Dużą rolą były w niej emocje, które nie pozwoliły abym w ogóle pomyślała o odłożeniu jej na potem. Z resztą leżenie z chorym kolanem pozwoliło mi zmobilizować się i czytać. Styl powieści jest bardzo dobry i nie miałam obaw, co do tego, ponieważ wiedziałam, że będzie on podobny do tego, który poznałam przy „Dziewczynie ze sklepu z kapeluszami”.

Dorota Gąsiorowska
Karminowe serce
Wydawnictwo Między Słowami

Rzadko też spotykam się z tematami, które zostały poruszone w „Karminowym sercu”. Tutaj zostały poruszone dwa. Pierwszym z nich jest niepełnosprawność, która jest trudna i czasem też ledwo to zrozumieć. Sama jestem osobą niepełnosprawną od wielu lat i to, z jakimi przeszkodami trzeba się zmagać jest okropne. Sama pamiętam wyrzeczenia moich rodziców i walkę, gdy byłam młodsza. Drugą sprawą są też inni ludzie. To jak niektórzy nie potrafią przestać się gapić i szepczą za waszymi plecami. To nie jest miłe, a ja nienawidzę tego po dziś dzień. Gdy ktoś mówi mi, że: taka ładna, a niepełnosprawna odpowiadam: przepraszam, ale ja nie choruję na niepełnosprawność. Dorota Gąsiorowska w swojej powieści pokazuje jak dzieci niepełnosprawne są odbierane przez te pełnosprawne. Uważam, że dziecko niepełnosprawne nie jest chore, ono jest piękne w inny sposób. Doskonale pamiętam z dzieciństwa jak dzieci w szkole czasem się ze mnie śmiały, ponieważ moja noga była krzywa. Drugim tematem była przemoc, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Przemoc fizyczna i psychiczna potrafi zniszczyć nie jedno życie, a autorka skupiła się na pokazaniu doświadczeń kobiet, które tego doświadczyły. To też sprawia, że „Karminowe serce” nie jest tylko powieścią do przeczytania. Skłania ona do refleksji i budzi naprawdę wiele emocji, które trudno okiełznać.

Za czytanie powieści tak jak przy pierwszej książce pani Doroty, zabrała się moja mama. Jeśli szukacie historii, która złapie Was za serce i nie będzie kolejną błahą opowieścią to jak najbardziej „Karminowe serce” jest obowiązkową lekturą. Wątki, które zostały poruszone w powieści nie są łatwe, ale mimo tego czyta się ją przyjemnie. Dużo emocji, wiele przemyśleń. Dla fanów autorki jest to powieść obowiązkowa.

1 komentarz