Nawet tam, gdzie nie ma nadziei, jest miejsce dla miłości - recenzja książki #198 - Mia Sheridan „Bez szans”

Mia Sheridan za każdym razem łamie moje serce na pół. Każda jej nowa powieść sprawia mi ogromną radość, ponieważ uwielbiam mocne książki pełne emocji. Ta autorka pisze bestsellery, sprawiając, że po przeczytaniu ciężko mi jest zebrać jakiekolwiek myśli. Z stąd też od kilku dni próbowałam napisać tę recenzję.

Najnowsza powieść Sheridan złamała moje serce i po przeczytaniu nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Czytając „Bez szans” płakałam uśmiechając się przez łzy. Książka opowiada o braku nadziei, trudnej miłości, ale prawdziwej i poświęceniu. Wulkan emocji, który wybucha bez ostrzeżenia.

Autor: Mia Sheridan
Tytuł: Bez szans
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 320

W kolejnej swojej powieści Mia Sheridan postawiła na trudne tematy. Przedstawiła świat, który nie jest idealny. To świat pełen niesprawiedliwości i bólu. „Bez szans” pokazuje świat biedy, pracy o lepsze jutro, gdzie brakuje pieniędzy by przeżyć cały miesiąc, a i bohaterowie książki nie mieszkają w pięknych, zadbanych i co najważniejsze ciepłych domach. Co nie zmienia faktu, że już od pierwszej strony zostajemy zmiażdżeni i emocje po prostu wylewają się z kartek, aż trudno nad tym nadążyć. Głównymi bohaterami jest Tenleigh i Kyland, a ich życie to jedno wielkie pasmo walki. Oboje stają przed wielkim wyzwaniem, bo na ich drodze pojawia się światełko w tunelu na lepsze jutro, ale jest jeden problem, otóż tylko jedno z nich otrzyma bilet do lepszego życia. Bohaterów połączyło wielkie uczucie, które nie jest łatwe, ale czy rywalizacja o stypendium przekreśli wszystko?

Wszystkie powieści Sheridan są polecane. Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ sposób w jaki pisze przyprawia czytelnika o zawrót głowy. To nie tylko emocje, ale i namiętność na kartkach tej powieści i musicie być na to przygotowani. Bohaterowie opisani w sposób ciekawy, lubię skomplikowane osobowości i charakter. Bardzo podobało mi się przedstawienie sytuacji, w której trzeba było podjąć decyzję. Miała ona dwie strony medalu i żadna z tych stron nie była zła, więc tym bardziej dylemat trudny do rozwiązania.

Czy polecam tę książkę? Oczywiście, że tak. Myślę, że fanom spodoba się ta kolejna odsłona tego ciekawego i trzymającego za serce cyklu. Nowości jest wiele, ale tak pięknych i ukazujących ludzkie życie w najgorszych jego momentach wciąż za mało. Mia Sheridan po raz kolejny pokazała na co ją stać i ja jako wierna jej czytelniczka czekam na kolejne tak wspaniałe powieści, jak ta.
 

6 komentarzy

  1. Mam wielką ochotę na tę książkę, ale czas... Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej! Ciekawi bohaterowie i Pani Mia to zawsze dobre połączenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Mią Sheridan spotkałam się przy okazji "Bez słów" i oczarowała mnie :D Z wielką chęcią przeczytam pozostałe jej książki <3 Tylko jak na razie, nie było ku temu okazji :/

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. "Bez winy" bardzo mnie nudziło, ale mam nadzieję, że ten tytuł okaże się lepszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham te książkę! :D Ale to już wiesz :D Na prawdę ma w sobie taki przekaz i pokazuje co w życiu ważne że o matko chce się do niej wracać ♥


    Buziaki
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dotąd czytałam "Bez słów". Podobało mi się, ale na pewno nie zapamiętam tej książki na długo. Mimo wszystko po "Bez winy" na pewno sięgnę ze względu na to, iż słyszałam, że jest o wiele lepsza od "Bez słów".
    Pozdrawiam!
    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam wszystkie powieści pani Sheridan - z tych wydanych w Polsce oczywiście ;) I nie potrafię wybrać ulubionej. Praktycznie każda była świetna :D Jest to autorka, po której książki będę sięgała w ciemno :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń