Recenzja #143 - Tarryn Fisher „Mimo moich win”




„Mimo moich win” to książka, która potrafi namieszać, ale to lektura, od której niełatwo jest się oderwać. To opowieść o miłości. Pięknej, prawdziwej, jedynej i tej ostatniej. Kiedy skończycie czytać spojrzycie na nią zupełnie inaczej. Jestem pod wrażeniem historii, jaką zafundowała nam Tarryn Fisher. „Mimo moich win” to moja nowa ulubiona seria książkowa.

Olivia. To silna i bardzo zdeterminowana kobieta. Wie, czego chce od życia. Jednak, gdy coś bardzo chce osiągnąć czasem nie patrzy na konsekwencje swojego zachowania. To tym człowieka, który pierwsze robi później myśli. W gorącej wodzie kąpana. Uparta, ale i urocza. W czasach studenckich spotykała się z Calebem – chłopakiem, w którym zakochała się od pierwszego. Gdy po latach znowu na siebie wpadają on niczego nie pamięta. Mężczyzna stracił pamięć w wypadku samochodowym. Przez to wszystko Olivia widzi w tym szansę na odrobinę szczęścia. Tęskniła za Calebem, więc skoro los daje jej szanse na ponowne odzyskanie swojej miłości, decyduje się na to. W końcu swoje serce można oddać tylko raz, czy aby na pewno?

Autor: Tarryn Fisher
Tytuł: Mimo moich win
Cykl: Mimo moich win (tom 1)
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 304

Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie i podobało mi się to, co autorka w jasny sposób wszystko przedstawiła. Brak w tej książce przestojów w akcji, nie ma tzw. zapychaczy. Wszystko ładnie ze sobą współgra i tak naprawdę nie czuję się tego, że książkę czyta się szybko. Bohaterowie są zróżnicowani. Ich charaktery różnią się od siebie diametralnie. To samo, jeśli chodzi o uczucia, tajemnice czy kłamstwa. Autorka rozłożyła mnie na łopatki. Zarówno od strony Olivii jak i Caleba i Leah. „Mimo moich win” to naprawdę świetna książka. Nie jest tak prosto domyślić się i stwierdzić w połowie książki, że zna się już zakończenie. Powiem szczerze, że za każdym razem, gdy tak myślałam wydarzał się jakiś malutki zwrot akcji.

„Serce można oddać tylko raz…”

Jedno jest jednak pewne, że ta książka to opowieść o miłości – jak już wspomniałam we wstępie – prawdziwej, pięknej i tej ostatniej. To też rozrachunek z przeszłością i przyszłością. Konfrontacja z kłamstwami i prawdą, która może naprawdę wiele rozwiązać. To dzięki niej Olivia w końcu zrozumiała, czym jest i na czym polega prawdziwa miłość. Potrafiła wraz z Calebem głośno przyznać się przed sobą, co tak naprawdę ich zniszczyło, a co naprawiło. I żeby nie było, że całą winę o wszystko obwiniam Olivię, to muszę stwierdzić, iż Caleb swoje za uszami ma.

Autorkę Tarryn Fisher możecie kojarzyć dzięki książce „Never never”, którego jest współautorką z Colleen Hoover. Skoro ta książka mi się podobała, to nie mam obaw to tej, którą napisała wspólnie z autorką „Ugly Love”. „Mimo moich win” polecam każdemu, kto uwielbia romansidła. W tej książce jest tego sporo. Ponadto nie mogę się doczekać kontynuacji. Bardzo chętnie dowiem się, co jeszcze przygotowała dla nas pani Fisher.

5 komentarzy

  1. Odpowiedzi
    1. Świetna! To czekamy obie. Kolejna już w październiku! ♥

      Usuń
  2. Nie czytałam i teraz widzę, co straciłam :/
    Pozdrawiam cieplutko,
    gabRysiek recenzuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo, że książka powinna trafić w moje gusta, raczej nie czuję potrzeby szybkiego zapoznania się z nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle trąbią o tej książce... :D Chyba muszę sięgnąć, bo to takie w sumie w moim guście i to nawet bardzo. :3
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń