Czy Samantha poradzi sobie w nowej szkole? - recenzja książki #369 - Tijan „Fallen Crest. Szkoła”

Podobno mówią, że im więcej tomów tym jest gorzej... Nie tym razem. Jak na razie seria Fallen Crest trzyma poziom i już czekam na kolejną część.

Autorkę Tijan poznałam dzięki właśnie tej serii i sama się sobie dziwiłam, że nie chciałam dać jej szansy. Ci z Was, którzy czytali wiedzą doskonale z jakimi problemami musieli zmagać się bohaterowie. Otóż Mason, Logan i Sam będą chodzić do wspólnego liceum, a dla Masona to ostatni semestr. Później chłopak wyjedzie na studia. W nowej szkole żeńska część nie jest zadowolona, że wraz z braćmi u ich boku pojawia się Samantha. Świrnięta matka dziewczyny z drugiego tomu to był  pryszcz w porównaniu z zadziorną i zbyt pewną siebie Kate, która jest jej wrogiem numer jeden. Oczywiście bracia Kade chcą ją chronić, ale nie jest im łatwo, ponieważ sami mają swoje problemy, z których muszą wyjść cało. Czy i tym razem wszystko się ułoży?

Tijan
Szkoła
Fallen Crest #3
Wydawnictwo Kobiece

Tak jak w przypadku poprzednich części i tutaj bardzo dużo się działo. Najpierw autorka zagmatwała wszystko tak, że trudno było się odnaleźć i mieć jakąkolwiek nadzieję na dobre zakończenie. Gdzie następnie pojawiło się kilka wyjść z sytuacji, które pomogły wszystko naprawić. Cieszę się, że Samantha wciąż jest silna i pewna siebie, że jest w stanie walczyć o siebie i o swoich najbliższych. Odzyskała też swoją zadziorność z pierwszego tomu, co bardzo mnie ucieszyło. Jednak dla mnie osobą, która wyróżniała się na tle innych części, był Mason. I mogę powiedzieć, że w końcu się doczekałam! Oczywiście jest  on w gorącej wodzie kąpany, ale jest też osobą czułą, troskliwą, która jest w stanie dużo poświęcić dla innych. A jeśli uwielbiacie Logana to nie martwcie się, tego brata Kade również jest mnóstwo i jak zawsze można na niego liczyć. Relacja naszej trójki bohaterów czyli Masona, Sam oraz Logana wciąż jest utrzymana w dobrym tonie i widać, że autorka czuwa, by ich przyjaźń była silna. Co do nowej bohaterki Kate to wiadomo, że musiała ona zająć miejsce po uporczywej matce głównej bohaterki i wprowadza ona niezłe napięcie do fabuły. Teraz ona jest tutaj tym czarnym charakterem bez, którego nie byłoby tej całej historii.

„Fallen Crest. Szkoła” jest napisana znanym nam stylem i tutaj jestem wielką fanką Tijan, że tak lekko włada piórem. Wprowadziła do powieści kilku nowych bohaterów i oczywiście można się przyczepić, że nie są oni dobrze wykreowani, ale czasem nie wszystko musi być perfekcyjne. To co również mi się podobało to, w jaki sposób zostali pokazani główni bohaterowie. Mam tutaj na myśli perspektywę Masona, która była świetna. Bardzo jej brakowało. W końcu mogłam dowiedzieć się o tym, co o pewnych sprawach myśli Mase, gdzie w dwóch pierwszych częściach nie mieliśmy takiej możliwości. To wielki plus tej nowości.

Tijan stworzyła świetną fabułę i nie zapomniała przy tym o emocjach, których było bardzo dużo. „Fallen Crest. Szkoła” zakończyło się tak jak przypuszczałam, ale to nie zmieniło faktu, że chcę już kolejną część, ponieważ jestem bardzo ciekawa dalszych perypetii. Oczywiście mogą być głosy, że trzy tomy to dużo, ale mam nadzieję, że czwarty będzie równie mocny jak ten bestseller.

2 komentarzy